9 sierpnia 2013

Polscy lekarze na Wołyniu

Stowarzyszenie Lekarzy Polskiego Pochodzenia na Wołyniu zorganizowało polsko-ukraińską konferencję na temat gruźlicy. Konsul generalny RP w Łucku Beata Brzywczy objęła to przedsięwzięcie honorowym patronatem. Na sesję przybyło do Łucka blisko 150 lekarzy z Wołynia.

Otwierając posiedzenie, konsul RP pogratulowała młodemu stowarzyszeniu dużej aktywności i organizacji w ciągu zaledwie dwóch lat istnienia trzeciej polsko-ukraińskiej konferencji. Pierwsza dotyczyła medycyny paliatywnej, a druga – w Łęcznej na Lubelszczyźnie – leczenia oparzeń.
Część naukową konferencji otworzył prof. Bazyl Mielnik, wicedyrektor Narodowego Instytutu Ftyzjatrii i Pulmonologii w Kijowie, który przedstawił epidemiologię gruźlicy na Ukrainie. Wskaźnik zapadalności na tę chorobę jest u naszych sąsiadów wciąż bardzo wysoki, a ponad 70 tys. zachorowań na gruźlicę rocznie to dziesięć razy więcej niż w Polsce. Problemem jest niska świadomość społeczna, braki w wyszkoleniu lekarzy ogólnych, mała liczba specjalistów i niewystarczająca baza łóżkowa na oddziałach ftyzjatrycznych.
W swoim wystąpieniu omówiłem sytuację epidemiologiczną na świecie, która jest niezwykle zróżnicowana. W zależności od kraju bowiem notuje się od 3 do 1200 zachorowań na 100 tys. mieszkańców. W niektórych państwach zapadalność rośnie, a w innych maleje. Dużym wyzwaniem dla służby zdrowia są prątki oporne na leki oraz współistnienie gruźlicy i zakażenia HIV.
Prof. Jan Ilnicki, kierownik Kliniki Gruźlicy i Chorób Płuc Lwowskiego Uniwersytetu Medycznego, zwrócił uwagę na rolę lekarzy POZ w wykrywaniu gruźlicy i innych nieswoistych chorób płuc. Mimo ustabilizowania sytuacji epidemiologicznej, na Ukrainie wzrasta zapadalność na gruźlicę na wsi i niepokoi duża liczba zachorowań u nastolatków.
Dr Anna Zabost z Zakładu Mikrobiologii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie zaprezentowała nowoczesne metody diagnostyki mikrobiologicznej gruźlicy. Coraz większą rolę odgrywają szybkie metody hodowlane na płynnych podłożach i badania genetyczne, które pozwalają wykryć pojedyncze prątki w nadesłanych materiałach i umożliwiają śledzenie transmisji zakażenia.
Prof. Urszula Demkow, kierownik Zakładu Diagnostyki Immunologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, omówiła problem diagnostyki utajonego zakażenia prątkiem gruźlicy. Nowe testy diagnostyczne (IGRA), oparte na uwalnianiu interferonu gamma przez pobudzone swoistymi antygenami prątka leukocyty krwi obwodowej, są bardziej swoiste i czułe niż odczyn tuberkulinowy.
Dr Jerzy Walecki z Oddziału Wołyńskiego Zakładu Medycyny Rodzinnej Wydziału Kształcenia Podyplomowego Lwowskiego Uniwersytetu Medycznego przedstawił trudności w diagnostyce gruźlicy pozapłucnej. Czułość badań bakteriologicznych jest w tych przypadkach znacznie mniejsza niż w postaci płucnej i częściej podstawę rozpoznania stanowi ocena histopatologiczna.

Prof. Manana Sachelaszwili z Katedry Gruźlicy i Pneumonologii Lwowskiego Uniwersytetu Medycznego podzieliła się swoim doświadczeniem w zakresie diagnostyki gruźlicy u dzieci, z uwzględnieniem problemu oporności na leki. Niepokojąco dużo jest w ukraińskiej populacji przypadków prosówki, serowatego zapalenia płuc i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych.
Na zakończenie prof. Leonid Hryszczuk z Katedry Gruźlicy Tarnopolskiego Uniwersytetu Medycznego omówił problem diagnostyki różnicowej płynu w jamie opłucnowej. Wykładom towarzyszyła bardzo ożywiona dyskusja i wymiana poglądów między słuchaczami a polskimi i ukraińskimi ekspertami. Co ciekawe, konferencję prowadzono w języku polskim lub ukraińskim i nie było problemów ze wzajemnym zrozumieniem.

W godzinach popołudniowych odbył się krótki spacer po Łucku – stolicy Wołynia, którego dumą jest zamek wybudowany przez księcia halicko-wołyńskego Lubarta (syna Giedymina). Burzliwe były dzieje Katedry w Łucku, która pierwotnie była częścią klasztoru jezuitów, w czasach sowieckich magazynem, potem muzeum ateizmu, a dziś jest centrum duchowym i kulturalnym miasta. W Łucku są również katedry prawosławne (kijowska, moskiewska i unicka), kościół luterański i stara synagoga.
Uroczysta kolacja stanowiła znakomitą okazję do poznania członków Stowarzyszenia Lekarzy Polskiego Pochodzenia na Wołyniu. Zrzesza ono aż 138 osób, podczas gdy we Lwowie jest ich zaledwie 20. Przewodniczący stowarzyszenia, neurolog z Łucka, dr Sergiusz Prokopiuk, stara się zaktywizować lekarzy do działalności na rzecz polskości. Potomkowie polskich oficerów, stacjonujących przed wojną we Włodzimierzu, uczą się dziś języka polskiego. Budujące jest to odrodzenie świadomości narodowej u osób polskiego pochodzenia. Sprzyjają temu procesowi kontakty z Polską, z rodziną i z kolegami po fachu. Dlatego tak ważne jest wspieranie środowisk polonijnych przez samorząd lekarski, umożliwiające im uczestnictwo w konferencjach, kongresach oraz stażach.
Następnego dnia polska delegacja odwiedziła Ołykę, dawną siedzibę Radziwiłłów. Wizyta uświadomiła im, jak trudna jest sytuacja polskiej mniejszości na Wołyniu. Wspaniały niegdyś kościół fundacji Radziwiłłów to dziś jedynie zabezpieczona ruina. Niestety, brak pieniędzy na jego restaurację. W lipcu 1943 r. zabito w tym kościele w czasie mszy wielu naszych rodaków (krwawa niedziela). Wymordowanie przez ukraińskich nacjonalistów 70 tys. Polaków na Wołyniu (rzeź wołyńska) to trudna karta w naszych dziejach. Musimy o tym pamiętać i wspierać Polaków, którzy tam pozostali.
Proboszcz polskiej parafii katolickiej opowiedział pokrótce, jak żyją członkowie tamtejszej społeczności polskiej. Choć jest im trudno, nie opuszcza ich kresowa pogoda ducha i mają świadomość potrzeby zachowania polskości. Są dumni z mowy polskiej, z religii katolickiej i z tradycji przodków.
Pobliski pałac Radziwiłłów jest w znacznie lepszym stanie niż kościół, gdyż mieści się w nim ośrodek psychiatryczny. Niestety, zrujnowany i porośnięty trawą jest leżący nieopodal stary polski cmentarz, na którym spoczywają szczątki naszych przodków. Miejscowi nie mają środków na jego restaurację. Takich miejsc na Wołyniu jest wiele. Dzięki hojności Polaków z macierzy, niektóre kościoły, pałace i cmentarze są odnawiane, ale większość niszczeje, oczekując na wsparcie. Mimo trudności, tamtejsza ludność uczy swoje dzieci języka polskiego, ojczystej historii i tradycji. A nas mogą nauczyć prawdziwej i szczerej dumy narodowej.

Tadeusz M. Zielonka
Fotografie: J. Jagodziński

Archiwum