29 sierpnia 2014

Polityka lekowa państwa – czy istnieje?

Stanisław Karczewski
wicemarszałek Senatu RP

Z inicjatywą przyznania emerytom i rencistom prawa do bezpłatnych leków wystąpiło do Senatu Stowarzyszenie Dzieci Wojny. Jednak 7 sierpnia br. senatorowie odrzucili projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, przewidujący bezpłatne leki refundowane dla osób, które ukończyły 75. rok życia i pobierają najniższą emeryturę lub rentę.
Za wnioskiem senatora Jana Filipa Libickiego (PO) o odrzucenie projektu w całości głosowało 49 senatorów, przeciwnych było 24, a trzech wstrzymało się od głosu.
Zmian przygotowanych w Senacie nie popierał resort zdrowia. Zdaniem wiceministra Igora Radziewicza-Winnickiego 200 mln zł w budżecie refundacyjnym jest niebagatelną kwotą, odpowiada np. pięciokrotności rocznych nakładów na leczenie czerniaka złośliwego. Ponadto, przekonywał senatorów wiceminister odpowiedzialny za politykę lekową, nie ma medycznych efektów przyjmowania większej ilości leków, a korzystanie z nich zwiększa się radykalnie, gdy są bezpłatne. Przytaczał dane, z których wynika, że obecnie refundacja leków, które przyjmują ludzie starsi, wynosi średnio 612 zł na osobę, a wprowadzenie darmowych leków dla kombatantów skutkowałoby refundacją czterokrotnie wyższą – 2,5 tys. zł. Zapomniał tylko, że Polska należy do tych krajów Europy, w których pacjenci najwięcej dopłacają do leków z własnej kieszeni, a co czwarty odchodzi od okienka aptecznego bez wykupienia przepisanych przez lekarza leków. Per saldo kosztuje to państwo (czyli NFZ) znacznie więcej, bo niewykupienie leków prowadzi do pogorszenia stanu zdrowia i zwiększa ryzyko wystąpienia powikłań, co – jak wiadomo – dodatkowo kosztuje.
Namawiam czytelników „Pulsu” do zapoznania się z zamieszczoną na stronach internetowych Naczelnej Izby Lekarskiej korespondencją między wiceministrem zdrowia Igorem Radziewiczem-Winnickim i prezesem NRL Maciejem Hamankiewiczem, w której wiceminister pisze m.in. o polityce lekowej państwa. Mógłbym powiedzieć, że spokojne i merytoryczne argumenty prezesa NRL nie wymagają żadnego komentarza, jednak dodam komentarz i zadam kilka pytań panu wiceministrowi.
1. Na początku listu pisze minister o celach polityki lekowej państwa: „by dzięki przekształcaniu systemu refundacyjnego państwo mogło realizować istotne cele polityki lekowej…”. Chciałbym zapytać, do jakiej konkretnie polityki lekowej się Pan odnosi, skoro ostatni publicznie dostępny dokument o polityce lekowej państwa to… projekt polityki lekowej z 28 czerwca 2003 r. Godny pokreślenia jest fakt, że średni poziom współpłacenia pacjenta za leki refundowane, uważany przez ówczesny rząd SLD za niekorzystny i wymagający obniżenia, wynosił 33,4 proc., a w roku 2013 (wg IMS Health) już 42 proc.! Według WHO przekroczenie poziomu 40 proc. w dopłacaniu do leków refundowanych oznacza znaczne ograniczenie ich dostępności dla pacjentów…
Proszę więc Pana Ministra o udostępnienie aktualnego dokumentu o polityce lekowej, na którą powołuje się Pan w swoim liście. Środowisko lekarskie chętnie pozna ten dokument, powinno być bowiem pierwszoplanowym partnerem w realizacji tej polityki.
2. Pragnę zauważyć, że pacjent nie jest beneficjentem tzw. ustawy refundacyjnej i naprawdę trudno nazwać obniżenie średniej dopłaty pacjenta do leku refundowanego w ciągu dwóch lat jej działania o niecałe 50 groszy „wielkim sukcesem”. Refundowanie nowych substancji czynnych trzeba traktować jak normalną kolej rzeczy i należałoby sobie życzyć, by tempo włączania nowych leków do refundacji, szczególnie w obszarach priorytetów zdrowotnych, było podobne jak w innych krajach UE.
Odnosząc się do podnoszonego przez Pana w korespondencji zagadnienia parametrów, które mogłyby „mierzyć realizację jednego z celów ustawy, polegającego na zwiększeniu dostępności do leków refundowanych”, chciałbym zasugerować zwrócenie uwagi na opracowane przez towarzystwa naukowe europejskie i polskie standardy leczenia chorób. Zawierają one również wytyczne terapeutyczne, szczegółowo odnoszące się do farmakoterapii. Proponowałbym porównanie tych wytycznych z wykazem refundacyjnym i odpowiedzenie na pytanie, czy polska propozycja refundacyjna jest zgodna z uznanym standardem leczenia danej choroby. Drugim parametrem jest zawsze porównanie zestawienia leków refundowanych, poziomu ich refundacji i dopłat z obowiązującymi w krajach UE, szczególnie w tych o podobnym do naszego poziomie PKB. Okaże się, czy nie odstajemy od tych systemów.
W tym kontekście zasadne jest pytanie prezesa Macieja Hamankiewicza, na co przeznaczane są środki finansowe (oszczędności) pozyskane w wyniku negocjacji z koncernami farmaceutycznymi. W opinii większości ekspertów liczba nowych cząsteczek wprowadzanych do refundacji jest niewspółmierna do środków finansowych pozyskanych w ramach negocjacji cenowych.
3. W powszechnej opinii system refundacyjny wymaga zmian. Filozofia tworzenia grup limitowych i usztywnienie cen zbytu powoduje, że w Polsce ceny leków refundowanych są najniższe w UE, a mimo to pacjenci dopłacają najwięcej w Europie – ponad 40 proc., a np. w Niemczech – 10 proc. Jednocześnie wiele leków jest niedostępnych dla pacjentów, bowiem w ramach eksportu równoległego trafiają do innych krajów Unii.
Przyłączam się także do pytania prezesa NRL: kiedy rząd przedstawi sprawozdanie z wykonania ustawy refundacyjnej (po dwóch latach funkcjonowania ustawy to jego ustawowy obowiązek)? Ze swojej strony wystąpiłem do marszałka Bogdana Borusewicza o wprowadzenie do porządku najbliższego posiedzenia Senatu informacji ministra zdrowia na temat polityki lekowej państwa, ze szczególnym uwzględnieniem skutków realizacji ustawy z 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych.

http://www.stanislawkarczewski.pl
http://www.facebook.com/stanislawkarczewski

Archiwum