3 października 2018

Napoleon chirurgii

Lektury

Nazywano ich rzeźnikami albo rozpruwaczami. W książce „Stulecie chirurgii”Jürgena Thorwalda, na której wychowało się wiele pokoleń lekarzy, takie brutalne określenia padają rzadko, ale ulica zawsze wiedziała swoje. W XIX w. medycyna chciała dokonywać rzeczy niemożliwych, jednak przy niskim poziomie higieny i nieznajomości metod znieczulania większość pacjentów kojarzyła szpitale raczej z umieralniami. Szanse na przeżycie były w nich niewielkie, a opieka lekarska niejednokrotnie częściej szkodziła niż pomagała.

Semmelweis, Pasteur, Koch uczynili wiele dla zmiany tego stanu rzeczy, poszerzając wiedzę zwłaszcza w dziedzinie chorób zakaźnych (w pierwszej połowie XIX w. istota epidemii uchodziła jeszcze za coś tajemniczego!). Ale w chirurgii, czyli specjalności najbardziej praktycznej, autorem największej rewolucji stał się Joseph Lister, który odkrył, że zarazki można pokonać środkami antyseptycznymi i rany nie muszą prowadzić do śmierci.

Kiedy w 1847 r. w salach operacyjnych i pokojach zabiegowych pojawił się eter, chirurdzy mieli zadanie ułatwione, a ich specjalność mogła wreszcie wyzwolić się z piętna sprawczyni okrutnych cierpień pacjentów. Wcześniej inwazyjne zabiegi bez znieczulania były na tyle ryzykowne, że uciekano się do nich w ostateczności. Teraz, kiedy chorych zaczęto usypiać, przed chirurgią otworzyła się wspaniała przyszłość. Pozostał wszak jeden szkopuł: wszechobecny w szpitalach brud. Przedstawia ten stan rzeczy w wartko napisanej książce Lindsey Fitzharris, brytyjski doktor historii i medycyny. Poświęcił ją karierze Listera i jego odkryciu, które przemieniło chirurgów z rzeźników w lekarzy.

Joseph Lister rozpoczął praktykę lekarską wśród obrzydliwej woni moczu, kału, zgorzeli i wymiocin na oddziałach chirurgicznych w Glasgow, Edynburgu i Londynie. To tam wpadł na pomysł, jakie środki obronne zastosować przeciwko drobnoustrojom (jako pierwszy użył karbolu) i jak zacząć wymagać od personelu szpitalnego, by zwracał uwagę na czystość pomieszczeń. Nie było to wcale łatwe! Przeciwnicy Listera, nierzadko uznani chirurdzy, nazywali leczenie antyseptyczne „zabawką medycyny”, gdyż nie zamierzali komplikować sobie życia. Woleli pozostać rzeźnikami z braku zaufania czy też z innych powodów.

Styl książki bardzo przypomina „Stulecie chirurgii” Thorwalda, więc czyta się „Rzeźników i lekarzy” jak powieść kryminalną, pełną zwrotów akcji, ale i mozolnego dochodzenia do prawdy. Lister był za swoje teorie wyśmiewany, lecz ostatecznie to jemu nauka przyznała rację. Ciekawe, że nasz bohater był przykładem naukowca niezwykle spokojnego, który nie przejmował się krytyką, lecz po prostu robił swoje. Pozostawał zawsze gentelmanem w najlepszym tego słowa znaczeniu, co ostatecznie wyszło mu na dobre, gdyż wpisał się do panteonu odkrywców zmieniających oblicze medycyny. Nie okazał się chirurgiem wybitnym, ale swoje umiejętności badawcze, a zwłaszcza zmysł obserwacji, potrafił wykorzystać w inny sposób. Co powinno być zachętą dla współczesnych adeptów medycyny, dopiero szukających miejsca dla siebie. Przeczytajcie historię Listera i uwierzcie w potęgę własnej wyobraźni. <

Paweł Walewski

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum