5 lipca 2007

Sms z Krakowa – Tańczący z Rubikiem

Próg wytrzymałości został przekroczony. Turystyczne tsunami zalało Śródmieście Krakowa, tubylcy ewakuowali się na urlopy bądź do prywatnych haciend. 750-lecie lokacji (powszechnie mylone z datą założenia miasta wspominanego już w 965 roku przez kronikarza Ibrahima ibn Jakuba) skrzy się fajewerkami imprez, skutecznie łagodzącymi ból spowodowany nieobecnością na uroczystościach prezydenta IV Rzeczypospolitej. Ale ogólnie jest wesoło. Któż by się zresztą nie dał zaprosić do tańca Piotrowi Rubikowi poza wiecznymi malkontentami, którzy oczywiście „dołożyli” w recenzjach temu „samoukowi” za kiczowatą kantatę jubileuszową.
Natomiast medyczny Kraków tym razem mocno wpisał się w nurt protestu przeciw zaniżonym zarobkom lekarzy. Strajkują m.in. dwa największe szpitale regionu: Uniwersytecki oraz im. L. Rydygiera. Wahający się Szpital im. Narutowicza wszczął procedurę protestacyjną, niewzruszony dotąd Szpital im. Jana Pawła II obudził się natychmiast, gdy jego dyrektor, ufny we własną politykę, ogłosił stan powszechnego zadowolenia, płynący z faktu osiągania przez załogę odpowiednich zarobków. Niemal z dnia na dzień zdecydowana większość lekarzy wzięła tzw. urlop na żądanie i wreszcie zawiązało się koło OZZL.
Paradoksalnie z połączenia turystyki z akcją protestacyjną wyłonił się temat trzeci, pachnący kasą, a więc… realny. Oto wartość terenów zajmowanych w Krakowie od przeszło dwóch stuleci przez Szpital Uniwersytecki, a położonych w samym centrum miasta, tak wzrosła, że pojawili się kontrahenci gotowi wykupić je za cenę budowy nowego Szpitala Uniwersyteckiego w Prokocimiu. Czy zatem potężny kwartał ziemi między ulicami Kopernika a Grzegórzecką mógłby się zmienić w centrum biznesowo-
-hotelowe, zaś niekończący się remont stuletnich klinik zostałby przerwany? Dla samego Krakowa byłoby to jeszcze większe wydarzenie niż Euro 2012.
A w Izbie? Zaczyna się mała rewolucja związana z remontem siedziby przy ul. Krupniczej i nie ustają plany wielkiej rewolucji związanej z ewentualnym wpisaniem do nowelizacji ustawy o izbach zapisu o ciągłości historycznej obecnego samorządu, jako kontynuatora tego przedwojennego, „skasowanego” w początku lat stalinowskich. Dla krakowskiej i bodaj poznańskiej Izby byłaby to zmiana nie tylko symboliczna, starania o odzyskanie majątku uzyskałyby podstawę prawną.
Ale z historią bywa różnie. Na wieść że organ Izby z tytułowego „Biuletynu” chce zmienić nazwę na „Galicyjską Gazetę Lekarską” odezwało się dwóch Profesorów w czambuł potępiających „galicyjskie” tęsknoty Krakowa, jako symbolizujące lata zaborów, a więc niewoli. Jakim jednak słowem objąć lekarzy b. województw krośnieńskiego i przemyskiego, którzy za nic nie chcą należeć do Izby Podkarpackiej, a z Małopolską też nie chcą się identyfikować?
Zapraszamy do Krakowa. Jeśli nawet nie wszystko będzie zgodne z racją stanu, to przynajmniej teletubisie harcują tu swobodnie.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum