28 czerwca 2015

Homo homini res sacra

Tadeusz Tołłoczko

Droga do przyszłości staje się „śliska”. Pamiętajmy, że „bonum ex malo non fit” („dobro nie rodzi się ze zła”, Seneka). W efekcie końcowym etyka kliniczna oparta na godności ludzkiej osoby przegra starcie z etyką „rynkową”, sterującą koniunkturalizmem i utylitaryzmem. Urynkowieniu ulegać będzie stopniowo myśl i sumienie. Wszelkie moralne wątpliwości pokonane zostaną przez zysk. Ilustracją zmagań polemicznych zwolenników i przeciwników utylitaryzmu jest obiegowe pytanie: czy lepiej być niezadowolonym poczciwcem, czy zadowoloną świnią? W odpowiedzi utylitaryści drwiąco pytają: czy uczciwość zdaje egzamin jako metoda najlepszej życiowej strategii? Wątpliwość z ich punktu widzenia o tyle zasadna, że współcześnie nawet przyzwoitość staje się postawą naganną.
Henri Poincaré na przełomie XIX i XX w. podkreślał, że „utylitaryzm nie powinien dochodzić do głosu w odkrywaniu prawdy”. Jak jednak sformułować definicję ludzkich praw do życia w godności i zarazem zgodności z ludzką naturą, by nie dominowały przesłanki interesu, ambicji, zysku, chwały? Groza licznych obaw niepomiernie wzrasta, ponieważ nie mamy ani dogłębnych przemyśleń, ani wizji następstw wejścia na tor wyłącznie utylitarnego sposobu rozumowania w ochronie zdrowia. Jak realnie zabezpieczyć embrion przed śmiercią, wyzyskiem, handlem, gwałceniem jego ludzkiej godności, kiedy życie straciło swoje wrodzone sacrum?

Zróżnicowane kryteria utylitaryzmu
Wybieramy nie tylko między dobrem i złem, ale także często między różnymi odmianami zła. Wyobrażam sobie, że przy pełnej akceptacji zasad utylitaryzmu dojść mogłoby do sytuacji, w której usłyszymy: – Patrzcie! Ten bezrobotny lub niepełnosprawny człowiek, który niczego nie produkuje, ma dwie nerki – a przecież badania kliniczne potwierdziły, że pobierając nerkę od żywego dawcy, nie skraca mu się życia. Toteż jedna mu wystarczy. Dajmy ją jakiemuś naukowcowi, politykowi lub właścicielowi fabryki, jeśli ich zdrowie wymaga przeszczepu. Dla dobra państwa, społeczeństwa, nas wszystkich powinniśmy ich za wszelką cenę ratować. Prawo powinno na to zezwalać. Medycyna stwarza im szanse. Dobro człowieka tego wymaga. Trzeba być oszołomem lub nie mieć sumienia, by tego nie rozumieć.

Ruchome definicje
Pojęcia godności i dobra człowieka, w znaczeniu utylitarnym, dla każdego mogą oznaczać co innego, w zależności od jego potrzeb. Współcześnie mnożą się coraz to nowe kryteria dotyczące na przykład człowieczeństwa. Jeśli ktoś jest zwolennikiem aborcji, twierdzi, że o osobie ludzkiej mówić można dopiero od chwili urodzenia. Jeśli natomiast ktoś nie zgadza się na dokonywanie aborcji, ale zgadza na wykonywanie klonowania terapeutycznego, z kolei przesuwa granicę do arbitralnie dobranego przez niego okresu życia zarodka. Dla celów utylitarystycznych zmienia się definicję człowieka, pojęcie osoby. Standard moralny jest relatywizowany. A przecież życie człowieka jest wartością od samego początku, a nie od dowolnie wybranego momentu.
Wielu badaczy rozważa problem, jak zdefiniować zadanie, ażeby pod pozorem zachowania zasad moralnych przeprowadzić planowane badania, których metodyka według dotychczasowych kryteriów uznawana była za niemoralną. Starają się zmieniać definicje, by wpływały na ocenę moralną czynów. Łatwiej sformułować nową definicję, niż zmienić metodykę i cel pracy badawczej. Motywem takiego postępowania może być nie tylko rozwój wiedzy, ale także ambicja, sława lub pospolity interes. Być może uczciwiej byłoby powiedzieć prawdę, że w danym przypadku wartości utylitarne są ważniejsze od wartości moralnych. Gdy nie chodzi o etykę, lecz o etykietę, nie o wartości, tylko o ich pozory. Zostaje pozorowana moralność. Hipokryzja zastępuje moralność.
Ludzie jednak często nie chcą być mądrzy, postępować moralnie. Chcą tylko za takich uchodzić. Niekiedy udaje się im w takim świecie skutecznie funkcjonować. Dlatego zmieniają definicje. W ocenie realiów życia musimy być świadomi, że bezprawie i amoralność bywają zwykle bardziej skuteczne od przyzwoitości.
Dla celów utylitarnych zmieniono również definicję śmierci. Okazała się być „ruchoma”. Do pojęcia śmierci dodano jednak przymiotnik i mówimy już o „śmierci klinicznej”, jako sytuacji wprawdzie nieodwracalnej, ale nie wprost o śmierci. Problem postawiony został uczciwie. Ludzkość wiele skorzystała na tej zmianie definicji. „Ruchoma” – w zależności od potrzeby, pozostaje także nadal definicja początku życia człowieka.

Archiwum