9 maja 2012

SMS z Krakowa

Pamiętacie Państwo słowa tego szlagieru „Małe kino, czy pamiętasz małe, nieme kino? Na ekranie Rudolf Valentino, a w zacisznej loży ty i ja…”? Mieczysław Fogg kłania się z zaświatów, zasmucony, bo w Krakowie właśnie pada bodaj ostatni kompleks kinowy przy ul. św. Jana: Aneks, Reduta i Sztuka. Wcześniej komercja zjadła Wandę i Uciechę (powstałe w 1912 r.), po nich podobny los spotkał Apollo i Warszawę.
Kraków likwiduje stare kina, Zdrojewski – teatry, a Arłukowicz wciąż wiąże nadzieje z przekształceniami własnościowymi „antycznych” szpitali. Tym samym w Krakowie umiera nadzieja na położenie kamienia węgielnego pod budowę nowego szpitala uniwersyteckiego. Nie wiem, czy to Państwa rozbawi, ale zamysł tej inwestycji sięga lat 50. minionego stulecia. Przyznano wtedy nawet na ten cel stosowną działkę. Tyle że wyrósł na niej las, dziś już chroniony przez ekologów.
Ale Uniwersytet Jagielloński już kilka razy dowiódł, że jest organizmem zdolnym do kreowania własnych rozwiązań. To stąd wyszła przed kilku laty idea ograniczenia liczby miejsc zatrudnienia kadry akademickiej, gdy rzecz sięgnęła absurdu. Podobnie jest teraz. Władze uniwersytetu właśnie zapowiedziały, że z powodu braku bazy klinicznej, w konsekwencji likwidacji staży podyplomowych, ograniczą nabór kandydatów na studia medyczne z 240 do 200. Nie ma bowiem szans na wciśnięcie absolutnie koniecznych zajęć klinicznych w sześcioletni program studiów, bez amputacji jego ważnych elementów. W interesie pacjentów i reputacji polskiej medycyny, której dyplomy są uznawane zagranicą, jest utrzymanie poziomu kształcenia. Przy łóżku chorego nie da się – w określonych warunkach lokalowych, pamiętających często jeszcze XIX w. – zastąpić staży castingiem.
Zamiast zmniejszać deficyt lekarzy i specjalistów, skutecznie go zwiększamy. Takie są rezultaty niektórych reform. I niewiele pomoże boczenie się na uniwersytet, bo on niejedno już takie doświadczenie ma za sobą i niejedną ekipę przetrzymał.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum