29 sierpnia 2014

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

W serwisie „Lekarski Poradnik Językowy” (http://www.lpj.pl) jest strona poświęcona bzdurom językowym i myślowym (zwłaszcza logicznym), do której każdy może przysyłać swoje udokumentowane spostrzeżenia i uwagi. Zwykle są to zdjęcia, skany i fotografie opatrzone notką źródłową. Idiotyzmów w naszym świecie występuje tyle, że korespondencja jest obfita. Czasem jednak internauci przysyłają materiały, które błędów nie zawierają. Ostatnio jeden ze stałych współpracowników zrobił zrzut z ekranu pewnego serwisu z następującym tytułem artykułu: „Polskie komary na razie niegroźne. Ale wkrótce mogą przenosić groźny wirus”.
Przesyłkę z obrazem opatrzył komentarzem: „W załączeniu – fleksyjny »babol«”, co miało znaczyć, że odkrył błąd w rekcji (związku rządu) czasownika i odmianie wyrazu wirus. Uznał, że skoro wyraz przenosić rządzi biernikiem, to w tekście powinna wystąpić forma wirusa, a nie wirus, a ostatecznie zdanie powinno mieć postać: …mogą przenosić groźnego wirusa. Tak, tylko że tytuł jest poprawny! Obie formy biernika są dopuszczalne, a ta, którą zaproponował (wirusa), jest gorsza, bo potoczna, występująca wyłącznie w języku mówionym i w sytuacjach nieoficjalnych. Ów nadawca jest dobrym redaktorem, ale tak się osłuchał języka telewizyjnego, że formę staranną przyjął za niepoprawną. Trudno się dziwić, skoro stale słyszymy i czytamy potoczne SMS-a zamiast biernika SMS lub dopełniacza SMS-u, niepoprawne *głoda zamiast głodu i setki podobnych form potocznych lub wręcz dewiacyjnych. Dziennikarze i copywriterzy (twórcy reklam) zapewne czytają już tylko samych siebie, a książek wcale. Nie zaglądają też do słowników ani poradników, a proces degradacji języka zaczął się dość dawno, przypuszczam, że pod koniec lat 60. XX w. wraz z ustępowaniem starych kadr nauczycielskich. Klasycznym przykładem jest zaburzenie związku rządu w piosence Urszuli Sipińskiej „Zapomniałam”, która w pierwszych dwóch (najbardziej zapamiętywalnych!) linijkach dała tekst Zapomniałam twoje oczy, zapomniałam twoje usta… Powinno było być twoich oczu i twoich ust. Autorkę można usprawiedliwić. Skorzystała z licencji poetyckiej. Pewnie za dużo było sylab i słowu zapomniałam dała inną rekcję niż zwykle. Zapamiętała to jednak cała Polska, taką rekcję przejęły następne pokolenia i słowniki w XXI w. zaczęły podawać już oboczne postaci rządu czasownika zapominać – z fleksją (końcówkami) dopełniacza lub (potocznie) biernika. Pozostało jednak mnóstwo czasowników, które nadal rządzą tylko dopełniaczem. Niestety, nie jest to zbiór jednorodny i trzeba po prostu wiedzieć, o które chodzi. Przypomnę te najczęstsze: bronić, dochodzić, dokonywać, dostarczać, odmawiać, pilnować, przestrzegać, przysparzać, słuchać, szukać, używać, wymagać, zabraniać, zakazywać, zaniechać, zaprzestawać. Różne czasowniki mogą wymagać także innego przypadka, ale pozostańmy na razie przy tych, które sprawiają kłopot najczęściej.

Archiwum