17 czerwca 2013

Rozterki Prezesa

Trwa kampania wyborcza delegatów na zjazd okręgowy, podczas którego zostaną wyłonione nowe władze naszej izby, i do Naczelnej Izby Lekarskiej na kolejną kadencję 2013-2017. Dziękuję wszystkim, którzy zgodzili się kandydować oraz wzięli udział w głosowaniu. Pozostałych jeszcze raz zachęcam do solidarności, a więc aktywności w wyborach. Przecież mamy wyłonić nowe, skuteczniej działające władze.
Po mijającej kadencji, przypadającej na bardzo trudny politycznie czas, który przyniósł więcej szkody niż dobrego, patrzymy z nadzieją w przyszłość. Ciągle liczymy, że to niemożliwe, abyśmy znów mieli złych ministrów dokuczających pracownikom i pacjentom. Gdyby tak się stało, można by sądzić, że to jakaś klątwa została na nas rzucona.
Na razie miłościwie nam panujący minister znalazł sobie nowe hobby – będzie nas uczył etyki, zamiast zająć się rosnącymi długami szpitali i katastrofalnym finansowaniem procedur. Za pomocą sztuczek z listami leków ograbiono naród ze znacznej ilości pieniędzy, ale, jak się okazuje, draństwo na taką skalę jest całkiem etyczne. Ciągłe straszenie lekarzy, karanie za bzdury, utrudnianie pacjentom korzystania z porad specjalistycznych – skierowaniami, limitami, kolejkami do zabiegów i operacji – to wyraz najwyższych osiągnięć etycznych godnych władzy państwowej. Minister zapomina także zrefundować koszty funkcjonowania rzecznika odpowiedzialności zawodowej, sądów lekarskich, rejestrów itd. Ale „brak pamięci” w tak drobnej sprawie jest dla niego wciąż etyczny, a upominanie się przez nas o należne świadczenia dowodzi według niego braku etyki, bo przecież dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Gratulacje! W absurdach dochodzimy do perfekcji. Mam więc marzenie, by nikt taki mnie etyki nie uczył.
Myślę, że większość z nas miała wspaniałych nauczycieli akademickich o dużo wyższej klasy wzorcach osobowych. Emerytowani koledzy podczas okolicznościowych spotkań pragną się dowiedzieć, co się stało z naszą pracą, że nie sposób podołać dziwactwom. Często ze łzami w oczach i strachem pytają o wizję dokumentacji elektronicznej i konieczności obsługi komputerów w większym wymiarze niż dotychczas. Uspokajam ich, bo sądzę, że ta wdrażana kultura techniczna prędzej doprowadzi system do katastrofy niż do sukcesu, a wizja pełnej informatyzacji będzie systematycznie oddalana.
Nasz samorząd zawodowy nie jest samotny w nieszczęściu. Inne samorządy zawodów zaufania publicznego borykają się z analogicznymi kłopotami wynikającymi z deregulacji. Przygotowujemy się do wielkiej debaty w Senacie RP na temat problemów prawnych, które uniemożliwiają sprawne działanie samorządów dla dobra społeczeństwa.
Nadejdzie wkrótce czas oceny samorządu i ministra. To będzie również czas szukania nowych pomysłów na skuteczniejsze działania. Dlatego izbie lekarskiej potrzeba mądrych, zaradnych i odważnych działaczy. Jeszcze raz zachęcam koleżanki i kolegów – bądźcie aktywni społecznie.
Życzę wszystkim bezpiecznych i miłych wakacji.

Mieczysław Szatanek

Archiwum