5 sierpnia 2012

Nowa wizytówka Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego

Małgorzata Skarbek

– Nikt, kto nie zna historii naszego szpitala, nie uwierzy, że jeszcze kilka lat temu jego byt był poważnie zagrożony – mówi Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. – Dziś, gdy wiele placówek boryka się z poważnymi trudnościami, my mamy nadal siły i środki na kolejne inwestycje.

W ostatnim czasie w szpitalu otwarto nowy, piękny budynek, w którym mieści się zespół poradni specjalistycznych oraz kilka innych elementów infrastruktury.

W poprzedniej epoce, gdy pracował tu Centralny Szpital Kolejowy, dobudowano do niego potężny gmach mający pomieścić blok operacyjny. Ale inwestycja nie została dokończona. Budynek pozostał w stanie surowym. Jego nieco księżycowy obraz uzupełniały potężne doły, wykopane obok murów w stanie surowym otwartym. Dokończenie poprzedniego zamierzenia w nowej sytuacji było nierealne – blok operacyjny byłby położony zbyt daleko od sal intensywnej terapii, a ponadto obecne normy przewidują 3 m wysokości dla sal zabiegowych. Dawno postawione stropy były niższe.
W placówce przeprowadzano wiele zmian, a niedokończona inwestycja czekała na swoją kolej. I doczekała się.

Po wykończeniu istniejącego gmachu, a także nadbudowaniu nad jego częścią piętra, nowy budynek przejął zadania diagnostyki i leczenia ambulatoryjnego. Na jego front przeniesiono główne wejście do szpitala. Stare, nieefektowne i nieprzystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych, wkrótce też zostanie przebudowane, będzie wejściem dla pracowników.
Natomiast przez nowe wchodzi się do przestronnego holu, o wspaniałym wystroju, wyposażonego w fotele i krzesła. Tu znajduje się rejestracja poradni, restauracja, poczekalnia oraz izba przyjęć dla pacjentów przybywających na zabiegi planowe. (Stara izba zostanie przebudowana na SOR.) Stąd prowadzi korytarz do poradni specjalistycznych. W rejestracji wprowadzono system kolejkowy z numerkami i informacją na elektronicznej tablicy. Pacjenci, zwłaszcza starsi, muszą przyzwyczaić się do – wcale nieprostych – innowacji. Toteż administracja placówki pracuje nad udoskonaleniem znaków informacyjnych.
Szpital, choć duży, nigdy nie miał własnej przychodni specjalistycznej w jednym miejscu. Część lekarzy pracowała w pomieszczeniach dzierżawionych, inni – na różnych piętrach. Nie było nawet gabinetów przeznaczonych do przyjmowania pacjentów wymagających kontroli poszpitalnej czy konsultacji przed zabiegiem. Teraz personel dysponuje dużą powierzchnią, łatwo dostępną dla pacjentów.
Kilka lat temu placówka przejęła zadania Wojewódzkiego Szpitala Dermatologicznego, mieszczącego się poprzednio przy ul. Leszno, w centrum Warszawy. Obecnie w Między-lesiu pracują dwa oddziały dermatologiczne oraz przychodnia dermatologiczna i wenerologiczna dla dorosłych i dzieci. Ponieważ gabinety tych specjalizacji wymagają oddzielnych wejść, szatni i rejestracji, trzeba było powiększyć całą przychodnię i nadbudować piętro. Warto dodać, że obecnie oba oddziały dermatologiczne mają o 40 proc. mniej łóżek, niż było na Lesznie, a przyjmują o 100 proc. więcej pacjentów.
Część ambulatoryjna została tak zaprojektowana, aby jej drogi nie krzyżowały się z drogami szpitalnymi. Daje to dużo większe bezpieczeństwo i izolację części szpitalnej.
W przychodni działają poradnie związane z profilem szpitala: ginekologiczno-położnicza, dermatologii dzieci i dorosłych, laryngologii, okulistyki, chirurgii urazowo-ortopedycznej, chirurgii ogólnej, naczyniowej, neurologii, epileptyczna, urologiczna, kardiologiczna, reumatologiczna, rehabilitacyjna, endokrynologiczna i gastroenterologiczna. W planach jest utworzenie poradni neonatologicznej. Poradnie udzielają ok. 100 tys. porad rocznie. Za czasów Szpitala Kolejowego udzielano ich ok. 15 tys. (Wtedy było też tylko 8 tys. hospitalizacji, obecnie – 24 tys.)
– Stopniowo, jeśli tylko będziemy mieć kontrakt z NFZ, zamierzamy poszerzać działalność, starać się, aby poradnie były czynne również popołudniami, 12 godzin dziennie – mówi Jarosław Rosłon, dyrektor szpitala. – Teraz już tak jest w środy i piątki. Negocjuję wyższy kontrakt, wtedy będziemy mogli poszerzyć wachlarz udzielanych porad.
Gdy zapadła decyzja o stworzeniu w niedokończonym budynku przychodni, postanowiono umieścić tam także bardzo potrzebne szatnie dla odwiedzających i część socjalną: szatnie, toalety oraz prysznice dla pracowników. W podziemiu zbudowano duży, monitorowany parking.
Dotąd brak też było miejsc parkingowych, w efekcie niszczono trawniki i krawężniki, zastawione drogi stwarzały niebezpieczeństwo ze względu na ochronę przeciwpożarową. Utworzenie nowej drogi dojazdowej stało się możliwe dzięki przychylności Urzędu m.st. Warszawy i prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, która przekazała szpitalowi dwie przylegające do jego terenu działki. Wszystko to przyniosło radykalną zmianę wyglądu, dostępności i przydatności placówki.
Nowa inwestycja powstała z funduszy otrzymanych z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego – 29 mln zł kosztowała nadbudowa piętra, wykończenie całego obiektu i jego wyposażenie wraz z otoczeniem.
– Obecnie jesteśmy na etapie zdobywania środków na termomodernizację, co pozwoli na wykończenie elewacji. Wtedy budynek szpitala uzyska z zewnątrz właściwy wygląd – mówi dyr. Rosłon. – Staramy się też modyfikować aparaturę. Sprzęt trzeba stale wymieniać, szybko się zużywa, przeprowadzamy przecież ogromną liczbę zabiegów, badań diagnostycznych itp. Mamy nadwykonania, za które fundusz nie płaci. Gdy będziemy mogli prowadzić działalność komercyjną, staniemy się bezkonkurencyjni w tej części Warszawy i rejonie trasy lubelskiej.
Aby zachęcić lekarzy do intensywniejszej pracy, także w poradniach, od 1 lipca br. w szpitalu wprowadzono – za zgodą pracowników – nowy regulamin wynagrodzeń. Za pracę w oddziałach zabiegowych lekarze otrzymają dodatek zależny od liczby zrealizowanych punktów, a jeśli pracują również w poradniach – dodatek z tym związany. Premiowani będą najbardziej operatywni i najpracowitsi.
Dyr. Jarosław Rosłon jest zwolennikiem umożliwienia szpitalom publicznym prowadzenia działalności komercyjnej. Uważa, że funduszy gromadzonych przez NFZ będzie zawsze brakowało. Przekształcenie szpitala w spółkę nie jest tak obiecującą perspektywą jak jeszcze niedawno uważano. Już przekształcone generują straty i muszą być dokapitalizowane przez organy założycielskie. A niekoniecznie trzeba przekształcać, aby osiągnąć pożądany efekt, tzn. dobrze zarządzaną, niezadłużoną placówkę. Wystarczy możliwość działania komercyjnego po wyczerpaniu kontraktu.
Lekarze nadal szukają dodatkowych prac w różnych miejscach poza szpitalami. Dlaczego nie mogliby podejmować ich na miejscu? I tu zarabiać? Potencjał szpitala, zakres i liczba jego usług diagnostycznych oraz leczniczych są większe, niż NFZ jest w stanie zakontraktować. Ten potencjał ciągle rośnie, a za tym nie idą pieniądze z funduszu. Publiczne szpitale radziłyby sobie znacznie lepiej, gdyby im umożliwiono działalność komercyjną.
To są plany na przyszłość. Na razie dyr. Rosłon może powtórzyć to, co mówił dziesięć lat temu: – Największą satysfakcję sprawia mi fakt, że mimo dużej konkurencji na rynku usług medycznych w Warszawie, w tym także ze strony placówek niepublicznych w naszej okolicy, szpital cieszy się wielkim powodzeniem. Napływ pacjentów jest znacznie większy niż przewiduje kontrakt.

Archiwum