23 czerwca 2011

Na marginesie Kodeksu Etyki Lekarskiej

     Art. 70. Zadania, jakie spełnia lekarz, dają mu podstawę do żądania ochrony jego godności osobistej, nietykalności cielesnej oraz pomocy w wykonywaniu działań zawodowych.

Artykuł 70 Kodeksu Etyki Lekarskiej to duże nieporozumienie i przykład nieprofesjonalnego podejścia do zagadnień etycznych. Lekarze, pracując na pierwszej linii kontaktu z ludźmi, narażeni są na działania agresywne, począwszy od obrazy słownej po napaści fizyczne. Jest to szczególnie groźne, gdy dotyczy osób niezrównoważonych psychicznie, po nadużyciu leków czy alkoholu. W ostatnich latach obserwuje się wyraźny wzrost agresywnych zachowań ze strony pacjentów i ich rodzin. Skala tego zjawiska oraz analiza przyczyn powinna być przedmiotem zainteresowania samorządu lekarskiego lub związków zawodowych i podejmowania odpowiednich działań ograniczających jego nasilenie. Słuszne potępienie agresji wobec lekarzy nie usprawiedliwia podejmowania działań z góry skazanych na niepowodzenie. Od czasu wpisania do KEL stwierdzenia, że lekarz ma podstawy żądania ochrony godności osobistej i nietykalności cielesnej sytuacja nie tylko nie uległa poprawie, lecz systematycznie się pogarsza. To typowy przykład podejmowania nieskutecznych działań, gdyż art. 70 w najmniejszym stopniu nie wpływa na postawy ludzi. Jego niespełnienie nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji etyczno-prawnych. Czy żądanie ochrony godności osobistej i nietykalności powinno stanowić element etyki lekarskiej? Jest to oczywiście słuszne oczekiwanie środowiska, ale Kodeks Etyki Lekarskiej nie jest odpowiednim miejscem na jego wyrażanie. Jeśli nie ma być śmietnikiem, do którego wrzuca się wszystko, co komu przyjdzie do głowy, warto usunąć takie zapisy.
W dyskusjach na temat ochrony osobistej lekarza podczas pracy pomija się często ważne aspekty, np. odpowiednie przygotowanie lekarzy do radzenia sobie w przypadku słownych czy fizycznych napaści. Nie chodzi o kurs karate, ale o profesjonalne kształcenie lekarzy w zakresie zasad mediacji. Umiejętność wyciszania agresywnych zachowań chorych powinna być przedmiotem nauczania, szczególnie lekarzy pracujących w oddziałach ratunkowych i w zespołach udzielających pierwszej pomocy. Niekiedy lekarz pochłonięty pracą nie zwraca uwagi na narastającą agresję w otoczeniu chorego. Odpowiednia ocena sytuacji, wybór właściwego tonu i argumentów pozwala uniknąć wielu konfliktów. Samorząd lekarski jest na etapie tworzenia rejestru przykładów agresji i powoływania rzeczników praw lekarzy, ale dotychczas nie widać, aby zmniejszyło to agresję i skuteczniej chroniło nasze prawo do nietykalności osobistej. W życiu, podobnie jak w medycynie, ważne jest odpowiednie, a nie jakiekolwiek działanie.
Spokój i umiejętności mediacyjne nie zawsze ochronią lekarzy przed agresywnym zachowaniem pacjenta lub jego rodziny. Zapewnienie bezpieczeństwa pracownikowi w miejscu pracy należy do ważnych obowiązków pracodawcy. Prawo do kontaktu chorego z bliskimi nie może niweczyć efektów leczenia w wyniku braku warunków do wypoczynku chorego i nad-opiekuńczości rodziny. Zatrudnienie w placówkach służby zdrowia profesjonalnych służb ochrony ograniczyłoby fizyczne napaści na lekarzy. W sytuacjach bezpośredniego zagrożenia lekarz, a zwłaszcza lekarka dyżurująca w asyście jedynie pielęgniarek, musi mieć możliwość wezwania odpowiednio wyszkolonego personelu, który błyskawicznie udzieli skutecznej pomocy. W większości placówek zdrowia brak odpowiednich procedur ochrony pracowników, a nawet jeśli istnieją, to zwykle mają charakter martwych zapisów, nierealizowanych w praktyce. Osoby zarządzające szpitalem obawiają się pozwów ze strony pacjentów lub ich rodzin, ale nie ze strony podległych im pracowników, pokrzywdzonych w trakcie wykonywania obowiązków służbowych. Już narażenie pracowników na utratę zdrowia może być zaskarżone i nie trzeba czekać aż dojdzie do nieszczęśliwego zdarzenia. Dyrekcje placówek służby zdrowia nie mogą zasłaniać się brakiem pieniędzy na zaspokojenie tych potrzeb. Konieczna jest jednak większa aktywność społeczności lekarskich w tym względzie. Wszelkie niedostatki w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa chorym lub personelowi muszą być pisemnie zgłaszane osobom za to odpowiedzialnym. Nie wolno ograniczać się do narzekania w rozmowach przy kawie i dzielenia się brakiem wiary w poprawę sytuacji. Coraz częstsze przechodzenie lekarzy na kontrakty spowoduje, że pracodawca nie będzie ponosić odpowiedzialności za ich ochronę podczas pracy w szpitalu czy w przychodni.
Wątpliwości budzi również strona językowa art. 70. Dlaczego zadania, które spełnia lekarz, dają mu podstawę do żądania ochrony, a nie do jej uzyskania? Chociaż u źródeł tego artykułu leżały przykłady agresji wobec lekarzy, ton zapisu jest roszczeniowy, a przez to agresywny. Nie podkreśla prawa lekarza do ochrony podczas udzielania pomocy chorym, lecz mówi o prawie do jego żądania.
W artykule sformułowano oczekiwanie pomocy przy wykonywaniu działań lekarskich. W domyśle chodzi o status funkcjonariusza publicznego, a w konsekwencji zagrożenie wysoką karą dla sprawców fizycznej lub tylko słownej agresji. Jako przykład podaje się pracę lekarzy pogotowia ratunkowego, izby przyjęć, szpitalnych oddziałów ratunkowych, ale oczywiście nie zawsze lekarz spełnia równie odpowiedzialną rolę. Uzasadnione jest dostosowanie oczekiwań do rzeczywistych funkcji, a nie do faktu posiadania dyplomu lekarza. Bycie funkcjonariuszem publicznym to bardziej zobowiązanie niż przywilej. Trzeba o tym pamiętać, domagając się prawa do nietykalności. Konsekwencją takiego statusu jest większe wyczulenie mediów na wszelkie potknięcia obyczajowe. Wymogi stawiane funkcjonariuszom publicznym są znacznie wyższe niż w przypadku przeciętnego obywatela. Przyznane przywileje wiążą się z akceptacją wynikających z tego wysokich oczekiwań społecznych. Zwiększony jest wówczas nadzór, zwłaszcza ze strony mediów, które zawsze nagłośnią przypadek agresji lekarza w stosunku do pacjenta, ale nie odwrotnie. Zaostrzone są także wymogi dotyczące przyjmowania korzyści materialnych. Dotyczy to nie tylko „dowodów wdzięczności” ze strony pacjentów, lecz również kontaktów z przemysłem farmaceutycznym. Trudno akceptować korzystanie przez funkcjonariusza publicznego ze sponsorowanych przez firmy wyjazdów na konferencje naukowe.
Niezależnie od istniejących przepisów, oczekiwań i życzeń wyrażonych w Kodeksie Etyki Lekarskiej bardzo ważne są w praktyce klinicznej takie cechy jak umiejętność zachowania spokoju w sytuacjach konfliktowych, wyciszania emocji odpowiednim argumentem, cierpliwość i uwaga poświęcona zdenerwowanym chorym i ich rodzinom.

Archiwum