3 września 2018

Czerwcowe spotkanie Polonii medycznej w Grodnie

Polonia medyczna

Czerwcowe spotkania integracyjne Polonii medycznej na Białorusi mają już swoją historię. Całkiem niedawno znalazłem wśród starych papierów pismo z 1995 r. dr. Kazimierza Jodkowskiego, w którym powiadamia o powstaniu Polskiego Towarzystwa Lekarskiego na Grodzieńszczyźnie. Tak się złożyło, że w 2018 r. ten sam lekarz, pełniący przez ponad 20 lat funkcję prezesa wspomnianego towarzystwa, zaprasza na spotkanie lekarzy polskiego pochodzenia na Białorusi. Poprzednie zjazdy odbywały się corocznie, tradycyjnie w ośrodkach polonijnych: w Grodnie, Mińsku, Baranowiczach i Lidzie. W kilku ostatnich uczestniczyli lekarze z naszej izby, zawsze witani z nadzwyczajną serdecznością. Białoruś jest krajem szczególnym, mieszkający i pracujący tam Polacy są od wieków u siebie, w Grodnie chciał spocząć po śmierci król Stefan Batory. Tu też odbył się ostatni sejm pierwszej Rzeczypospolitej, potwierdzający niestety jej upadek.

Słuchając tego, co opowiadał o mieście oprowadzający nas historyk Jerzy Porzecki, nie można było myśleć bez wzruszenia o wielkiej i skomplikowanej historii Polski. Ubolewam, że byłem na spotkaniu jedynym Polakiem spoza Białorusi, jeśli nie liczyć kolegi z Chicago i rezydującej tu wicekonsul Moniki Hoffy. Tym razem zjazd licznej lekarskiej Polonii odbywał się nad Kanałem Augustowskim. Nie wszyscy mogli przyjechać, zorientowałem się, że w niektórych przypadkach wiązało się to z pewnym ryzykiem. Ci, którzy przyjechali, cieszyli się możliwością zobaczenia znajomych twarzy i śpiewania piosenek rozbrzmiewających także przy ogniskach w Polsce. Tutaj melodie te, szczególnie legionowe i patriotyczne, nabierały zupełnie innego wymiaru. Kto z nas zna pieśń ze słowami: „Polsko, ty jesteś najpiękniejszy w świecie kraj”? Wzruszająco, ale i wesoło, przy akompaniamencie akordeonu, prezentował się kolorowy lekarski zespół Lidejka, który śpiewał i tańczył, zarówno na trawiastej „estradzie”, jak i przy stole, a rej wodziła poetka i pieśniarka Anna Kamińska. Prezes Kazimierz Jodkowski podkreślił, jak ważna jest integracja środowiska, przypominając też historię świętojańskich spotkań. Przyszłoroczne zapowiedziała Maria Syczewska z Baranowicz, wicekonsul wyrażała się z uznaniem o działalności środowiska polonijnego, a ja zapewniałem, że OIL w Warszawie, choć w tym roku z różnych przyczyn (w dużej części losowych) tak słabo reprezentowana, będzie się starała zacieśniać stosunki z lekarską Polonią. Obyśmy mogli też być, choćby w minimalnym stopniu, pomocni. Usłyszałem nieśmiało wyrażane potrzeby, jest też trochę goryczy, bo piękna Polska nie zawsze tak pomaga, jak by w mniemaniu wielu pomagać mogła, ale o tym dowiadywałem się podczas prywatnych, szczerych rozmów.

Mój pobyt w Grodnie był oczywiście okazją do odnowienia znajomości, lecz również do poznania nowych, ważnych w tym środowisku osób, np. nowego prezesa lekarskiej Polonii w Mińsku Wiesława Mjodonowskiego i dyrektorki Domu Polskiego w Grodnie Elżbiety Golosunowej.

Wracałem zbudowany, wzruszony, ale też zaabsorbowany myślami o kłopotach tych wspaniałych Polaków, lekarek i lekarzy, czasem rozmawiających ze mną mieszanką języka rosyjskiego i polskiego, dla których słowo Polska ma niezwykłe znaczenie.

Wszystkie spotkania odbywały się przy okazji nocy świętego Jana. W tym roku nie było, jak w zeszłym, puszczania wianków na wodę, ale w przyszłym, kto wie… Nie czekając na zaproszenie, które na pewno nadejdzie z Baranowicz, warto sobie zarezerwować czas na 22–23 czerwca 2019 r. I pamiętać o ważności paszportu! 

Krzysztof Saturnin Schreyer

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum