21 kwietnia 2017

Losy żołnierza

Jerzy Borowicz

W 1952 r. zdałem maturę, ale nie dostałem się na studia, za to otrzymałem wezwanie do WKR, czyli „propozycję” odbycia służby wojskowej. Stanąłem przed komisją lekarską. Byłem z natury chudy i zgarbiony, zrobiłem więc wrażenie negatywne. Przyznano mi kategorię „C” i odroczono służbę na rok. Po roku nadal nie byłem studentem, ale komisja powieliła poprzednią decyzję. Wreszcie dostałem się na studia i podlegałem jurysdykcji Studium Wojskowego AM. W studium pokazałem książeczkę wojskową. Kategoria „C” zwalniała mnie z zajęć na rok. Chciałem oszukać komendanta studium i podsunąłem mu książeczkę z wpisem „C” jako podstawę zwolnienia z zajęć wojskowych na uczelni na stałe. Jakież było moje zdziwienie, kiedy komendant oświadczył mi, że jestem skreślony z listy studentów, bo moja kategoria „C” obowiązywała tylko rok. W międzyczasie nawiązałem kontakt z kancelistą WKR, dostarczałem mu zużyte klisze rentgenowskie, z których jego żona produkowała wiatraczki dla dzieci, on zaś przekładał moją kartotekę na koniec regału. W ten sposób kartoteka z moim nazwiskiem była dla WKR praktycznie niedostępna. Musiałem jednak rozwiązać problem grożącego mi usunięcia z uczelni. Pracowałem wtedy jako technik rtg z płk. dr. Haduchem. Pełen obaw wyłożyłem mu swój problem. Okazało się, że płk. Doubrawa, komendant Studium Wojskowego AM, był jego przyjacielem. – Panie Jurku – rzekł dr Haduch – niech pan biegnie z indeksem i książeczką wojskową do płk. Doubrawy. Zameldowałem się u szefa studium, a on wpisał mi zwolnienie ze wszystkich zajęć do końca studiów. Byłem nadal studentem i to zwolnionym z wojska! Następne wezwanie do wojska przyszło, kiedy już byłem lekarzem. Ponieważ uzyskałem doktorat, zrobiono mnie „ordynatorem interny” na okres ćwiczeń. Podlegało mi 12 żołnierzy. Wśród nich Jurek Zengteler w stopniu kapitana i Staś Rek, również oficer. Któregoś dnia na inspekcję mojego oddziału przybył generał. Wydałem komendę: – Baczność, w dwuszeregu zbiórka! Na to wizytator zwrócił się do mnie: – Szeregowiec nie może dawać rozkazów oficerom. Ja na to krzyknąłem: – Kapitan Zengteler oraz Rek spocznij, a reszta żołnierzy – baczność! Generał machnął ręką, widząc, że żołnierza ze mnie nie będzie. Podczas kolejnych ćwiczeń rezerwistów, zgodnie ze swoją specjalizacją, zostałem szefem ambulansu rentgenowskiego, lecz w dalszym ciągu byłem „oficerem bez stopnia”. Nużyły mnie codzienne odprawy u komendanta obozu. Mój serdeczny kolega kpt. Stefan Samosiej powiedział: – Jurku, nie musisz przychodzić na odprawy i nikt cię do tego nie zmusi, bo jesteś żołnierzem bez przysięgi, a więc jesteś cywilem. Od tej pory mogłem wysypiać się w swoim ambulansie. Kilka miesięcy później zostałem wezwany do WKR Praga Południe w celu złożenia przysięgi wojskowej. Tak zostałem podporucznikiem Ludowego Wojska Polskiego.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum