2 lutego 2004

Lista 100

7 stycznia br. w „Pulsie Medycyny” ogłoszono po raz drugi listę 100 najbardziej wpływowych osób w polskiej ochronie zdrowia. Listę stworzono na podstawie ocen dziesięciu niezależnych ekspertów.

W rankingu znalazło się wielu członków Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Kilku z nich zadaliśmy pytanie:
Co to znaczy – zdaniem pana – znaleźć się na liście najbardziej wpływowych osób w polskiej ochronie zdrowia?

Marek Balicki (2. na liście rankingowej):
Druga pozycja w rankingu „Pulsu Medycyny” była dla mnie zaskoczeniem. Ten wynik oceniam również jako rosnące zapotrzebowanie na dialog i porozumienie w ochronie zdrowia. Bycie uznanym za osobę wpływową to dla mnie przede wszystkim wyzwanie. Trzeba starać się sprostać zwiększonym oczekiwaniom wyborców i środowisk medycznych. Zadanie tym trudniejsze, że system opieki zdrowotnej znalazł się w sytuacji kryzysowej. Jeśli uda się osiągnąć porozumienie w sprawie drogi wyjścia, a za tym się opowiadam, przyszłość zacznie rysować się lepiej.

Konstanty Radziwiłł (6. na liście rankingowej):
Cieszę się z każdego wyróżnienia, które przyczynia się do promocji samorządu lekarskiego. Sądzę, że wyróżnienie to jest potwierdzeniem słuszności, przyjętej przeze mnie od początku kadencji zasady aktywności społeczno-medialnej. Dziś niewielu jest Polaków, którzy nie słyszeliby o samorządzie lekarskim.
Co do bezpośredniego wpływu na bieg wydarzeń, to dzięki dystansowaniu się od związków politycznych – samorządowi udaje się utrzymywać pozycję niezależnego i ważnego głosu rozsądku. Niestety wśród rządzących często zwyciężają układy i interesy. Ja jednak mam nadzieję, że na dłuższą metę okażemy się coraz bardziej skuteczni. Po roku „boksowania się” z Mariuszem Łapińskim, wyglądającym na niezwyciężonego, odszedł on w niesławie. Po następnym roku konsekwentnego krytykowania jego pomysłu – w postaci Narodowego Funduszu Zdrowia – Trybunał Konstytucyjny wyrzuca ten pomysł na śmietnik historii. Po roku prac nad nowelizacją Kodeksu Etyki Lekarskiej – mamy uchwalony Kodeks. Może przyjdzie czas, że propozycje samorządu – zawarte w obywatelskim projekcie nowelizacji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym lub w stanowisku Krajowego Zjazdu Lekarzy w Toruniu w sprawie sytuacji w ochronie zdrowia – doczekają się realizacji.

Krzysztof Kuszewski (9. na liście rankingowej):
Być wpływową osobą w polskiej ochronie zdrowia to znaczy posiąść umiejętność zaprezentowania społeczeństwu swoich idei, szczególnie dotyczących promocji zdrowia, a następnie uzyskać poparcie dla tych idei. Uczestnictwo ludzi, organizacji, firm w proponowanych przedsięwzięciach, akcjach jest warunkiem sukcesu. Tak należy tłumaczyć zajęcie, po raz drugi z kolei, pierwszego miejsca w rankingu „Pulsu Medycyny” przez Jolantę Kwaśniewską, która zawodowo nie jest przecież związana ze służbą zdrowia. A jednak bardzo dużo w niej znaczy. Jej akcje w zakresie promocji zdrowia – książka „Co każdy dorosły chłopiec powinien wiedzieć” czy poprzednia, dotycząca profilaktyki raka piersi, są organizowane w taki sposób, że przyciągają uwagę społeczną, są zauważalne i skuteczne.
Podobnie jest z Jerzym Owsiakiem, który potrafi zmobilizować ogromną grupę ludzi do działań na rzecz zdrowia, na rzecz dobra wspólnego. Jednym z warunków uzyskania wpływów jest umiejętność komunikowania się ze społeczeństwem, korzystania z pomocy mediów przy realizacji swoich celów.
Senator Marek Balicki znalazł się na 2. miejscu listy nie dlatego, że jest lekarzem, ale przede wszystkim dlatego, że swoim postępowaniem (w momencie, gdy został ministrem zdrowia, a potem zrezygnował z tego stanowiska) wskazał, że nie godzi się na złe rozwiązania problemów w ochronie zdrowia. Jego postawa została dostrzeżona przez opinię publiczną.
Również prof. Zbigniew Religa znalazł się na liście nie tylko dlatego, że jest wybitnym kardiochirurgiem, ale dlatego, że potrafi zdobyć szerokie poparcie dla idei, które uważa za ważne i które promuje z właściwą mu społecznikowską pasją.

Tadeusz Tołłoczko (23. na liście rankingowej):
Nazwisko moje na „Liście 100” – to nie nagroda, lecz wyróżniające zobowiązanie do przemyślenia zadań na przyszłość. Na liście tej znalazły się nazwiska wielu akademickich pracowników ochrony zdrowia. Zapewne kryteria zastosowane wobec tej grupy „laureatów” objęły również i mnie.
Oznacza to, i cieszy, że oprócz finansowych, ekonomicznych i organizacyjnych parametrów – naukę, dydaktykę i zasady moralne również i u nas w kraju uznano za czynniki znamiennie determinujące stan ochrony zdrowia. Zadaniem szkoły wyższej bowiem jest przede wszystkim nauczyć myśleć oraz przekazywać wiedzę i zasady moralne. To przecież procesy myślowe sterują decyzjami finansowymi, ekonomicznymi i organizacyjnymi. Są one wtórnie zależne od posiadanej wiedzy i umiejętności rozumowania. A problemy moralne są również nieodłącznie związane z tymi decyzjami.
Obecność a „Liście 100” tak wielu akademickich pracowników ochrony zdrowia oznacza również, że funkcjonują oni w świadomości społecznej i są dobrze oceniani, mimo że ich działalność, jako niepolegająca na widowiskowej walce i spektakularnych zapasach „z kimś”, nie jest dostrzegana przez media w stopniu odpowiadającym wartości wykonywanej pracy.
Mens agitat molem (to myśl porusza ogrom świata) – jak twierdził Wergiliusz. Każde działanie w myśleniu powinno brać początek. Im więcej myśli, tym mniej działań na zasadzie prób i błędów. Wartości nauki myślenia i przekazywania wiedzy nie doceniają tylko ci, którzy sami nie nauczyli się myśleć przyczynowo.
Jeżeli zainteresowani jesteśmy postępem w medycynie i ochronie zdrowia, to musimy być świadomi, że zarówno praktyka, jak i nauka stają się elementami ściśle ze sobą zespolonymi. Sama myśl naukowa w medycynie klinicznej byłaby „pusta”, natomiast sama medycyna praktyczna, bez integracji z naukową medycyną kliniczną, byłaby „ślepa”. Czasy czystej empirii w medycynie to zamierzchły już etap historii myśli lekarskiej.

Tadeusz Chruściel (31. na liście rankingowej):
Znalezienie się na liście stu najbardziej wpływowych osób w polskiej ochronie zdrowia oznacza dla mnie dostrzeżenie wkładu pracy zawodowej i społecznej, a także potwierdzenie, że nasz trud i osiągnięcia nie idą na marne. Cieszy mnie wysoka pozycja na liście rankingowej prezesa NIL Konstantego Radziwiłła i umieszczenie na niej nazwisk kilku innych kolegów z samorządu lekarskiego. Świadczy to bowiem o docenieniu – przez media i grono wytypowanych przez nie ekspertów – samorządu zawodowego jako czynnika opiniotwórczego. Trochę mnie martwi, że nie dostrzeżono ogromnych osiągnięć kilku kolegów spoza środowiska warszawskiego, np. prof. prof. Ryszarda Gryglewskiego, Andrzeja Szczeklika i Stanisława Z. Hermana z Krakowa. Żaden z nich bowiem nie znalazł się na liście rankingowej.

mkr

Archiwum