28 lutego 2014

Moje gender

Janina Jankowska
Bolą już uszy od decybeli w mediach na temat gender.
Najczęściej rozmówcy wykrzykują swoje kwestie jednocześnie. Dziennikarze tak zręcznie dobierają gości, by słuchacz nic z tego nie mógł zrozumieć. Posłanka Kępa z prof. Senyszyn, księża, profesorowie, feministki, o co tu chodzi? W dodatku gender stał się papierkiem lakmusowym. Jesteś za – reprezentujesz postęp, jesteś przeciw – ciemnogród. Biskupi piszą list duszpasterski do wiernych. Grupa naukowców pisze list do biskupów. Mam wrażenie, że jedni mówią o czym innym niż drudzy.
Gender to kierunek badań czy ideologia? A może jeszcze coś więcej?
Z gender, jako kierunkiem badań na socjologii, spotkałam się wiele lat temu. Zainteresowała mnie tym zagadnieniem przyjaciółka, socjolog, prof. Aldona Jawłowska. Ot, badania zachowań kulturowych związanych z rolą mężczyzny i kobiety w różnych społeczeństwach, w różnych epokach. Ciekawe. Kierunek badań nie walczył z nikim, nie był przedmiotem ataku Kościoła. Po prostu nowe narzędzia opisu społeczeństwa. Co się stało? Dlaczego tak zinstrumentalizowano naukę? Czynią to feministki i atakujący gender hierarchowie Kościoła katolickiego. Myślę, że chodzi tu o coś innego.
Sprawę wyjaśnia pojęcie gender mainstreaming, tj. instrument polityki równościowej przyjęty jako strategia międzynarodowa w 1995 r. przez Światową Konferencję ONZ na Pekińskiej Platformie Działania. Zatem pojawiają się pojęcia „instrument”, „polityka” i „strategia”. UE uznała gender mainstreaming za mechanizm wdrażania polityki równości szans kobiet i mężczyzn we wszystkich obszarach działania wspólnoty (Traktat Amsterdamski, 1997). Równość ekonomiczna kobiet i mężczyzn – brzmi dobrze. Całe życie, pracując na równorzędnych stanowiskach, zarabiałam mniej niż faceci. I w socjalizmie, i w wolnej Polsce. Nawet w XXI w., jako szefowa Studia Reportażu i Dokumentu, pod względem wysokości wynagrodzenia byłam na końcu listy kadry kierowniczej Polskiego Radia. Przyznam, że nie czułam się w tym męskim towarzystwie mniej kompetentna. Muszę uczciwie powiedzieć, że nie byłam gorzej traktowana czy niedoceniana, ale zarabiałam mniej.
Dlatego idea „osiągnięcia równości kobiet i mężczyzn we wszystkich obszarach życia społecznego, politycznego i ekonomicznego”, którą głosi mainstreaming gender jest mi teoretycznie bliska.
Problem tkwi jednak w dalszych dokumentach, które szerokiej publiczności w Polsce nie są dobrze znane. Art. 2 i 3 Traktatu Amsterdamskiego potwierdzają wcześniejsze zobowiązania Komisji Europejskiej do wdrażania (ładnie brzmiącej, ale dość niejasnej) strategii „w obszar działań polityki państwa”. A w marcu 2010 r. Komisja Europejska zobowiązała się również do włączenia problematyki równościowej do nowej Strategii dla Europy 2020. Czy znamy tę strategię? Powstała mapa drogowa dla osiągania równości między kobietami i mężczyznami, w której – oprócz wyrównania szans na rynku pracy (słusznie!), równego udziału kobiet i mężczyzn w życiu społecznym, politycznym i w instytucjach unijnych – jest uwzględnione wyrównanie ról społecznych i walka ze stereotypami. W jaki sposób? Czy jako stereotyp traktuje się tradycyjną rodzinę? – ma prawo zapytać polski obywatel. Szkoda, że nasi europosłowie nie informują opinii publicznej w kraju o tych dokumentach, nie tłumaczą, co one w praktyce znaczą. Wszak dotyka to polityki wewnętrznej państw członkowskich, które w ramach tej strategii muszą dokonać u siebie „transformacji struktur społecznych i instytucjonalnych”, walczyć ze stereotypami we wszystkich dziedzinach, z edukacją włącznie. Jak? Historia przedszkola w Opolskiem budzi uzasadniony niepokój.
To już nie jest kierunek badań naukowych, nawet nie ideologia, to jest już coś więcej. A dokładnej wiedzy na ten temat nie ma nawet Kościół katolicki, który myli pojęcia kierunku badań z dyrektywami unijnymi. Polscy socjologowie ograniczyli się do obrony przedmiotu swoich naukowych zainteresowań. Jakby nie było strategii wdrażania gender mainstreaming w obszar działań polityki państwa.
A tu życie pokazuje konkrety. Są projekty rezygnacji w ustawodawstwie zachodnim z pojęć „matka” i „ojciec” na rzecz „rodzic pierwszy, rodzic drugi”. Firma handlowa Marks & Spencer ogłasza, że zabawki będą neutralne pod względem płci, grupa Let Toys Be Toys od roku apelowała do sprzedawców, by przestali ograniczać wyobraźnię dzieci, promując określone zabawki jako produkty tylko dla dziewczynek lub wyłącznie dla chłopców. W Anglii i Irlandii zmiany etykiet zapowiadają m.in. Tesco, Sainsbury’s, Boots i TK Maxx. Domy towarowe Harrods i Hamleys już w 2013 r. zastąpiły różowe i niebieskie etykiety czerwono-białymi.
Tymczasem prof. Lew Starowicz twierdzi, że relatywizowanie tożsamości płciowej na wczesnym etapie rozwoju dziecka wprowadza w jego życie chaos. Brak stałych punktów, których dziecko potrzebuje, by rozpoznawać świat (co dobre, co złe), może owocować w przyszłości poważnymi zaburzeniami osobowości. Kto słucha wybitnego polskiego seksuologa

Archiwum