28 kwietnia 2015

Bez znieczulenia

Do mediów głównego nurtu wróciła sprawa medycznej marihuany. Stało się to w związku z wizytą w Polsce Josha Stanleya, amerykańskiego eksperta, który wraz ze swoimi braćmi stworzył koncepcję hodowli odmiany marihuany o niskiej zawartości tetrahydrokannabinolu (THC) oraz wysokiej zawartości kannabidiolu (CBD). THC jest związkiem o działaniu psychoaktywnym, natomiast CBD nie ma bezpośredniego działania psychoaktywnego, ma natomiast właściwości lecznicze. Ponieważ hodowana przez braci Stanleyów medyczna marihuana charakteryzuje się niskim poziomem THC, może być z powodzeniem stosowana w leczeniu m.in. dzieci z padaczką lekooporną.
Zresztą nazwa tej odmiany marihuany – Charlotte’s Web – pochodzi od imienia amerykańskiej dziewczynki z zespołem Dravet, której historia wpłynęła na zmianę podejścia do regulacji prawnych dotyczących medycznej marihuany w USA. Rokowanie w tej ciężkiej chorobie jest złe, napady padaczkowe stają się coraz częstsze, następuje znaczne opóźnienie rozwoju dziecka. Charlotte Figi, bo o nią chodzi, miała nawet 300 napadów padaczkowych w tygodniu. Leczenie nie przynosiło żadnych efektów. Dopiero kiedy zdesperowani rodzice zdecydowali się na radykalną zmianę terapii i spróbowali leczenia marihuaną, wszystko się zmieniło. Po kilkunastu miesiącach liczba napadów spadła do kilku miesięcznie, nie było działań niepożądanych, które występowały po wcześniej stosowanych lekach. Dziewczynka, jak relacjonował jej lekarz, stała się innym dzieckiem, śmiejącym się i bawiącym. Efekty przerosły więc najśmielsze oczekiwania. Ta poruszająca historia była opisywana w naszych mediach przed dwoma laty.
Dzisiaj, dzięki konferencjom zorganizowanym przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej przy okazji wizyty Josha Stanleya, opinia publiczna dowiedziała się, że również w Polsce zaczyna się coś w tej sprawie zmieniać. W Centrum Zdrowia Dziecka w ostatnim czasie u kilkorga dzieci chorych na padaczkę lekooporną zaczęto stosować medyczną marihuanę. Dotychczasowe wyniki są zachęcające. Liczba napadów spadła o 90 proc. Lekarzem, który mimo prawnych trudności podjął się wyzwania, jest dr Marek Bachański, neurolog dziecięcy z CZD. Pierwszym pacjentem został pięcioletni Maks, którego historia, przedstawiona przejmująco przez jego matkę, bardzo przypomina los Charlotte Figi.
Dr Bachański wykorzystał kosztowną furtkę prawną, jaką w przypadku leków niedopuszczonych do obrotu w Polsce jest import docelowy. Sprowadzona w ten sposób marihuana odmieniła życie Maksa i jego rodziny.
Medyczną marihuanę w Polsce stosuje wiele osób, narażając się na odpowiedzialność karną. Maks jest chyba pierwszym pacjentem leczonym „oficjalnie”. Jednak, aby ten skuteczny i bezpieczny lek był jednocześnie dostępny i tani, trzeba wprowadzić zmiany w prawie.
Z nadzieją czekamy na zapowiedziane w zeszłym roku przez Trybunał Konstytucyjny tzw. wystąpienie sygnalizacyjne do ustawodawcy w sprawie legalizacji posiadania marihuany do celów medycznych.

Marek Balicki

Archiwum