20 kwietnia 2008

Zdaniem konsultanta: endokrynologia

Trzeba kształcić młode kadry

Z prof. dr hab. n. med. Ewą BAR-ANDZIAK, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie endokrynologii na Mazowszu, rozmawia Małgorzata Skarbek

Czy mamy dostateczną liczbę endokrynologów w województwie?
Na Mazowszu pracuje ok. 100 specjalistów w dziedzinie endokrynologii – wystarczająco dużo, natomiast rozmieszczenie tej kadry jest nieprawidłowe. Większość lekarzy pracuje w placówkach stołecznych i w większych miastach. To zrozumiałe, bo w Warszawie są oddziały szpitalne, kliniki, instytuty naukowe. Ale na terenie województwa, np. w części północno-wschodniej i południowej, w wielu miastach endokrynologów jest za mało lub nie ma ich wcale. Mieszkańcy z tych terenów przyjeżdżają do Warszawy, do naszej poradni, do gabinetów prywatnych czy spółdzielni lekarskich, bo u siebie nie mogą uzyskać pomocy. Poradni endokrynologicznych jest zbyt mało w stosunku do oczekiwań pacjentów i lekarzy.
Nie rejestrujemy znacznego odpływu naszych specjalistów za granicę, ale mamy sporą grupę lekarzy w średnim wieku i starszych. Stąd potrzeba kształcenia młodych kadr.
Porady z naszej dziedziny cieszą się przesadnym zainteresowaniem pacjentów, którzy nierzadko kierują się złudnym przeświadczeniem, że endokrynolog jest w stanie pomóc w każdej chorobie. Powinni być prowadzeni przez lekarzy pierwszego kontaktu. Niektórzy mają niewielkiego stopnia zaburzenia, np. wole guzkowe, wole proste, wyleczoną nadczynność tarczycy, lub są po operacji, z niedoczynnością tarczycy. Zarówno te osoby, jak i pacjenci z innymi zdiagnozowanymi przewlekłymi chorobami tarczycy mogą pozostawać pod opieką lekarzy POZ. Tymczasem są często kierowani do naszych poradni, które powinny być wykorzystywane do leczenia pilnych i trudniejszych przypadków.
Przyczyna takiego stanu rzeczy leży w zbyt wąskich uprawnieniach diagnostycznych, a trochę i niechęci lekarzy POZ do inwestowania w prowadzenie badań u takich pacjentów.
W diagnostyce chorób gruczołów tarczycy mogą oni skierować jedynie na oznaczenie TSH, a w wielu województwach nie mają nawet uprawnień do wykonania USG tarczycy. Oznaczenie wolnych hormonów tarczycy jest często konieczne do podjęcia właściwych decyzji o leczeniu, a znajduje się poza kompetencjami lekarza POZ.
Czy szpitale dysponują dostateczną liczbą oddziałów i łóżek?
Większość pacjentów ze schorzeniami endokrynologicznymi nie wymaga hospitalizacji; zarówno rozpoznanie, jak leczenie może (i powinno) być prowadzone w warunkach ambulatoryjnych. W tej grupie schorzeń leczenie stacjonarne jest potrzebne rzadko, tylko w bardzo poważnych zaburzeniach, którym towarzyszą współistniejące ciężkie choroby, np. krążenia, płuc. W niektórych przypadkach konieczne są krótkie hospitalizacje w celu wykonania badań czynnościowych. Ponieważ do ich przeprowadzenia potrzebne jest dobrze wyposażone i zorganizowane ambulatorium z kontraktem z NFZ, w obecnych warunkach nie udziela się tych świadczeń w lecznictwie otwartym.
Łóżek szpitalnych o profilu endokrynologicznym mamy dosyć. Oprócz ośrodków w Warszawie: Kliniki Endokrynologii AM w szpitalu przy Banacha, CMKP, szpitalu MSWiA przy Wołoskiej, w Wojskowym Instytucie Medycznym przy Szaserów i kilku pododdziałów – uprawnienia do kontraktowania usług z dziedziny endokrynologii ma także kilka pododdziałów w dawnych szpitalach wojewódzkich: w Radomiu, Płocku, Ciechanowie.
W Warszawie oddziały endokrynologiczne dla dzieci to Klinika AM przy ul. Marszałkowskiej, CZD w Międzylesiu, oddział w Dziekanowie Leśnym. Profil ginekologiczny mają: Klinika AM przy ul. Karowej i Klinika CMKP.

Jak przebiega szkolenie specjalizacyjne?

Endokrynologia jest nadspecjalizacją, mogą ją robić lekarze interniści, ginekolodzy, pediatrzy i chirurdzy. Są pewne plany, aby uczynić ją specjalizacją podstawową, ale chyba nie jest to rozsądne stanowisko. W naszej dziedzinie nierzadko mamy do czynienia z bardzo skomplikowanymi schorzeniami, do których prowadzenia lekarz powinien mieć wstępne przygotowanie, przede wszystkim z dziedziny interny. Specjalizacja trwa 3 lata.
Na Mazowszu kilka ośrodków ma uprawnienia do prowadzenia specjalizacji. Przyznawanie akredytacji jest uzależnione od liczby specjalistów i profilu leczonych chorych oraz wyposażenia oddziału. Mamy wystarczającą liczbę ośrodków, ale niedostateczną liczbę miejsc szkoleniowych. Na terenie województwa na przełomie roku przyznano 1 miejsce specjalizacyjne, a kandydatów było 8.
Trudno też dostać się na staże wymagane do specjalizacji, np. w zakresie neurochirurgii, medycyny nuklearnej, genetyki. Dzieje się tak dlatego, że z kursów tych korzystają też osoby kształcące się w innych dziedzinach. Lekarze planują więc i zapisują się na kursy na rok – 2 lata naprzód. Oczekiwanie na miejsca na endokrynologii w mojej klinice dla specjalizujących się w innych dziedzinach (interna, ginekologia) trwa 3 lata.
Tylko 2 ośrodki mogą prowadzić kursy specjalizacyjne w zakresie endokrynologii ginekologicznej lub pediatrycznej. Staże w nich trwają po kilka miesięcy, do pół roku, a każdy specjalizujący się musi je odbyć. Zbyt rzadko organizuje się kursy z zakresu podstaw organizacji medycyny, genetyki medycznej. Tok specjalizacji i poziom kształcenia jest dobry. Świadczą o tym wyniki egzaminów.
Aplikację o zgodę na organizację kursów podstawowych składa się w AM lub CMKP, które co roku zatwierdzają program
i wykładowców. Podobnie jest z dodatkowymi kursami.

Archiwum