19 lutego 2005

Auschwitz częścią historii UE

Historia Polski i siedmiu innych krajów, które weszły do UE, a których obywatele ginęli w Auschwitz, stała się częścią historii UE – powiedział w rozmowie z PAP więzień obozu Auschwitz, b. minister spraw zagranicznych Władysław BARTOSZEWSKI.

PAP: Odchodzi coraz więcej osób, które przeżyły Auschwitz; coraz mniej jest świadków, którzy mogą o tej tragedii mówić. Czym powinna być dziś pamięć o Auschwitz i Holocauście?

Władysław Bartoszewski: (…) Polska razem z siedmioma innymi krajami, które znajdowały się na terenie objętym władzą Hitlera, których obywateli wywożono do obozów zagłady, weszła do Unii Europejskiej. Historia tych krajów, w tym i nasza, stała się częścią historii Europy, częścią historii dotychczasowych krajów Unii Europejskiej, które powinny również poznać doświadczenia, historię swoich nowych członków. I to jest nowy wymiar sprawy obchodów wyzwolenia obozu Auschwitz.
Tworzymy wspólnotę, również z krajem sprawców Holokaustu, krajem, który dziś jest normalnym państwem prawa i kategorycznie potępia tamtą przeszłość. Dziś w Niemczech prawnie i sądowo karze się każde bagatelizowanie hitleryzmu. Gdyby brytyjski następca tronu książę Harry wystąpił w Niemczech na przyjęciu w kostiumie nazisty, to stanąłby przed sądem (…)

PAP: Jakie inne znaczenia niosą obchody 60. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau?

Obchody kresu obozu oświęcimskiego – czy kompleksu obozów Auschwitz – Birkenau – Monowitz – mają uprzytomnić światu, że było to straszliwe doświadczenie ludzkości w systemie totalitarnym, gdzie wyniszczono z powodu wrogości i nienawiści ponad milion ludzi. Jednych za to, że byli Żydami, innych za to, że byli znienawidzonymi Polakami. Obchody są doświadczeniem wiedzy o tym, co się działo w XX stuleciu. Ma to wielkie znaczenie dla porozumiewania się krajów pokojowo i dla budowania takich struktur, jak Unia Europejska, gdzie można się procesować o jakąś sporną sprawę: bankową, koncesyjną czy żywnościową, ale nikomu nie przychodzi do głowy, by grozić wojną drugiemu narodowi z powodu różnicy poglądów. To jest ten nowy wymiar, który jest już udziałem naszej generacji i generacji dzieci i wnuków tego pokolenia, które przeżywało II wojnę światową. (…)

PAP: Jaka jest w Polsce wiedza o Holocauście?

Lepsza niż gdzie indziej w Europie. Zrobiliśmy bardzo dużo w tym zakresie, utrzymujemy muzea, miejsca pamięci. Jak ktoś chce dowiedzieć się na ten temat więcej, to w Polsce nie brak informacji, książek, filmów – także obcojęzycznych autorów. 6 stycznia odbyła się równolegle – w Londynie i Warszawie premiera książki o Auschwitz Laurence’a Reesa, brytyjskiego dziennikarza BBC. 27 stycznia w telewizji publicznej zostanie pokazany I odcinek serialu telewizyjnego tegoż Reesa o Oświęcimiu.
W edukacji ważne jest także wychowanie w domach rodzinnych – że sprawa zagłady w XX wieku była sprawą straszną, jest elementem historii tego terenu i powinniśmy coś na ten temat wiedzieć, tym bardziej że dzisiaj na nowo odżywa historia. Jednak żaden dziennikarz, nauczyciel, filmowiec, teolog, żeby nie wiem, co mówił i robił, jeżeli nie będzie miał słuchaczy – to nie nauczy. Jeżeli ktoś nie chce się kształcić, to się nie dowie o niczym. Spotykamy kandydatów na studia humanistyczne, którzy nie wiedzą, kiedy wybuchła II wojna światowa.
Między innymi dlatego podejmujemy w Oświęcimiu decyzję, którą popiera rząd RP – założenia Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście. Ma to być centrum edukacji o tym, czym było Auschwitz dla różnych narodów, w tym i dla Rosjan – hitlerowcy wymordowali tam 15 tys. jeńców sowieckich.
I odrębnie – Holocaust to jest problem zagłady ludności żydowskiej, nie tylko w Auschwitz. Jeżeli ktoś jest Polakiem mieszkającym w Lublinie, Tarnowie, Rzeszowie – to on wie, że Żydzi stamtąd zginęli w Bełżcu. Jeżeli ktoś jest Polakiem mieszkającym w Wielkopolsce czy na Pomorzu, to wie, że większość Żydów stamtąd zginęła w Chełmnie albo w Stutthofie. Jeżeli ktoś jest Polakiem mieszkającym w Warszawie, to powinien wiedzieć, że Żydzi stąd zginęli w Treblince.
Auschwitz pozostaje symbolem międzynarodowym i słusznie, ponieważ 90 proc. Żydów, którzy tam zginęli, to nie byli Żydzi polscy, tylko obywatele tych krajów, których prezydenci i premierzy przyjeżdżają teraz, aby wspominać zamordowanych obywateli swoich krajów.

PAP: Jak ocenia Pan stan wiedzy o Holocauście za granicą? Spotyka się Pan tam z młodymi ludźmi; czy oni wiedzą, czy się interesują?

Byłem profesorem na niemieckich uczelniach siedem lat. Uczyłem ludzi, którzy interesują się naukami politycznymi i historią, a więc z natury rzeczy musieli pewne lektury czytać. Moi niemieccy studenci pisali np. prace roczne o Dachau. Ponieważ uczyłem w Monachium, a Dachau leży od tego miasta jak Milanówek od Warszawy, zadawałem im pracę: „pojedźcie kolejką, poczytajcie w archiwum, napiszcie na temat „Polscy księża w Dachau””. Robili to na podstawie niemieckich materiałów w bardzo dobrym archiwum w muzeum w Dachau. Nie mogę powiedzieć, że to był ogół. Ogół ludzi na świecie nie interesuje się niczym innym niż własną sytuacją materialną, korzyściami, wygodami, ewentualnie rozrywkami.

PAP: Jest też problem braku tej wiedzy nie tylko wśród uczniów, studentów, ale również wśród dziennikarzy. Niektóre media zachodnie piszą o „polskich obozach koncentracyjnych”.

(…) Historia, szczególnie najnowsza, określa światopogląd ludzi. Nikt swego światopoglądu nie buduje na tym, co było w XVII wieku, tylko na tym, co słyszy w domu, szkole, mediach. A to dotyczy ostatnich dziesiątków lat. Myślę, że bardzo wielu ludzi ma taką wiedzę o wojnie jak z filmów amerykańskich; media wywierają na ludzi nie zawsze dobry wpływ. Wszyscy musimy być odpowiedzialni za to, żeby ludziom przekazywać pełniejszy i prawdziwszy obraz. (…) Ü

Fragmenty wywiadu udzielonego PAP

Archiwum