7 maja 2020

Jak przetrwać niepewność

Magdalena Flaga-Łuczkiewicz

pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie

Kilka tygodni temu nasza lekarska rzeczywistość bardzo się zmieniła. Wszyscy znaleźliśmy się w sytuacji, której się nie spodziewaliśmy i do której nie mieliśmy jak się przygotować.

Katastrofy, zarówno naturalne, jak i spowodowane przez człowieka, zaburzają równowagę życia osób nimi dotkniętych, zmieniają relacje społeczne, wymuszają ograniczenia w różnych obszarach, wywołują reakcje somatyczne i psychologiczne – od drażliwości i zaburzeń snu do zaburzeń stresowych pourazowych i stanów depresyjnych. Reakcją na katastrofę może być reakcja żałoby – po stracie kogoś bliskiego, domu, wartościowych rzeczy, ale i po stracie tego, co miało się wydarzyć, a przez katastrofę się nie wydarzyło: planów co do bliższej i dalszej przyszłości.

Pandemia jest szczególnym rodzajem katastrofy. Nie ma grupy ofiar i osób z zewnątrz, które przybywają z pomocą. Pandemia obejmuje nas wszystkich, wszyscy są narażeni i dotknięci jej skutkami. I pomagający, i ci, którym pomagają, jadą na tym samym wózku.

Lekarz też człowiek

Czasem zapominamy, że jesteśmy przede wszystkim ludźmi, a lekarzami bywamy. I oto nadeszło coś nowego, tajemniczego, groźnego, wręcz przerażającego. Boimy się o zdrowie swoje i bliskich. Czujemy na własnej skórze narastające napięcie międzyludzkie, lękamy się o przyszłość, bezpieczeństwo finansowe, obserwujemy scenę polityczną, myślimy o pukającym do drzwi kryzysie gospodarczym. Percepcja ryzyka może być różna, nie zawsze adekwatna do tego, co się dzieje. Jedni będą niebezpieczeństwo wyolbrzymiać, inni bagatelizować. Sytuacja zmienia się dynamicznie, każdy dzień przynosi coś nowego, eksperci nie są zgodni w swoich przewidywaniach i opiniach. Nie wiemy, co wydarzy się jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok…

Do tego mamy XXI w. Przepływ informacji jest błyskawiczny, możemy na bieżąco śledzić, co dzieje się w różnych zakątkach świata i Polski, w poszczególnych szpitalach, u znajomych, znajomych znajomych i znajomych znajomych znajomych. Naukowcy naradzają się, eksperci dyskutują, oglądamy zdjęcia ze szpitali na drugiej półkuli. Niestety, równie szybko jak informacja, szerzy się dezinformacja. Bombardowani informacjami o pandemii, możemy mieć trudności z odfiltrowaniem tego, co rzetelne i prawdziwe, od tego, co jest wylaniem frustracji, hejtem, paniką, teorią spiskową, szukaniem kozła ofiarnego. W mediach społecznościowych atmosfera jest podgrzana emocjami – napięciem, strachem, frustracją, wściekłością – nawet w grupach, gdzie dotychczas było spokojnie, rzeczowo, życzliwie i merytorycznie. My, lekarze, nie jesteśmy wyjątkiem, wystarczy zajrzeć na grupy dla lekarzy (gdzie uczestnicy są weryfikowani przez PWZ)… Wyższy poziom merytoryczny dyskusji i relacje z pierwszej linii frontu, ale emocje podkręcone do czerwoności jak wszędzie.

Lekarz w czasach zarazy

 Pandemia, przez gwałtowne zwiększenie zapotrzebowania na opiekę medyczną, obnażyła bezwzględnie niedomagania systemu, niedofinansowanie, niedostatki w zarządzaniu i relacjach w medycynie. Lekarze, nieuchronnie eksponowani na zarażenie, coraz częściej trafiają na kwarantannę, izolację lub – jako zarażeni pacjenci – do szpitala. Naszą frustrację pogłębia fakt, że wiemy, jak moglibyśmy lepiej chronić siebie, naszych bliskich i pacjentów, ale nie mamy możliwości tego zrobić.

Bezsilność, frustracja, niepewność i złość towarzyszą większości z nas każdego dnia. Czujemy się odpowiedzialni za pacjentów i bliskich, boimy się też o siebie. O bezpieczeństwo finansowe. O to, czy nie zostaniemy z dnia na dzień oddelegowani do walki z epidemią w miejscu odciętym od świata, bez możliwości wyjścia. Słyszymy, że będziemy karani. Z jednej strony oklaski, z drugiej hejt. Podziw i odrzucenie. Nazywają nas bohaterami, ale również kombinatorami. Z dnia na dzień musimy przystosować się do telemedycyny, nawet jeśli wcześniej jej nie praktykowaliśmy. Emocje naszych pacjentów często są takie same jak nasze, bo wszyscy jesteśmy w środku tego, co się dzieje. To nie ułatwia nam pracy.

Co robić, by przetrwać?

Zostaliśmy lekarzami, by wiedzieć, działać zadaniowo, rozwiązywać problemy. Po to, by nie czuć się bezsilnymi! Nie potrafimy i nie chcemy wytrzymywać wszechogarniającej niepewności.

Czy możemy coś zrobić, by nie czuć się źle? By zadbać o swoją równowagę psychiczną? By nie pogrążyć się bez reszty w bezsilności, przygnębieniu, frustracji?

Oczywiście, że możemy. Self-care jest dostępny także w czasach zarazy. Na mnóstwo rzeczy nie mamy teraz wpływu, ale nie na wszystkie. Na ile się da, dbajmy o sen, odżywianie, wysiłek fizyczny. Nie próbujmy koić emocji alkoholem ani lekami nasennymi, bo za kilka miesięcy będziemy musieli mierzyć się z kolejnym problemem.

Możemy sięgnąć po profesjonalną pomoc. Wsparcie psychologa, udział w grupie Balinta, konsultacja psychiatry są możliwe na odległość. Nie bądźmy dzielni za wszelką cenę. Epidemia nie skończy się jutro, potrzebujemy zasobów psychicznych, by ją przetrwać. Profesjonalne wsparcie pomoże nam te zasoby budować i po nie sięgać.

Po co mi rady psychologa?! – powiecie być może. Jedna ze współpracujących z izbą psychoterapeutek podrzuca garść pomysłów na radzenie sobie z lękiem. Przeczytać nie zawadzi. Być może któryś sposób sprawdzi się u Was. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum