7 września 2004

Język nasz giętki – O skrótach

Ludzie nawykli do obcowania z tekstami nieartystycznymi, użytkowymi są wyczuleni na ekonomię zapisu i nie godzą się na wypełnianie miejsca na papierze zbędnymi znakami. Oszczędność tego rodzaju jest do pewnego stopnia uzasadniona. Wielu pamięta jeszcze czasy, kiedy papier był reglamentowany, a i obecnie nadzorujący ekonomista pilnuje, żeby koszty wydania książki czy gazety nie przekroczyły limitu.
Ale wszystko ma swoje granice. Dopóki posługujemy się skrótami zrozumiałymi dla ogółu, można sobie jeszcze na nie pozwalać. Większość znajduje się w słowniku ortograficznym i zawsze można sprawdzić, jak się je pisze – z kropką czy bez kropki. Zdarza się jednak, że wymyślamy skróty naprędce, byle tylko skracać. O ile skrót „spec.” albo „specj.” na pieczątce lekarskiej łatwo zaakceptujemy, o tyle w dłuższym tekście raczej nie. Skróty bowiem nie są ozdobą i nie świadczą o nadzwyczajnej kulturze piszącego. Przeciwnie, zaburzają graficzny układ wierszy, ograniczają odbiór obrazowy, słowem utrudniają czytanie. A warto wiedzieć, że dorosły czytelnik odbiera wyrazy, związki frazeologiczne i zdania jako obrazowe całostki. Ma w pamięci zakodowany ich kształt i nie analizuje szczegółów.
Przyjrzyjmy się następującemu przykładowi: „Zdognie z nanjwoymszi baniadmai nei ma zenacznia kojnoleść ltier w zpiasie dengao sołwa”. Zdanie to jest zupełnie czytelne, bo odbiera się je w linii ciągłej przez rozpoznanie kształtu pierwszych liter i ogólnego wyglądu wyrazów, a nie litera po literze ani nawet sylaba po sylabie. Osoby, które umieją szybko czytać, obejmują wzrokiem całe akapity i doskonale je rozumieją. Kiedy jednak wyrazy są skrócone, nie ma możliwości takiego czytania. Oto drugi przykład: „Zgod. z najnow. bad. nie ma znacz. kolej. lit. w zap. d. sł.”, może trochę przesadzony, ale oddaje istotę sprawy. Jak widać, nie wszystkie wyrazy udaje się trafnie skrócić, a te, które można, tracą końcówki i przez to sens. Co więcej, zakłócona jest linearność tekstu, kropki są znakami, które wysyłają sygnał „stop”, a to uniemożliwia odbiór bez przystanków.
Skracanie jest manierą gazetową. Często daje o sobie znać w artykułach naukowych. W tekstach literackich jest przez redaktorów tępiona jako błąd edytorski. Za uchybienie uważa się nawet cyfrowy zapis liczb, w tym dat, a w nich numerów lat. To także rodzaj skrótów, które w powieści czy poemacie wyglądają po prostu nieładnie (redaktor powie „nietaktownie”). Jeśli mamy wybierać między zapisami „np.” i „na przykład”, lepiej skorzystać z tego drugiego. To samo wyraża, ale jest lepszy ze względu na szacunek dla oczu i umysłu czytelnika.

Piotr MLDNER-NIECKOWSKI
e-mail: pmuldner@bibl.amwaw.edu.pl

Archiwum