26 października 2013

SMS z Krakowa

Z Barbakanu, gdzie wystawiono urnę z prochami Sławomira Mrożka, kondukt przez chwilę zatrzyma się pod bazyliką Mariacką, tam zostaną pobłogosławione zwłoki zmarłego, a następnie dotrze do Kościoła św. Piotra i Pawła. Urna spocznie w podziemiach nowego Panteonu Narodowego, w sarkofagu, bo taką stylistykę nadano wnętrzom. W ciągu dziewięciu ostatnich lat (2004-2013) Kraków utracił jeszcze dwoje największych ludzi pióra drugiej połowy XX w.: Czesława Miłosza i Wisławę Szymborską.
To oczywiście nierównej rangi wydarzenia, ale 31 sierpnia br. zniknął z Rynku Głównego funkcjonujący tu od 12 lat empik, który wdzięcznie się wpisał w krajobraz miasta. Frekwencję miał znakomitą, organizację świetną, warunki przeglądania książek sprawiały, że młodzież chętnie go odwiedzała. Z żalem stwierdzam, że już nic podobnego w obrębie Plant nie ma. Symbolicznie żegnamy się z książką, z prasą, z cyfrową ikonografią, grami, z całą kulturą, co wyjdzie nam jako społeczeństwu bokiem i to szybciej, niż sobie niektórzy wyobrażają.
Pożegnać się też wypada z Dworcem Głównym w Krakowie, który przekształca się w kolejny szkieletor, a jego funkcje przejmują współczesne handlowe katakumby. Warszawiaków przyjeżdżających do Krakowa muszę jednak ostrzec przed pobłądzeniem, bo informacja jest kiepska, a pod ziemią człowiek traci orientację przestrzenną.
Na powierzchni też można się pogubić, zwłaszcza w ochronie zdrowia, która z każdym dniem działa lepiej… (nie mówić). Nie trzeba zresztą szukać przykładów związanych z leczeniem. Wystarczy posłuchać etyków dyskutujących o klauzuli sumienia, którzy wyraźnie zmierzają do ukształtowania systemu, w ramach którego lekarz będzie sobie mógł wybrać pacjenta, który mu się podoba, a różnych świntuchów oddali, bo przecież sami sobie winni. Taki przynajmniej wniosek wypływa z sesji naukowej „Klauzula sumienia w praktyce lekarskiej”, zorganizowanej przez Komisję Etyki ORL w Krakowie, w ramach Światowego Kongresu Polonii Medycznej.
Z ostatnich wypowiedzi publicznych na temat samorządu lekarskiego, które mi utkwiły w pamięci, odnotowałbym głos wybitnego krakowskiego kardiologa, prof. Jacka Dubiela. Otóż profesor powiada: – Byłem świadkiem i poniekąd uczestnikiem tworzenia nowego samorządu, kiedy jego inicjatorami były takie osoby jak Jaś Ciećkiewicz, Jaś Kowalczyk, Zbyszek Żak. Oni byli przygotowani do tworzenia reprezentacji, artykułowania oczekiwań, mieli aspiracje. A teraz – przykro mi to mówić – samorządy chyba przestały być trampoliną do robienia dalszej kariery […]. Obawiam się, że to pewnego rodzaju ustrojowa atrapa. Co z tego, że prof. Andrzej Matyja pojedzie do ministra i mu nagada. Zamkną za nim drzwi i będą nadal robić swoje”.
I tak uszedł mojej uwadze ważny apel urologów (z Fundacji „Wygrajmy Zdrowie”) do lekarzy, wygłoszony w ramach wiele obiecującej akcji „Prostata na lata!”, by badali systematycznie swoich pacjentów „per rectum”! Przegapiłem też drugą edycję Konkursu „Innowacja jest kobietą” organizowanego przez Fundację Kobiety Nauki. Kończę zatem złotą myślą amerykańskiego lekarza i pisarza z XIX w., która tu nieźle pasuje: „Dobry pacjent, to taki, który trafiwszy na dobrego lekarza, trwa przy nim, dopóki nie umrze”.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum