13 listopada 2018

Morze w Kuwejcie

Literatura i życie

„Zagrajcież mi, niechaj cofnie się świat”

Wszystkie teksty z tego cyklu mają charakter wspomnieniowy i odnoszą się do okresu sprzed 50 lub więcej lat.

Artur Dziak

Trwają igrzyska olimpijskie w Seulu. Nie mam nadmiaru obowiązków z powodu dobrego przygotowania ekipy. Odwiedzam więc zaprzyjaźnionych lekarzy innych reprezentacji narodowych, gdyż to dzięki tym kontaktom jestem zapraszany na konferencje, mogę brać udział w stażach i kongresach tak ważnych w naszym zawodzie. Po pewnym czasie zgłaszają się do mnie trenerzy z innych państw z prośbą o poradę czy pomoc w podjęciu decyzji o dopuszczeniu zawodników do rywalizacji lub wycofaniu z powodów zdrowotnych. Decyzje takie nigdy nie są łatwe, gdyż po powrocie do kraju trzeba się tłumaczyć. Dobrze więc każdą podeprzeć opinią autorytetu.

Po powrocie do kraju MSZ przysyła mi list doktora Abdula Al. Misfera z Kuwejtu, który prosi
o możliwość przeprowadzenia dysertacji doktorskiej pod moim kierunkiem. Nie powiem, że prośba ta nie połechtała mile mojej próżności. Oczywiście wyraziłem zgodę, tym bardziej że miał to być kolejny doktorant z zagranicy. Ciekaw byłem, dlaczego z setek osób i miejsc na świecie, w których można robić doktoraty, wybrał właśnie mnie i Polskę. Sprawa się wyjaśniła jeszcze przed jego przyjazdem, kiedy w rozmowie telefonicznej wyjawił, że zamysł robienia doktoratu pod moim kierunkiem powziął w czasie igrzysk olimpijskich, gdy uczestniczył w moich konsultacjach i obserwował prowadzone leczenie.

Z przedstawionego mi życiorysu wynikało, że doktor Al. Misfer nie tylko odbywał staż w najlepszych klinikach ortopedycznych świata, co nie dziwi, zważywszy finansowe możliwości kraju dorównującego bogactwem Arabii Saudyjskiej. Co więcej, Al. Misfer pochodził ze znamienitej rodziny o arystokratycznych korzeniach. Al. Misfer i inni doktoranci z egzotycznych krajów byli pożądani z różnych względów, zarówno finansowych, jak i prestiżowych, gdyż w efekcie ich obecności rosła sława naszej kliniki w świecie, w którym panuje ciągłe współzawodnictwo. Najwięcej satysfakcji doznałem, kiedy po obronie zakończonej uzyskaniem stopnia doktora nauk medycznych przez mojego podopiecznego zostałem zaproszony do Kuwejtu na zjazd ortopedów całej dalekowschodniej Azji (z Hongkongiem, Singapurem itp.) i zobaczyłem w czasie warsztatów, czyli zajęć praktycznych dla uczestników zjazdu, że jedną z sesji prowadzi, obok dwóch największych światowych sław„mój” Misfer! Żałowałem tylko, że na zjeździe nie ma tych moich asystentów, którzy w Warszawie nieufnie traktowali egzotycznego doktora, wyrażając po kątach opinie „co taki może w ortopedii osiągnąć”?

Po zjeździe władze uniwersyteckie usiłowały mnie skusić propozycją pracy w Kuwejcie, na warunkach finansowych godnych nafciarzy. Przed sprzedaniem się uratowało mnie ostatecznie jedno pytanie. Mając doświadczenie w pracy w tropikach, w Wietnamie i w Afryce Północnej, zapytałem przytomnie: – Jaka jest temperatura morza w okresie lata? Kiedy dowiedziałem się, że taka sama jak otoczenia, czyli powyżej 40 st. C, grzecznie podziękowałem. Wyjaśniłem: – Przecież tam nie zamontujecie mi klimatyzacji, którą ma szpital, hotel i mój samochód! A ja tak kocham pływać!

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum