20 lipca 2005

Pokój tortur

Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 28 września 2004 r., od 1 lipca br. każdy lekarz wypisujący leki refundowane musi zaopatrzyć się w recepty z kodem kreskowym i hasłem, za pośred-nictwem aplikacji internetowej.
W tym celu musi osobiście odebrać w Mazowieckim Oddziale Wojewódzkim NFZ, przy ul. Sienkiewicza 12 (IV piętro), w pokoju 4B10, swój tajny PIN z hasłem.
Ten „pokój tortur”, o powierzchni 10 – 12 m2, wyposażony w 5 biurek z komputerami, przy których pracują urzędnicy, odwiedziłem na początku czerwca. Ciasnota i duchota totalna. Interesantów (lekarzy) przyjmuje się najwyżej dwóch. Pozostali kłębią się w tłumie, czekając na swoją kolejkę pod drzwiami.
26 tysięcy lekarzy, bo tylu jest w województwie mazowieckim i Warszawie, musi przejść przez takie pokoje, by odebrać swój PIN i kod hasłowy, bowiem, jeśli do 1 lipca tego nie zrobią, to koniec z receptami. Przeciętny czas oczekiwania pod drzwiami tego przerażającego pokoju wynosi 2 – 3 godziny. Takiego marnotrawstwa czasu lekarzy nie uświadczy się nigdzie na świecie.
Policzmy: 26 tysięcy lekarzy marnujących 2 – 3 godziny swojej pracy (przez 1 godzinę można przyjąć 4 lub więcej pacjentów). Dwie godziny znaczą, że nie przyjęto 8 (albo więcej) pacjentów, bowiem ich lekarz stoi w tym czasie w kolejce. 26000 x 8 = 208000. Jest to przybliżona ilość niezbadanych pacjentów w ciągu 2 godzin. Jakiż to ogromny zysk dla NFZ – nie musi płacić za wizyty!
W świetle tego, co napisałem, mam prośbę do Kolegi Jacyny (szef Mazowieckiego Oddziału NFZ), aby udostępnił swój gabinet swoim urzędnikom, wstawił tam biurka z komputerami i w ten sposób, choć częściowo, rozładował kolejkę przed „pokojem tortur” nr 4B10.
Jest jeszcze inne, sensowniejsze rozwiązanie – przesłać każdemu lekarzowi pocztą jego PIN i hasło, tak jak czynią to banki z kartami kredytowymi. Prawda, że proste? Na marginesie dodam, że spora część aptekarzy jeszcze nic nie wie o kodowanych receptach
i nie ma czytników. Ü

Jerzy BOROWICZ

Archiwum