29 czerwca 2014

Bez znieczulenia

Zakończyły się konsultacje projektów pakietu kolejkowego ministra Arłukowicza. Nie wiadomo jeszcze, w jakim zakresie zostaną uwzględnione uwagi i propozycje zgłoszone przez partnerów społecznych. Wiadomo tylko, że zebrało się ich całkiem sporo.
Pisałem w kwietniowym „Pulsie”, w oczekiwaniu na propozycje konkretnych rozwiązań, że diabeł tkwi w szczegółach. Nie spodziewałem się wówczas, jak prorocze będą te słowa. Wprawdzie część rozwiązań została przez środowiska medyczne oceniona pozytywnie, ale zdecydowana większość spotkała się z krytyką, czasami druzgocącą. Wynika z niej, że utrzymanie najbardziej kontrowersyjnych propozycji może wręcz prowadzić do zaprzepaszczenia zakładanych celów pakietu.
Naczelna Rada Lekarska stwierdziła wprost, że pakiet kolejkowy nie umożliwi skrócenia kolejek, a proponowane rozwiązania nie przyniosą ulgi ani pacjentom, ani lekarzom, bo są niedoprecyzowane i niedofinansowane.
Zagrożenia dostrzega również Polskie Towarzystwo Onkologiczne kierowane przez prof. Jassema. Onkologów niepokoi mechanizm uprzywilejowania pacjentów z podejrzeniem nowotworu przez wyposażenie ich w tzw. kartę leczenia onkologicznego. Ich zdaniem może on rodzić wiele problemów, od konstytucyjnych przez finansowe aż do psychologicznych. Onkologom i lekarzom rodzinnym nie podoba się też pomysł nowych rozwiązań o charakterze kontrolnym i represyjnym w stosunku do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, związanych z wprowadzeniem karty. Dominują obawy, że taki sposób stygmatyzacji pacjentów nowotworowych może spowodować więcej szkód niż przynieść korzyści.
Najwięcej wątpliwości budzi sprawa finansowania.
Dr Krzysztof Łanda, szef fundacji Wath Health Care, zwrócił uwagę, że zlikwidowanie kolejek tylko do najważniejszych świadczeń będzie kosztować 5 mld zł. Jego zdaniem reforma bez pieniędzy możliwa jest tylko na papierze. Tymczasem rząd nie przewidział żadnych dodatkowych środków.
Paradoksem jest, że wszyscy zgadzają się co do tego, że kolejki do lekarzy muszą być krótsze i onkologia powinna być jednym z priorytetów polityki zdrowotnej państwa. Kontrowersje zaczynają się wtedy, gdy analizuje się szczegóły propozycji Ministerstwa Zdrowia.
Jaka jest tego przyczyna? Powtórzenie po raz kolejny przez ministerstwo głównych błędów w procesie stanowienia prawa. Modelowo powinien on składać się z czterech etapów: analizy problemu, który ma być poddany regulacji, prac nad założeniami do ustawy, prac nad samym projektem aktu prawnego oraz badań skutków ustawy w dwa – trzy lata od wejścia jej w życie. Każdy etap powinien obejmować konsultacje społeczne. Tymczasem minister Arłukowicz znów poszedł na skróty i od razu przeszedł do projektu ustawy. Pominął dwie fazy poprzedzające i związane z nimi konsultacje, nie wykorzystując tym samym wielkiego potencjału środowisk medycznych. I rezultat mamy opłakany. Okazało się nie tylko, że diabeł tkwi w szczegółach, ale również, że co nagle, to po diable. Może więc warto zacząć prace nad pakietem kolejkowym od początku?

Archiwum