20 stycznia 2007

Uważam, że…

Do ministra zdrowia Zbigniewa RELIGI

Zwracam się do Pana nie tylko jako do ministra zdrowia w kraju, który staje się kolebką emigracji lekarzy i lekarzy dentystów za granicę, ale także do nauczyciela akademickiego i lekarza mającego ogromny autorytet naukowy i zawodowy.
Proszę Pana, Panie Profesorze, o użycie wszelkich możliwych argumentów w rozmowie z premierem rządu RP i parlamentarzystami, aby zostały przyznane dodatkowe środki (z rezerwy budżetowej czy też innych źródeł) na zwiększenie liczby rezydentur w tym roku. Przypomnę, że na ubiegłorocznym Zjeździe Lekarzy Rodzinnych obiecywał Pan, że będzie około 2000 miejsc rezydenckich dla lekarzy i lekarzy dentystów, którzy pomyślnie zdadzą Lekarski czy też Lekarsko-Dentystyczny Egzamin Państwowy. Przyznanie 800 miejsc rezydenckich na szkolenie specjalizacyjne w całym kraju, w tym tylko 106 na Mazowszu, to nie tylko nieporozumienie, ale wręcz działanie na szkodę państwa i obywateli. Sytuacja ta spowoduje masową emigrację młodzieży lekarskiej za granicę – nie w celach zarobkowych (jak się to dzieje z lekarzami po specjalizacji), ale po to, by uzyskać upragnioną specjalizację, mieć możliwość rozwoju zawodowego i naukowego, co w Polsce staje się niemożliwe.
Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragmenty listów, które otrzymałem od młodych lekarzy w listopadzie 2006 r.: po zapoznaniu się z tą listą (lista miejsc rezydenckich na Mazowszu) pierwszy raz w życiu pomyślałem o emigracji (…); rezydentury przestają promować najlepszych, bo trzeba mieć dużo odwagi (i mało rozsądku), aby się o nie ubiegać. Autor tego listu uzyskał 162 punkty na egzaminie lekarskim, czyli zdał go dobrze – ale na specjalizację, która go interesuje, nie ma żadnych szans. Inny przykład: kol. Barbara Cieślak-Gałązka, która najlepiej w kraju zdała LEP (179 punktów) – w nagrodę… nie ma możliwości uzyskania rezydentury z ginekologii, ponieważ w tej specjalności na Mazowszu na ten rok przyznano ich 0 (zero)! Tyle ode mnie. Wracam, Panie Ministrze, do cytowania listów: na zakończenie taki mały żart: przychodzi baba do lekarza, a lekarz w Londynie.
Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę Pana Ministra na fakty wynikające z analizy demograficznej, o których, niestety, często się zapomina. Na Mazowszu (dysponuję tymi danymi) w ciągu najbliższych 10 lat na emeryturę lub na „wieczny dyżur” odejdzie blisko połowa chirurgów ogólnych; tymczasem resort przyznaje „aż” 2 rezydentury w tej specjalizacji. W ten sposób tworzy się ogromna luka pokoleniowa, a przecież dobrze wiemy, ilu lat szkolenia potrzeba, żeby wykształcić dobrego, doświadczonego chirurga. A do tego, czy chcemy, czy nie, dochodzi emigracja związana z dużo niższymi pensjami lekarzy polskich niż ich kolegów w Unii Europejskiej. Kto za kilka czy kilkanaście lat będzie leczył Polaków?
Osobną sprawą, wymagającą natychmiastowej interwencji Pana Ministra i resortu, jest obecna sytuacja z wolnymi miejscami do specjalizacji i z systemem akredytacji, który w wielu przypadkach się nie sprawdza i powoduje, że nie ma możliwości kształcenia specjalizacyjnego w ogóle. Na Mazowszu dzieje się tak np. w dermatologii; w skali całego kraju – w stomatologii. Chodzi nie tylko o takie patologie, jak np. celowe działania konsultantów, ale również o sytuacje, w których liczba miejsc akredytacyjnych do robienia specjalizacji jest po prostu za mała w stosunku do potrzeb i liczby chętnych (np. ortodoncja). (…)

Andrzej Włodarczyk

Archiwum