7 listopada 2017

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Bieg wydarzeń w polityce znowu przyspieszył. Tym razem za sprawą głodówki rezydentów. Sam protest trwa już od wielu miesięcy. Główny postulat młodych lekarzy to zwiększenie finansowania opieki zdrowotnej ze środków publicznych do poziomu 6,8 proc. produktu krajowego brutto (PKB).  W reakcji na strajk rząd zaproponował wejście trzech przedstawicieli Porozumienia Rezydentów OZZL w skład ministerialnego zespołu „do spraw systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia oraz przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania”.  Podstawowym zadaniem zespołu jest „opracowanie propozycji rozwiązań odnoszących się do wzrostu nakładów na ochronę zdrowia”.  Raport końcowy wraz z propozycjami ma być przekazany premier Beacie Szydło nie później niż 15 grudnia 2017 r. Zaproszenie rezydentów do zespołu nie przerwało strajku, jak chciała władza. Protest zaczął się rozszerzać i obejmować inne zawody medyczne. W tej sytuacji po kilku dniach rząd wykonał kolejny ruch. Komitet Stały Rady Ministrów zaakceptował nieprzedstawiony wcześniej opinii publicznej projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej przewidujący od 2018 r. stopniowy wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. Minister Radziwiłł powiedział po posiedzeniu komitetu, że to historyczny dzień, bo wzrost nakładów na ochronę zdrowia przewyższy co roku wzrost gospodarczy.

Czy jest się zatem z czego cieszyć?  Czy rację ma minister, mówiąc, że to zmiana o charakterze rewolucyjnym? Dla rezydentów i przedstawicieli innych zawodów medycznych nie było to przekonujące. Podtrzymali swój pierwotny postulat: 6,8 proc. w trzy lata, i protestują dalej. Czyżby rząd znalazł się w sytuacji „o dzień za późno, o dolara za mało”.

Ustawowe zagwarantowanie wzrostu finansowania ochrony zdrowia w relacji do PKB jest jednak krokiem bez precedensu. To trzeba docenić. Oczywiście, jeśli ustawa będzie wkrótce uchwalona. Moment jest sprzyjający, gdyż za zwiększeniem nakładów opowiada się nie tylko rząd, ale i większość opozycji, a w finansach publicznych mamy tak dobrą sytuację, jakiej nie mieliśmy od początku transformacji ustrojowej. Po sierpniu nadwyżka budżetowa wyniosła 5 mld zł. Na koniec roku przewidywany jest wprawdzie deficyt, ale będzie niższy od zakładanego o 10, a może nawet o 20 mld zł. I dzieje się to wszystko mimo znacznego obciążenia publicznej kasy kosztownymi programami społecznymi, takimi jak Rodzina 500+ i bezpłatne leki dla seniorów.

W chwili gdy piszę te słowa, nie są znane szczegóły techniczne projektu przyjętego przez komitet. Nie wiemy, czy ostatecznie zrezygnowano z idei stopniowego podwyższania składki zdrowotnej. Mogłoby być rekompensowane odpowiednim obniżeniem PIT, zgodnie z dotychczasowymi zasadami, żeby uniknąć zarzutów o ukrytym podwyższaniu podatków. Odstąpienie od likwidacji NFZ przemawiałoby za takim par excellence systemowym
i przejrzystym rozwiązaniem.

I na koniec: 6 proc. PKB to oczywiście mniej niż obecna średnia europejska, więc za parę lat problem powróci. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum