2 lutego 2008

Zdrowo pogadali

Trudno powiedzieć, od czego miałoby się zacząć nowe rozdanie w ochronie zdrowia: od podwyżek dla lekarzy i pielęgniarek czy od słynnych już projektów ustaw, które po rozmaitych perturbacjach wreszcie wylądowały u marszałka Sejmu? Od Rady Gabinetowej, na której pan prezydent urządził 45-minutową lekcję wychowawczą, czy od zwołanego przez premiera Białego Szczytu? Ten z kolei trwał sześć godzin i były to niezłe korepetycje z różnorodnych wizji systemu ochrony zdrowia oraz postulatów, jakie zgłaszają związki i samorządy zawodowe, władze powiatów, przedstawiciele ruchów pacjentów i różne inne środowiska. Kto chciał w jeden dzień wysłuchać w jednym miejscu wszystkiego, o czym mówią od 10 lat w większym rozproszeniu – ten się chyba nie zawiódł. Dla premiera Donalda Tuska i siedzącej po jego lewicy Anny Fotygi seans mógł być nawet interesujący, bo wcześniej nie mieli pewnie okazji pojąć, na czym polega główny problem ochrony zdrowia. I niech się premier nie zasłania nawet tym, że w szpitalu psychiatrycznym – jako syn pielęgniarki – był 200 razy!

A zatem, na czym polega ten problem? Tak, na braku pieniędzy – czy trzeba jeszcze powtarzać ten sam od wielu lat refren, że jesteśmy krajem z nieporównywalnie niskimi nakładami w sektorze ochrony zdrowia? A jednak w trakcie pierwszej wspinaczki na Szczyt Zdrowia premier o pieniądzach rozmawiać w ogóle nie chciał. Sześciogodzinna wędrówka ujawniła więc co innego:
że każdy w tym gronie ma własny pomysł na poprawę sytuacji. Poważnym problemem może być więc wypracowanie porozumienia co do zgody na jedną reformę.
Bo widać jak na dłoni, że nie da się jej przeprowadzić tak, by postulaty związkowców, właścicieli szpitali i pracodawców udało się spełnić. Jeśli ta strona nie zbliży swoich stanowisk, to rząd zawsze będzie mógł powiedzieć:
w jakim kierunku mamy właściwie ten system reformować? Kto wie, czy nie o to chodziło premierowi – by pokazując rozbieżne postulaty środowisk medycznych, usprawiedliwić swoją polityczną niemoc. Kolejne debaty do niczego nas nie przybliżą, bo w ochronie zdrowia przegadano już chyba wszystko, co było do przegadania. Czas podejmować decyzje, ale z tym jak wiadomo każdy rząd ma kłopot, więc czy Platforma Obywatelska sobie poradzi?

Na razie Ewa Kopacz wręczyła zebranym „Harmonogram prac nad naprawą systemu ochrony zdrowia”,
z kolorowymi wykresami, na których uwidoczniła optymistyczne, średniooptymistyczne i pesymistyczne warianty, kiedy kolejne ustawy będą pokonywały szczeble legislacji. Mam już tych harmonogramów z urzędowania poprzedników pani minister kilka i żaden nie został zrealizowany. Donald Tusk źle robi, gdy prosi lekarzy o czas na przygotowanie reform, argumentując, że jest pierwszym premierem, który chce ją przeprowadzić. Dla niego jest to faktycznie pierwszy raz. Ale dla lekarzy to nie pierwszy premier, który domaga się cierpliwości.

Paweł Walewski
Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum