26 czerwca 2007

O strajkach i wizerunku lekarzy

Z prof. dr. hab. n. med. Bogdanem CHAZANEM, dyrektorem Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. św. Rodziny w Warszawie, rozmawia Anna Kaczmarek

Ostatnie dni to dni lekarskich protestów. Co pan sądzi o postulatach strajkujących lekarzy?

Lekarze zarabiają za mało. Mają rację, że protestują. Uważam jednak, że dopuszczalne są tylko te formy (np. pikiety, petycje czy rozmowy z rządzącymi), które nie stwarzają dla chorego jakiegokolwiek zagrożenia. Odejście od łóżka pacjenta jest niedopuszczalne. Strajkujący twierdzą, że udzielają pomocy chorym w stanie zagrożenia życia. Tyle, że nie mówią, jak oceniają stan pacjenta, nie badając go.
Uważam też, że nasze środowisko jest mało solidarne. Ci, którzy dobrze zarabiają, mają prywatne praktyki, powinni solidaryzować się z kolegami, którzy w publicznych placówkach zarabiają dużo mniej. Jak można przed południem protestować w firmie państwowej, a po południu spokojnie pracować we własnej?
Popieram postulat strajkujących dotyczący niektórych form współpłacenia przez pacjentów. Jeżeli umożliwimy w szpitalu położniczym indywidualną opiekę położnej, zyskają na tym wszyscy: szpital, położna, rodząca, która zawarła z nią i ze szpitalem umowę. Zyskają na tym inne kobiety rodzące, ponieważ położne na dyżurze będą miały dla nich więcej czasu, nie będą zajmować się jedną z nich.

Czy w kierowanej przez pana placówce lekarze strajkują? Czy mogą liczyć na podwyżki?

Lekarze pracujący w szpitalu, którym kieruję, popierają strajk, szpital został oflagowany. Jednak jestem im wdzięczny, że nie zostawili bez opieki kobiet rodzących czy chorych. Podwyżkę płac o ok. 40 proc. otrzymali
w ubiegłym roku. Nie mogę teraz dać im następnych podwyżek. Musiałbym część personelu zwolnić, żeby innym podwyższyć pensje. Dlatego uważam, że ewentualne nadwyżki finansowe trzeba przeznaczyć przede wszystkim na zwiększenie kontraktów szpitali z NFZ.

Czy podniesienie zarobków w ochronie zdrowia przyczyniłoby się do wyeliminowania zjawiska korupcji?

Nie ma usprawiedliwienia dla przypadków korupcji
w ochronie zdrowia. To, że lekarze zarabiają mało, nie jest żadnym wytłumaczeniem. Korupcja zależy od ich wychowania w rodzinie, przykładu przełożonych, osobistej uczciwości, a nie od wysokości uposażenia.
W ostatnim czasie doszło do spektakularnych zatrzymań lekarzy przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Wyprowadzano ich w kajdankach na oczach pacjentów. Czy takie działania nie wpłynęły na zniszczenie wizerunku całej grupy zawodowej, jaką są lekarze?

Środowisko lekarskie słusznie oburza się przeciwko wyprowadzaniu ze szpitala lekarzy w kajdankach, ale należy zastanowić się przede wszystkim nad tym, dlaczego tak się dzieje, że dochodzi do zatrzymań. Czy wyprowadzanie ich tylnym wyjściem załatwiłoby sprawę? Może potrzebny jest taki sygnał ostrzegawczy dla tych, którzy zachowują się niezgodnie z prawem, nieetycznie i liczą na bezkarność.
Biorą nieliczni. Większość lekarzy to uczciwi ludzie. Jednak nie można nie mówić o zjawisku korupcji. Samorząd lekarski już dawno powinien opublikować oświadczenie, skierowane do szerokiej opinii publicznej, potępiające korupcję, odciąć się od łapowników. Korupcja, a nie sposób zatrzymywania lekarzy niszczy nasz zawodowy wizerunek.
My, starsi lekarze, wychowawcy i nauczyciele, powinniśmy się zastanowić, dlaczego etos lekarski lepiej widzą
i „czują” młodzi lekarze. Oni rozpoczęli akcję „Nie biorę. Chcę normalnie zarabiać”. Oni też najbardziej cierpią
z powodu niskich zarobków.

Czy dowód wdzięczności pacjenta można uznać za
łapówkę?

Każdy z nas ma system wartości, rozeznanie, co jest dobre, a co złe. Z upływem lat czasami zatracamy poczucie dobra i zła. Moim zdaniem, kwiaty czy symboliczny, mało kosztowny prezent nie jest łapówką. Pacjent, który dzięki nam odzyskał to, co dla niego najcenniejsze – zdrowie i życie, odczuwa zwykle głęboką potrzebę wyrażenia swojej wdzięczności. Kiedy sam byłem pacjentem, miałem ogromną chęć, by serdecznie uściskać swoją lekarkę po wypisaniu ze szpitala, ale nie wypadało. Pragnienie wyrażenia wdzięczności naszemu dobroczyńcy to ludzki odruch. Ale nic nie usprawiedliwia przyjmowania przez lekarzy drogich prezentów czy pieniędzy, obojętnie czy przed, czy po leczeniu. Po prostu nie wypada tego robić.

Archiwum