15 kwietnia 2009

SMS z Krakowa

Podhale pławi się w śniegu, górale zacierają ręce, bo dudki płyną mimo kryzysu szeroką strugą. W dodatku Słowacy wprowadzili sobie euro, przez co pobyt u nich wyraźnie zdrożał, a polskie Tatry stały się dla rodaków atrakcyjniejsze. Zaczynam od euro, bo właśnie dobiegły w Krakowie końca 17. Targi Stomatologiczne KRAKDENT, w których wzięło udział między innymi – jak mi powiedział prezes Polsko-Słowackiej Izby Handlowej p. Piotr Cebulski – 321 słowackich dentystów, rozemocjonowanych panującą w Polsce taniochą (tak to przynajmniej wygląda ze słowackiej perspektywy). „Na zwykłym aparacie do wizjografii kupionym w Polsce zysk sięga 1200 euro” – usłyszałem od jednego z nich. Kiedyś my jeździliśmy do nich po alkohol i piwo, teraz oni jeżdżą do nas… – i dalej to już Państwo sami uzupełnicie, rozważając paradoksy ekonomii, która jest chyba w jeszcze mniejszym stopniu nauką niż medycyna, a nieuki często lepiej sobie z nią radzą niż uczeni.

W Krakowie poza tym trwa żarliwa dyskusja, jak wielką imprezę (i za ile) trzeba zorganizować, by ściągnąć turystów, którzy najwyraźniej kierują się innymi kryteriami. No niech ktoś zgadnie, jakimi? Bo tego, że Polska stała się właśnie relatywnie tania dla posiadaczy euro-dolarów, nikt nie dostrzega.

Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie powołała przy Izbie urząd Rzecznika Praw Lekarza. Jego zadaniem ma być natychmiastowe reagowanie na szykany wobec lekarzy, od policyjnych obław dokonywanych w szpitalach i klinikach przez uzbrojonych i zamaskowanych funkcjonariuszy policji, po dziwaczne zarządzenia niektórych oddziałów NFZ, jak choćby to o obowiązku codziennego meldowania się w placówkach, gdzie są wynajmowani na bodaj cząstkę etatu.

A na koniec coś szczególnie miłego. Oto ukazała się, wydana przez „Medycynę Praktyczną”, książeczka poświęcona pamięci krakowskiego „Cyrulika”, jedynego bodaj w minionym półwieczu artystycznego kabaretu, który był wyłącznym dziełem medyków (proszę mi tu nie przywoływać dla porównań żadnych dzisiejszych instytucji). To tu na „szmacie bojowej” ze Studium Wojskowego wymalowano transparent: „Mówcie o nas, co chcecie, a my i tak jesteśmy przyszłością narodu!”. Tu też narodził się w 1963 roku słynny szlagier z muzyką Jacka Dybka do słów Franka Serwatki: „Konik, zwykły koń na biegunach…”A na sentymentalnych spotkaniach w Krakowie wciąż nucone są „Obwarzanki, tak okrągłe jak księżyce”, którą to piosenką debiutowała w „Cyruliku” Ewa Demarczyk. Książeczka wzbogacona jest płytą z nagraniami tamtych piosenek. Pachnie lawendą.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum