11 września 2017

Wprowadzając sieć, wprowadzamy rynek

Wokół Reformy Służby Zdrowia

Z podsekretarzem stanu w MZ Piotrem Gryzą rozmawiają Janusz Michalak i Bartłomiej Leśniewski.

Wprowadzenie sieci szpitali miało być częścią proponowanych reform. NFZ miał zostać zlikwidowany, planowano zmienić sposób finansowania opieki zdrowotnej i POZ. Tymczasem projekt ruszy w otoczeniu niemal niezmienionym. Nie budzi to pańskich obaw?

Nie zgodzę się z tezą postawioną w pytaniu. Moim zdaniem otoczenie się zmienia – i to istotnie. Mamy projekt zwiększenia finansowania służby zdrowia, zmienia się POZ, to wszystko odbywa się na naszych oczach. Okazuje się, że na przeprowadzenie tych zmian potrzebujemy więcej czasu niż na wprowadzenie sieci. Projekty trzeba dobrze przygotować, skonsultować z partnerami i interesariuszami. Nikt się z tych projektów nie wycofał. Tymczasem projekt sieci należało wprowadzić niezwłocznie. Sytuacja szpitali w wielu wypadkach była dramatyczna, w innych zwyczajnie trudna. Trzeba było szybko reagować – tu zwłoka przekładała się na istotne i rosnące straty. Zaczęliśmy od sieci, bo taka była konieczność. I cieszę się, że udało nam się to zrobić. A z pozostałych elementów reformy przecież nie zrezygnowaliśmy. Zaczęliśmy od sieci, resztę wprowadzimy później, ale bez zbędnej zwłoki.

I bez dodatkowych pieniędzy. Wymarzonych 6 proc. PKB nie osiągniemy szybko. To może utrudnić wprowadzenie reform.

Nie podzielam tej opinii. Przeciwnie – wprowadzenie sieci może przyspieszyć dojście do wydatków na zdrowie na poziomie 6 proc. polskiego PKB. Przeciwnicy szybkiego zwiększania finansowania ochrony zdrowia używali argumentu, że zwykłe dokładanie pieniędzy do obecnego systemu nic nie da, bo jest nieszczelny, niewydolny. Jakby warunkując, że pieniędzy może być więcej dopiero wtedy, gdy system zostanie poprawiony. Właśnie go poprawiamy, zyskując istotny argument w rozmowach.

Ale tracąc wsparcie sektora prywatnego. Dlaczego sieć uderzyła właśnie w ten sektor? Dlaczego zdusiła rozwijający się, choć nie bez przeszkód, rynek?

Sieć wcale nie uderzyła w podmioty prywatne. Przede wszystkim miała na celu wsparcie tych podmiotów i szpitali, które kompleksowo, a nie wycinkowo, zaspokajały potrzeby zdrowotne obywateli. Te podmioty staraliśmy się wyselekcjonować według ściśle opracowanych i jasnych kryteriów. I to właśnie im staraliśmy się zapewnić odpowiednie podstawy finansowe. I nie dzieliliśmy ich na publiczne i prywatne. Podmioty prywatne także znalazły się w sieci. Do sieci zostało zakwalifikowanych 78 podmiotów niepublicznych. Zupełnie nie mogę się zgodzić ze stawianym często zarzutem, że sieć uderza w rynek. Jest odwrotnie – wprowadzenie sieci to w istocie działanie prorynkowe. Przyjrzyjmy się temu, co działo się do tej pory. Nasi poprzednicy od lat nie przeprowadzali konkursów, decydując się najwyżej na niekończące się aneksowanie. Zapisy rynkowe, owszem, były, ale ich realizacja była skutecznie blokowana. My, wprowadzając sieć, uruchamiamy rynek.

Trzeba przyznać, że ryczałt ma niewiele wspólnego z rynkiem. Sieć naprawdę uruchomi rynek? W jaki sposób?

Mechanizmów rynkowych nie można racjonalnie wdrożyć w funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia. Nie dzieje się tak w żadnym kraju. Część systemu musi być z nich wyłączona. Dotychczasowa praktyka, a więc blokowanie konkursów, nierozpisywanie nowych, sprawiała, że rynek nie działał. Teraz, gdy jasno określimy, co pozostaje rozliczane
w ramach sieci, a co nie, wyraźnie odgraniczymy część rynkową od nierynkowej. I w ten sposób uruchomimy, choćby częściowo, rynek, który dotychczas nie działał w ogóle,
w całości.

[…]

Z tego, co wiemy, obecnie trwa gromadzenie pieniędzy na wprowadzenie projektu sieci szpitali. Czy wiecie już, ile to naprawdę będzie kosztowało? Oddziały NFZ nie płacą za nadwykonania, bo boją się, że zabraknie im środków. Do tej pory w wielu wypadkach dokupowały świadczenia z korzyścią dla pacjentów. Czy to pierwsze ofiary sieci?

Z naszych obliczeń wynika, że wprowadzenie sieci nie doprowadzi do wzrostu kosztów funkcjonowania systemu. Dane wskazują, że będzie wręcz przeciwnie. Nie wiązałbym zatem prezentowanej przez fundusz troski o wydatki z wprowadzeniem sieci szpitali. NFZ zawsze decydował się na dokupowanie świadczeń dopiero wtedy, gdy upewnił się, że stać go na to. Tak jest i tym razem. A swoją drogą, popieram taką metodę likwidowania kolejek jak dokupowanie świadczeń w najbardziej deficytowych segmentach.

Co się stanie z podmiotami, które nie weszły do sieci?
Co np. z AOS, w ramach której w prawie 30 tys. przychodni co roku udziela się około 280 mln porad lekarskich? Podmioty prywatne padną, czy wchłoną je szpitale? Ile zostanie ich na rynku?

Powiem to wprost: element prywatny jest niezbędny. Nie wyobrażam sobie systemu ochrony zdrowia bez niego. Ale tak jak wyznacznikiem działań w tym zakresie nie może być – i w przypadku sieci szpitali nie jest – forma właścicielska, tak nie może być nim również wyłącznie liczba udzielanych porad. Zjawisko zwiększania podaży świadczeń (z reguły w wyniku stosowanych systemów rozliczeniowych) nie zawsze ma związek z zapewnianiem właściwej dostępności świadczeń opieki zdrowotnej. Wyznacznikiem takim natomiast powinna być, z powodów, o których mówiłem wcześniej, możliwość zapewnienia pacjentowi kompleksowej i skoordynowanej opieki przed- i poszpitalnej. Stąd zasadnicza rola w systemie sieci szpitali zarówno AOS, jak i rehabilitacji. Ostatecznie pacjenta bowiem nie będzie interesowała liczba świadczeń, które uzyskał, ale efekt zdrowotny. Natomiast przychodnie AOS funkcjonujące poza systemem sieci szpitali nadal będą mogły uczestniczyć w konkursach i, jak wcześniej wspominałem, także w tym zakresie uruchamiamy rynek w segmencie, w którym de facto nie działał. […] 

Cały wywiad opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” nr 67/2017.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum