28 czerwca 2015

Doniesienia naukowe

Statyny i fibraty u osób starszych

Leki obniżające poziom cholesterolu we krwi mogą o 34 proc. zmniejszać ryzyko udaru mózgu u osób starszych – sugerują badania francuskich specjalistów opublikowane przez „British Medical Journal” (18 maja 2015). W przypadku zawałów takiej zależności jednak nie zauważono.
Epidemiolog z uniwersytetu w Bordeaux prof. Christophe Tzourio twierdzi, że wraz ze swym zespołem przeanalizował dane 7,5 tys. osób, które w 1999 r., gdy rozpoczynano obserwację, miały co najmniej 65 lat. Średnia ich wieku wynosiła 74 lata. Badano osoby zdrowe, czyli te, które nie miały jeszcze wykrytej choroby niedokrwiennej serca ani udaru.
W tej grupie pacjentów statyny lub fibraty zażywało 27 proc. badanych. Po dziewięciu latach (średni czas trwania obserwacji) stwierdzono 292 przypadki udaru mózgu oraz 440 innych incydentów kardiowaskularnych. Udary najczęściej zdarzały się u mężczyzn, szczególnie w starszym wieku, oraz u tych, którzy byli otyli, mieli cukrzycę i nadciśnienie tętnicze krwi.
Kardiolog Harvard Medical School prof. Francine Welty, która nie uczestniczyła w badaniach, nie jest jednak w pełni przekonana o słuszności owych wniosków. W wypowiedzi dla „Reuters Health” powiedziała, że badania nie przesądzają jeszcze, iż leki obniżające cholesterol faktycznie zmniejszają ryzyko udaru. Jej wątpliwości wynikają z faktu, że obserwowane osoby były w stosunkowo dobrym stanie zdrowia, wykształcone i o wysokim statusie materialnym. A tacy ludzie zwykle rzadziej chorują.
Według specjalistki badania sugerują raczej, że wspomniane leki mogą zmniejszać ryzyko wtórnego udaru, co wcześniej już wykazano, ale na grupie młodszych pacjentów niż ci, których obserwowano we Francji.


Za dużo badań i terapii

Brytyjscy lekarze chcą zaapelować o to, by medycy nie zlecali zbędnych badań i leków pod naciskiem pacjentów. Należy trzymać się wskazań i nie poddawać presji – stwierdzają przedstawiciele The Academy of Medical Royal Colleges w wypowiedzi dla „BBC News”. Podobne apele wystosowali już lekarze w USA i Kanadzie.
Lekarze z Wielkiej Brytanii podkreślają, że wielu ich kolegów, nie chcąc zostawiać pacjenta z niczym, coraz częściej zleca badania i terapie, które w danym przypadku mają niewielką wartość lub nie mają jej wcale. Ostrzegają, że kierowanie się zasadą „więcej znaczy lepiej” prowadzi do zlecania nadmiaru badań, które raczej nic nie wniosą, mogą za to wywołać powikłania. Odradzają zatem rutynowe przepisywanie leków na łagodną depresję i niewielkie nadciśnienie tętnicze krwi oraz zlecanie w każdym przypadku analizy krwi.
Brytyjscy lekarze zamierzają wystosować również przesłanie do pacjentów, żeby sami przemyśleli, czy faktycznie potrzebny jest im jakiś lek, jakie są inne opcje i co się stanie, jeśli nie zostanie podjęte żadne działanie. Pacjenci bardziej zaangażowani w terapię rzadziej poddają się zbędnym procedurom.
Apel ma się wkrótce ukazać na łamach „British Medical Journal”.


Powikłania po „cesarce”

Kobiety poddające się cesarskiemu cięciu częściej mają powikłania wymagające przetoczenia krwi lub wykonania nieplanowanej histerektomii. Sugerują to badania Centrum Kontroli Chorób w Atlancie, w których przeanalizowano 3,5 mln porodów w 41 amerykańskich stanach.
Główna autorka raportu Sally Curtin podkreśla w wypowiedzi dla „Reuters Health”, że w wielu przypadkach cesarskie cięcie jest zabiegiem ratującym życie, jednak to poważna operacja, grożąca powikłaniami.
Kobiety, u których „cesarka” wykonywana jest po raz pierwszy, trzykrotnie częściej wymagają transfuzji krwi i ośmiokrotnie częściej dochodzi u nich do pęknięcia macicy. Oprócz tego pięć razy częściej wykonywana jest u nich histerektomia i sześciokrotnie częściej muszą być leczone na oddziale intensywnej terapii.
W Stanach Zjednoczonych prawie co trzeci poród odbywa się metodą cesarskiego cięcia. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zabieg konieczny jest jedynie w 10-15 proc. przypadków. Eksperci WHO zwracają uwagę, że nie ma dowodów na to, iż zwiększenie liczby tych zabiegów powyżej 10 proc. wszystkich porodów zmniejsza liczbę zgonów matek i dzieci.


Inne objawy choroby Alzheimera

Zaburzenia pamięci są zwykle pierwszym objawem choroby Alzheimera, ale nie zawsze. Badania opublikowane przez „Alzheimer’s and Dementia” (24 kwietnia 2015) sugerują, że u osób przed 60. rokiem życia zamiast kłopotów z pamięcią najpierw mogą się ujawnić zaburzenia językowe oraz trudności z rozwiązywaniem problemów.
Dr Josephine Barnes z National Hospital for Neurology and Neurosurgery w Londynie twierdzi, że doszła do takiego wniosku po przeanalizowaniu danych dotyczących 8 tys. osób w Stanach Zjednoczonych. Badani byli w wieku od 36 do 110 lat i w większości mieli objawy łagodnej i umiarkowanej choroby Alzheimera. W USA cierpi na nią 5 mln osób.
Chorobę Alzheimera można jednoznacznie stwierdzić jedynie w wyniku pośmiertnego badania mózgu. Stosowane są jednak testy wykrywające objawy wskazujące na jej występowanie. Według dr Barnes mogą się one zmieniać z wiekiem chorego. Zaburzenia niezwiązane z pamięcią występują u co czwartego chorego przed 60. rokiem życia oraz u co piątego sześćdziesięciolatka i u co dziesiątego siedemdziesięciolatka.
Neurolog z VA Boston Healthcare System prof. Andrew Budson podkreśla, że wczesne wykrycie choroby Alzheimera ma kluczowe znaczenie dla skuteczności leczenia. Pozwala szybciej, czyli zanim dojdzie do poważniejszego uszkodzenia mózgu, rozpocząć terapię. „Z tego powodu lepsze efekty uzyskuje się u sześćdziesięciolatków niż u osiemdziesięciolatków” – dodaje.

Zbigniew Wojtasiński

Archiwum