18 grudnia 2017

Nieprawdopodobna historia

Jerzy Borowicz

Mój szwagier, doktor Andrzej Wiczyński, miał bardzo ładną siostrę – Hankę. Hanka wyszła za mąż za o wiele starszego od siebie mężczyznę, inżyniera Leszka Kistelskiego. Kistelski był bratem Heleny, która wyszła za mąż za prof. Jana Nielubowicza. Aliści Hanka rozeszła się z mężem i została żoną kapitana Mieczysława Sadowskiego. I tutaj zaczyna się fascynująca opowieść. Kapitan Sadowski był pilotem. W powojennej Polsce latał na liniach krajowych. Nie pozwolono mu latać zagranicę, bowiem w czasie wojny walczył w Anglii. 14 grudnia 1949 r. wypadł mu pasażerski lot do Katowic. Pasażerowie zajęli miejsca i czekali na start. Samolot wystartował, tylko zamiast do Katowic poleciał w kierunku Gdańska. Wydawało się, że nikt z pasażerów niczego nie zauważył, jedynie nawigator poinformował kapitana, że leci w niewłaściwą stronę, i prosił o korektę kierunku lotu. Kapitan Sadowski kursu nie zmienił. Wpadł na genialny pomysł podawania nawigatorowi błędnych parametrów. Ciągle informował go, że leci prawidłowo. W ten sposób zyskiwał cenne minuty. Kiedy znalazł się nad Morzem Bałtyckim, zameldował, że ląduje w Gdańsku. Gdy nawigator i pilnujący lotu ubek zorientowali się, że coś jest nie tak, przekazali wątpliwości przełożonym. Kontroler lotu rozkazał pilotowi zmienić kierunek i wrócić do Gdańska. Poinformowano sowiecką bazę lotniczą o próbie ucieczki polskiego samolotu. Ale było już za późno. MiG-i, które ruszyły w pościg, musiały zawrócić, bo samolot LOT-u był już w przestrzeni powietrznej Danii, a kapitan miał najwyraźniej zamiar lądować na Bornholmie. Władze duńskie nie dały zezwolenia na lądowanie. Kapitan Sadowski, niezrażony odmową, lądował na trawie, tuż za pasem startowym lotniska. Samolot stracił przy tym kawałek skrzydła i statecznik. Pasażerom dano wybór: mogą wracać do Polski lub zostać. Wszyscy pasażerowie, poza nawigatorem, który miał żonę i dziecko w Warszawie, postanowili zostać na Bornholmie. Później okazało się, że większość była w zmowie. Na drugi dzień cały świat huczał o tym, jak to polskiemu pilotowi, który wybrał wolność na Zachodzie, udało się zmylić czujność Sowietów. Był to pierwszy przypadek ucieczki samolotu pasażerskiego.

Myślę, że ten lot kapitan Sadowski zadedykował Stalinowi, który w grudniu obchodził urodziny. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum