3 lutego 2011

Profesor Jan Nielubowicz. Potęga rozumu.

11. rocznica śmierci

Natychmiast po wojnie do obróconej w gruzy Warszawy ciągną zewsząd jej mieszkańcy. Jan Nielubowicz jest jednym z nich. Tu się urodził, tu w czerwcu 1939 roku otrzymał dyplom lekarski Uniwersytetu Warszawskiego, tutaj, w Szpitalu Dzieciątka Jezus, praktykował jego ojciec.
Przez cały okres okupacji przebywał najpierw na Wileńszczyźnie, a od 1943 r. kierował małym szpitalem w Wołożynie na Białorusi. Był jedynym lekarzem na 100 tys. ludności. Należał do AK, leczył rannych partyzantów, co władza ludowa wypomniała mu kilka lat później. – Podczas wojny operował wszystko, co było możliwe przy znieczuleniu miejscowym – podsumowuje syn, dr Wojciech Nielubowicz. – Kiedy wrócił do Warszawy, był chirurgiem z praktyczną wiedzą i doświadczeniem.
Gdy żelazna kurtyna drgnęła, pierwsi polscy lekarze wyruszyli do Ameryki na stypendia Fundacji Rockefellera. Doc. dr hab. Jan Nielubowicz przez cały 1958 r. przebywał na stażu w Bostonie, w Massachusetts General Hospital Uniwersytetu Harvarda. – Był to rok najwyższej wagi dla mego dalszego rozwoju naukowego i zawodowego – oceniał. – Zrozumiałem, na czym polegał ogromny postęp w naukach medycznych, który dokonał się w latach 1940-1959, zrozumiałem też, na czym polega nauka w medycynie klinicznej, nauczyłem się zasad nowoczesnego prowadzenia prac doświadczalnych i klinicznych. Fundacja Rockefellera zaznajomiła mnie również z nowoczesnymi poglądami na temat uczenia studentów, prowadzenia wykładów, seminariów i tego, co w USA określa się mianem medical education.
W 1959 r. Rada Wydziału Lekarskiego warszawskiej AM wybiera docenta Jana Nielubowicza na kierownika I Kliniki Chirurgicznej. Będzie tam pracował aż do przejścia na emeryturę w 1986 r.
Już od kilku lat prowadził prace badawcze. Najpierw, na własny koszt, w piwnicy Kliniki Chirurgicznej, a od 1955 r. w Zakładzie Chirurgii Doświadczalnej PAN. Kierował nim przez 25 lat. Po powrocie z Harvardu tworzy szkołę nowoczesnej chirurgii opartej na badaniach naukowych. Otwiera perspektywy rozwoju wielu nowych obszarów chirurgii specjalistycznej. W dziedzinie chirurgii naczyniowej wykonuje ponad 3000 operacji tętniaków aorty brzusznej, tętnic obwodowych, tętnic nerkowych z własną modyfikacją przeszczepu aortalno-nerkowego itd. Wprowadza własną, oryginalną metodę zespolenia węzła chłonnego z żyłą w leczeniu obrzęku chłonnego kończyn. Stosuje nowatorską, pozaustrojową perfuzję wątroby przez wątrobę świni w leczeniu ostrej niewydolności wątroby. Wprowadza operacyjne wytwarzanie tzw. zespoleń wrotno-układowych, wykonując ponad 300 tego typu operacji. W chirurgii endokrynologicznej zapoczątkowuje w Polsce operacje przytarczyc, osobiście przeprowadza 150 operacji usunięcia nadnerczy. Stosuje pionierskie metody w chirurgii ostrych chorób jamy brzusznej, chirurgii przełyku, żołądka (wprowadza zasadę doraźnych resekcji żołądka w krwawieniu z wrzodu), trzustki, dróg żółciowych, nerek (m.in. pozaustrojowa naprawa nerki w kamicy nerkowej i nadciśnieniu naczyniowo-nerkowym). W 1966 r. dokonuje pierwszego w Polsce przeszczepienia nerki.
– Ojciec miał dwie lewe ręce, nie potrafił wbić gwoździa. A chirurgiem był świetnym – mówi syn. – Podkreślał, że rozwiązuje problemy operacyjne umysłem. Technikę operacyjną uważał za ważną, ale nie najważniejszą. Jego poglądy na medycynę przeszły ewolucję. Jako młody chirurg sądził, że jest ona sztuką, później – że nauką, a jako stary profesor – że w największym stopniu jest służbą. Dlatego przede wszystkim dbał o dobro konkretnego chorego. Powiedział kiedyś, że medycyna jest jednym z pierwszych i najważniejszych wyrazów ludzkiego humanitaryzmu. Bez niego staje się rzemiosłem, zawodem cyrulika.
„Najwspanialsza i najbardziej radykalna operacja, choć stwarza szanse wyleczenia, może być obarczona zbyt wielkim ryzykiem utraty życia” – pisał prof. Nielubowicz w Polskim Przeglądzie Chirurgicznym nr 7 z 1987 roku. „Może to odbierać choremu nawet ten okres życia, który mu pozostał bez operacji. Im starszy się staję, tym częściej myślę nie o sukcesie, który może być wynikiem trudnej operacji, ale o tym, ile chory może stracić, jeżeli nasze nadzieje związane z operacją się nie ziszczą. Staram się pamiętać, że ten, kto umiera, umiera w 100 procentach”.
Dorobek naukowy prof. Nielubowicza obejmuje 576 prac naukowych, w tym 98 ogłoszonych w pismach zagranicznych. Jego zainteresowania dotyczyły prawie wszystkich dziedzin chirurgii ogólnej, zwłaszcza jednak patofizjologii i chirurgii naczyń obwodowych, przeszczepiania nerek, chirurgii wątroby, chirurgii endokrynologicznej i chirurgii innych narządów jamy brzusznej.
„Codzienna praca, rano w klinice, a po południu w zakładzie, wypełniała mi całe dni. Wszystkie prace naukowe i książki pisałem w niedziele, święta i w czasie urlopów” – opowiada w swoim życiorysie. – „Okres życia od objęcia stanowiska kierownika kliniki i zakładu doświadczalnego do chwili przejścia na emeryturę uważam za najpiękniejszy i najszczęśliwszy w moim życiu. Miałem największą radość, jaką daje świadomość, że jest się potrzebnym i być może pożytecznym”.
„Bardzo wcześnie w swojej karierze naukowej prof. Nielubowicz zrozumiał, że powojenna chirurgia polska wymaga wyrównania zapóźnień i że postęp leży w szerokim otwarciu na świat, w międzynarodowych kontaktach, w zorientowaniu jej na nowatorską i inspirującą naukę chirurgiczną reprezentowaną zwłaszcza przez ośrodki anglosaskie” – pisał prof. Jerzy Szczerbań w 1999 r., w laudacji z okazji nadania prof. Janowi Nielubowiczowi tytułu doktora honoris causa AM w Warszawie, w której ten ostatni pracował i nauczał przez ponad 40 lat, a w latach 1981-86 był rektorem.
Był promotorem 50 doktoratów i opiekunem 20 habilitacji. 6 polskich akademii medycznych przyznało mu doktorat honoris causa. Członek 14 zagranicznych towarzystw chirurgicznych, członek honorowy Królewskiego Kolegium Chirurgów w Londynie i Amerykańskiego Kolegium Chirurgów. Wielokrotnie zapraszany przez renomowane ośrodki uniwersyteckie na świecie, wygłosił za granicą 137 wykładów.
W swoim życiorysie prof. Nielubowicz przyznaje, że pełnienie obowiązków rektora było dla niego okresem stresów i dużego wysiłku. Zaczęło się od okupacji gmachu rektoratu przez kandydatów na studia, którzy nie zdali egzaminu wstępnego. Później studenci kilkakrotnie organizowali strajki wymagające osobistych interwencji rektora i pertraktacji ze zbuntowaną młodzieżą. W stanie wojennym kłopoty uczelni nawarstwiały się. Brakowało funduszy. Liczba studentów była trzykrotnie wyższa w stosunku do możliwości lokalowych. Bezustanne dyskusje i różnice zdań rektora z grupą partyjną PZPR doprowadzają do kontroli NIK-u. Ministerstwo Zdrowia przypomina sobie, że prof. Nielubowicz osiągnął wiek emerytalny. Na rok przed upływem drugiej kadencji zostaje odwołany ze stanowiska rektora.
Po przejściu na emeryturę ojciec przeżywał ciężkie chwile – mówi dr Wojciech Nielubowicz. – Na szczęście wciąż jeszcze mógł przyjmować pacjentów w przychodni szpitala na Banacha. Dużo pisał, głównie rozprawy z etyki i historii medycyny, udzielał się w Izbie Lekarskiej, Sądzie Lekarskim. Zmarł nagle, w wieku 84 lat, 2 lutego 2000 roku, tuż po powrocie do domu z przychodni, w której, jak zwykle w każdą środę, przyjmował chorych.
„Jak każdy człowiek, a zwłaszcza jak każda wielka osobowość, dążył do pozostawienia po sobie trwałego śladu przy pełnej świadomości nieuniknionego procesu przemijania” – napisał we wspomnieniu o Profesorze jego uczeń i następca w Klinice Chirurgicznej prof. Tadeusz Tołłoczko. „Pozostawił dla potomności bardzo dokładnie i w szczegółach opracowany wykaz swych prac i dokonań. Jest to wykaz imponujący. Myślę, że dominującą cechą osobowości Profesora była potęga rozumu”.

Ewa Dobrowolska

Archiwum