1 marca 2006

100 dni ministra Religi – Pod kątem prostym

Konferencja prasowa ministra Zbigniewa Religi z okazji 100 dni urzędowania była skromna i cicha, bez pompy widocznej w pozostałych resortach. Jednak zaskakująco odważne wypowiedzi ministra i jego zastępców, dotyczące podstawowej opieki zdrowotnej oraz koszyka świadczeń gwarantowanych, mogą oznaczać, że to cisza przed burzą.

Opracowanie projektu ustawy o ratownictwie medycznym oraz zmiana relacji z Narodowym Funduszem Zdrowia – to zdaniem obecnego ministra zdrowia największe osiągnięcia pierwszych 100 dni jego urzędowania. Minister przypominając okoliczności swego wejścia do rządu, wyraźnie zaznaczył, że ani nie żałuje tej decyzji, ani nie zamierza jej teraz zmieniać. Nie zmieniał też i nie zamierza zmieniać urzędników w resorcie. Statystyka „wykonań” w ciągu 100 dni obejmuje 22 rozporządzenia (co prawda w dużej mierze przygotowanych przez poprzednie kierownictwo resortu) i nowelizację pięciu ustaw. Dwie najważniejsze z nich dotyczyły utrzymania możliwości zatrudnienia pielęgniarek na kontrakcie, co – zdaniem szefa resortu zdrowia – pozwoliło utrzymać ok. 8 tys. miejsc pracy, oraz zmiany ustawy o restrukturyzacji, dzięki czemu 500 milionów, które pozostały w budżecie państwa, trafi do ZOZ-ów.

Fundusz w pionie
Minister Religia po raz kolejny podtrzymał tezę, że reforma służby zdrowia to zadanie na długie lata. Dokładnie 7 lat. Tyle czasu – zdaniem Zbigniewa Religi – potrzeba, żeby zwiększyć nakłady budżetu państwa na ochronę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB i stworzyć mechanizm pozyskiwania dodatkowych środków z ubezpieczeń dodatkowych i komercyjnych. Kluczowy w jego koncepcji koszyk świadczeń gwarantowanych ma zostać przedstawiony w połowie przyszłego roku. Odważnych zapowiedzi ministra nie powstydziłby się nawet kolega Krzysztof Bukiel. – Musimy zmienić świadomość Polaków, że wszystkie zabiegi i usługi medyczne są za darmo – mówił minister Religa. Poinformował, że nowy szef Agencji Oceny Technologii Medycznych jest po pierwszych spotkaniach z konsultantami krajowymi, którym dał już sporą pracę domową do odrobienia.
Minister chwalił sobie współpracę z prezesem Jerzym Millerem, przypominając jednocześnie kilka swoich interwencji w pracę NFZ w końcu zeszłego roku: rozliczanie przez NFZ pierwszych 12 godzin pobytu pacjenta na oddziałach intensywnej terapii, refundację w niektórych przypadkach leków niezarejestrowanych w danym wskazaniu medycznym, a także negocjacje z Porozumieniem Zielonogórskim. Choć nie zostało to powiedziane wprost, widać gołym okiem, że dobra współpraca MZ i NFZ odbywa się pod kątem 90 stopni. – Teraz jest jedna polityka zdrowotna i nie ma wątpliwości, że jest ona kreowana w Ministerstwie Zdrowia. Wiele spraw załatwianych jest „jednym telefonem” – mówił Z. Religa.

POZ w poziomie
Przy omawianiu założeń ustawy o ratownictwie medycznym zapachniało nowym konfliktem z Porozumieniem Zielonogórskim. Skoro, zgodnie założeniami nowej ustawy, ratownicy medyczni będą zastępować w karetkach lekarzy, kto będzie udzielał pomocy chorym w godzinach nocnych? – dopytywali się co bardziej dociekliwi dziennikarze. Zdaniem ministra, brak obowiązku udzielania nocnej pomocy lekarskiej przez lekarzy POZ jest rzeczą złą i wielkim błędem z przeszłości. Dodał również, że w resorcie jest już przygotowana odpowiednia nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej w zakresie funkcjonowania NFZ, która zmieni obecne porozumienia z Porozumieniem. – Od przyszłego roku skończy się korzystanie z karetek jako przychodni na kółkach – wtórował wiceminister Jarosław Pinkas. Wyjaśnił, że NFZ wykupi dla pacjenta świadczenia pomocy nocnej od lekarza POZ bądź od agencji, która zatrudnia lekarzy do nocnej opieki lekarskiej. Wtórował mu wiceminister Andrzej Wojtyła, który – chyba nie bez subtelnej złośliwości wobec jednego z poprzednich ministrów – przypomniał, że w okresie kas chorych w kilku województwach, np. wielkopolskim, nocna wyjazdowa pomoc lekarska działała doskonale. Ü
BJ

Archiwum