3 października 2018

Nie taki dentobus straszny…

Stomatologia

Od początku roku dużo pisze się i mówi o dentobusach. Jedni chwalą pomysł, nawet są dumni, że powstał program walki z próchnicą u dzieci. Drudzy krytykują dentobusy za wszystko, a najbardziej za to, że są. Od maja w NFZ odbywają się konkursy na świadczenia medyczne wykonywane w dentobusach. Łatwo nie jest, wciąż
w kilku województwach nie ma stomatologów chętnych do leczenia w takich warunkach.
Mazowiecki gabinet stomatologiczny na kołach rozpoczął pracę w czerwcu.

Postanowiłam przekonać się na własne oczy, jak pracuje się w dentobusie. Bez trudu wyszukałam jego miejsce postoju. Na stronie Mazowieckiego Oddziału NFZ umieszczony jest dokładny, miesięczny harmonogram pracy dentobusu. Wybrałam piątek 7 września w Zakroczymiu, piękny słoneczny dzień. Odszukałam szkołę. Na terenie przyległym do szkolnego boiska stał nasz bohater – śliczny biały mercedes sprinter, oklejony zdjęciami uśmiechniętych twarzy dzieci. Na ławeczce czekali w kolejce uczniowie (niektórzy z rodzicami), a nad całością czuwała wychowawczyni. Lekarka i asystentka zajęte były badaniami, więc o opinię poprosiłam najpierw rodziców. Co myślą o takiej formie opieki stomatologicznej? Według pani Katarzyny, mamy 10-latka: – To dobry pomysł, na rozpoczęciu roku dyrektorka poinformowała, że będzie do nas przyjeżdżał dentobus. W porozumieniu z wychowawcami wytypowano klasy, potem zebrano oświadczenia i dzisiaj dzieci mogą zostać przebadane. Na początek i to dobre, w szkole niestety nie ma dentysty.

Nauczycielka też nie miała zastrzeżeń, chociaż nie wszystkie dzieci grzecznie siedziały na ławeczce. Zastrzegła, że następnym razem będzie je przyprowadzać w mniejszych grupach. Lekarka wciąż była zajęta pracą, więc zapytałam kierowcę dentobusu, jak on ocenia swoją nową pracę. Pan Kamil nie miał żadnych zastrzeżeń, uśmiechnięty, zadowolony. Do jego obowiązków należy, oprócz rutynowego dbania o samochód, podłączenie dentobusu do prądu i wody oraz zbieranie nieczystości. Nie musi mieć pieniędzy na benzynę, gdyż firma koordynująca przedsięwzięcie ma podpisaną umowę z Orlenem na bezgotówkowe tankowanie. Jest przeszkolony w działaniu unitu, jak trzeba spełni rolę mechanika, ale sprzęt jest nowy, działa bez usterek.

W końcu przerwa i mogę porozmawiać z dr Beatą Moritz. Co sądzi o pracy w dentobusie? I ona nie ma zastrzeżeń!

Trochę ciasno, ale można się przyzwyczaić, sprzęt nowy, organizacyjnie wszystko dopięte. Byliśmy w takich wioskach, gdzie dzieci pierwszy raz były badane przez lekarza dentystę. Aż trudno uwierzyć. Szkoda, że w szkołach nie ma gabinetów stomatologicznych, to by bardzo ułatwiło dbanie o zdrowe zęby naszych pociech. W dentobusie wykonuje się wszystkie zabiegi objęte kontraktem z NFZ na leczenie dzieci. Podczas pierwszej wizyty przeprowadza się badanie kontrolne oraz zabiegi z zakresu profilaktyki. Rodzice dostają szczegółową ocenę stanu zębów dzieci z dalszymi zaleceniami. Sami doprowadzają dziecko do wyznaczonego gabinetu lub czekają na następną wizytę w dentobusie. A dzieci? Uśmiechnięte, radosne, zachęcają się nawzajem do leczenia i dbania o zęby!

Zatem to, co przez wielu jest krytykowane, na Mazowszu się udało. Z dentobusu wszyscy są zadowoleni. Paweł Korneta, koordynuje program dentobusu z ramienia firmy, która podpisała umowę z NFZ. Mówi: – W realizację przedsięwzięcia zaangażowanych jest wiele osób i każda ma co robić. Ktoś musi kontaktować się ze szkołami i ustalać harmonogram przyjazdów. Dwóch kierowców jedzie dwoma samochodami, jeden prowadzi dentobus, drugi wiezie personel i dodatkowy sprzęt. Najwięcej kłopotów mamy teraz z dokumentacją medyczną, gdyż laptop w dentobusie umieszczony jest niefortunnie i nie można bezpośrednio korzystać z HIS. Asystentka po powrocie do przychodni przepisuje informacje z karty papierowej do systemu rozliczania z NFZ. Nie dziwię się, że fundusz nie może pozyskać chętnych na kontrakt z dentobusem, bo to wyzwanie dla jednego lekarza. To musi być większa jednostka, żeby udźwignąć ogrom różnych prac. Nie wiemy jeszcze, jak dentobus będzie się sprawdzał w deszczowe lub mroźne dni. Mamy już pewne przemyślenia i pomysły, będziemy o tym rozmawiać z wojewodą mazowieckim.

A jednak nie taki dentobus straszny, jak go malują. <

Bożena Hoffman

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum