9 marca 2017

O leczniczej marihuanie

Listy do redakcji

Uważam, że w sprawie tak zwanej leczniczej marihuany należy oddzielić dwie niezależne od siebie kwestie. Pierwsza to możliwość terapeutycznego zastosowania nowej substancji czynnej, w tym przypadku THC. Druga to regulacje prawne dotyczące hodowli konopi indyjskich. W mojej opinii proces rejestracyjny substancji czynnej, jaką jest THC, nie powinien w żaden sposób różnić się od procesu rejestracyjnego pozostałych substancji czynnych będących lub mających stać się lekami. Już nie takie narkotyki i nie takie trucizny od lat są zarejestrowane jako leki. Co więcej, bez części z owych narkotyków i trucizn dzisiejsza medycyna z pewnością wyglądałaby nieco inaczej. Wystarczy wspomnieć o zastosowaniu terapeutycznym opiatów, antagonistów witaminy K czy środków zwiotczających mięśnie. Jeśli na podstawie badań klinicznych potwierdzone zostałoby bezpieczeństwo oraz skuteczność THC w terapii SM, padaczki lub innego schorzenia, nic nie stoi na przeszkodzie, aby substancja ta została dopuszczona do obrotu. Oczywiście wyłącznie w formie odpowiednio przygotowanego leku. Rozważania dotyczące ewentualnej hodowli czy też posiadania konopi indyjskich nie mają i nie powinny mieć w tej kwestii absolutnie żadnego znaczenia. Prawo do posiadania konopi stanowi całkowicie oddzielne zagadnienie. Należy jasno rozdzielić pojęcie aktywnej substancji czynnej (jaką jest THC) od konopi indyjskich, czyli rośliny, której susz ma właściwości narkotyczne. Kwestia ewentualnego terapeutycznego zastosowania THC w formie leku powinna być rozpatrywana jedynie przez naukowców oraz klinicystów. Natomiast zagadnienia związane z hodowlą konopi indyjskich powinny być rozstrzygane przez prawników oraz specjalistów od uzależnień.

Lek. Piotr Sławiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum