29 sierpnia 2014

SMS z Krakowa – Kapitalizm na Rynku Głównym

Zanim zaproszę Państwa na płytę Rynku Głównego w Krakowie, wspominając lato 2014 r., muszę przypomnieć sygnatariuszom tzw. klauzuli sumienia, że kobieta i lekarz byli już karani więzieniem w powojennej Europie za aborcję. Miało to miejsce w Rumunii Nicolae Ceausescu. Czy o to chodzi?
Natomiast w Krakowie, nocą, na Rynku Głównym jest niebywale pięknie. Wokół płyty, na każdym metrze szerokiego przecież chodnika, kawiarniane stoliki, a na każdym metrze jezdni teatr uliczny – grają, śpiewają, tańczą. To jest nie do opisania, to należy zobaczyć i przeżyć. I żeby sobie nikt nie myślał, że jakiś sklep jest o godzinie 23 w nocy zamknięty. Albo, że jakaś kwiaciarka poszła po zmierzchu do domu. To nie do pomyślenia, mamy czysty kapitalizm, nieskażony kodeksem pracy.
A na co dzień było tak, że finisz 71. Tour de Pologne miksował się z koncertem w Kościele św. Katarzyny poświęconym Krzysztofowi Pendereckiemu, a XII Festiwal Pierogów z rocznicą wymarszu Pierwszej Kadrowej ku niepodległości. Krakowowi zaczyna brakować miejsc i terminów. I tylko żal przepełnia mieszkańców, że Jarosław Gowin odstąpił od zamysłu startowania na stanowisko prezydenta Krakowa w wyborach samorządowych.
W medycynie Krakowa – poza wszelkimi doniesieniami medialnymi – zbulwersowała mnie zapowiedź niezwykłej operacji, której podjął się prof. Andrzeja Matyja z I Kliniki Chirurgii Ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego. Rzecz teoretycznie banalna, usunięcie przepukliny. Ale ten przypadek jest nieprawdopodobny. Dotyczy bowiem przepukliny o średnicy pół metra (!!!), wagi kilkudziesięciu kilogramów (!!!), ewenement nieznany w annałach światowej medycyny. Pacjent porusza się o kulach, rozstawiając nogi na szerokość półtora metra.
W samorządzie oczywiście pora urlopowa. Paradoks tego lata polegał na tym, że zagranicę zamiast po słońce wyjeżdżało się po chłód i cień, których w Polsce akurat brakowało. Czy jesień także nas czymś zaskoczy? Przechodząc do wydarzeń roku, trudno nie dostrzec, że jubileusz 25-lecia odrodzonego Samorządu Lekarskiego przyjdzie świętować niebawem w raczej minorowej tonacji. NFZ przypomina tykającą bombę, a szpitale dzień w dzień dostarczają strawy telewizji. Nikt już nie mówi o reformie, pakiety ugrzęzły we mgle legislacyjnej.
Kończę dedykacją dla pesymistów. Proszę, nie obawiajcie się, nic szczególnie pomyślnego się nie zapowiada.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum