6 marca 2018

Bez znieczulenia

Marek Balicki

Zawarcie porozumienia z rezydentami jest niewątpliwie sukcesem ministra Szumowskiego. W kilka tygodni doprowadził do zakończenia wielomiesięcznego sporu, coraz dotkliwiej odczuwanego przez część szpitali i pacjentów. W pierwszych dniach urzędowania wykazał wysokie kompetencje i spore umiejętności polityczne, co ułatwiło rozwiązanie konfliktu. Choć nie bez znaczenia było tu także zielone światło, jakie otrzymał od premiera Morawieckiego. Sukces odnieśli też rezydenci. Uzyskali nie tylko znaczącą podwyżkę uposażeń, ale również deklarację przyspieszenia o rok osiągnięcia poziomu 6 proc. PKB w wydatkach na zdrowie oraz zapowiedzi korzystnych rozwiązań w jeszcze kilku istotnych dla lekarzy sprawach. Wynagrodzenia rezydentów będą uzależnione od czasu trwania rezydentury i tego, czy specjalność jest priorytetowa. Jeśli tak, od trzeciego roku szkolenia młody lekarz będzie zarabiał 5,3 tys. zł brutto miesięcznie (bez dyżurów), jeśli nie – jego pensja sięgnie 4,5 tys. zł. Zniesione zostanie nieuzasadnione zróżnicowanie płac, w zależności od daty rozpoczęcia szkolenia specjalizacyjnego, wprowadzone ubiegłoroczną nowelizacją rozporządzenia w sprawie wynagrodzeń rezydentów. W jej efekcie lekarze rozpoczynający rezydenturę w tym roku mają uposażenie wyższe nawet o 20 proc. od starszych kolegów pracujących na tym samym oddziale.

Ciekawostką porozumienia, zawartego wszak przez lekarzy w trakcie szkolenia specjalizacyjnego, jest ustalenie minimalnej pensji lekarzy specjalistów, bez udziału umocowanych przedstawicieli tych ostatnich. Takiej sytuacji nie pamiętają nawet najstarsi lekarze. W każdym razie specjaliści już od 1 lipca 2018 mają otrzymywać pensję zasadniczą nie mniejszą niż 6750 zł. Warunkiem będzie jednak praca w jednym szpitalu. Ograniczenie miejsc pracy nie będzie dotyczyć opieki ambulatoryjnej i, co najważniejsze – pracy w sektorze prywatnym. Specjaliści zyskają o ponad 1,3 tys. zł więcej, niż docelowo wynikałoby z ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia. Jak na jednorazowy wzrost finansowany z publicznej kasy to sporo, zwłaszcza jeśli uwzględnimy jeszcze pochodne w postaci dodatków oraz stawkę dyżurową. W tej beczce miodu jest jednak solidna łyżka dziegciu. Od trzeciego roku szkolenia wynagrodzenie rezydenta w specjalności priorytetowej wyniesie bowiem nie 5,3 tys., lecz 6 tys. zł miesięcznie dzięki dodatkowi w wysokości 700 zł za przepracowanie w Polsce dwóch lat po zakończeniu specjalizacji. To spowoduje, że różnica między wynagrodzeniem lekarza pracującego w zawodzie (np. trzy lata) a specjalisty wyniesie kilkaset złotych.

Czy będzie to satysfakcjonujące dla doświadczonych lekarzy pracujących głównie w publicznej służbie zdrowia? Można wątpić. Pojawiły się już bowiem komentarze w rodzaju: koniec jednego protestu, czyli początek kilku nowych. Tymczasem szef OZZL zapowiedział optymistycznie, że porozumienie ma być nie końcem, ale początkiem procesu budowania stabilnego i racjonalnego systemu publicznej ochrony zdrowia. I tego się trzymajmy. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum