3 listopada 2014

Na marginesie

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk
redaktor naczelna

Minął październik, który – w czasach monopolu jedynie słusznej przewodniej siły narodu – był miesiącem oszczędzania, o czym trąbiły plakaty i media reklamujące monopolistę, czyli NBP. Teraz mamy gospodarkę rynkową. NBP przestał być monopolistą, a większość Polaków w październiku nie oszczędza, bo nie ma z czego. Kapitalizm panoszy się prawie we wszystkich dziedzinach naszego życia. Prawie, bo – jak zauważa Krzysztof Bukiel – ochrona zdrowia nie przestała być skansenem komunizmu, a NFZ zachowuje się jak kiedyś NBP, czyli jak rasowy monopolista.
Od momentu powstania tego patologicznego tworu jego urzędnicy w kalendarzu mają tylko październik. Mam na myśli oszczędzanie wyłącznie na rzecz NFZ, i to kosztem wszystkich interesariuszy systemu ochrony zdrowia. Zapowiadany szumnie przez rządzącą PO podział NFZ nie nastąpił. Wręcz przeciwnie, nowelizacja, która zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2015 r., prowadzi do jeszcze większej centralizacji płatnika i poddaje go całkowitej kontroli ministra zdrowia.
Jestem za absolutyzmem, ale oświeconym! Już wyobrażam sobie monopolistę NFZ – odartego całkowicie z resztek samodzielności i pod rządami obecnej ekipy z ul. Miodowej. To dopiero będzie horror dla pacjentów i pracowników ochrony zdrowia!
Idea oszczędzania za wszelką cenę i kosztem każdego, która najdobitniej została wyartykułowana w tzw. ustawie refundacyjnej, pisanej chyba pod dyktando NFZ, wybrzmiała w czasie konferencji organizowanej przez INFRAMĘ, a podsumowującej dwa lata funkcjonowania tej ustawy. Namawiam do zapoznania się z artykułem Marka Balickiego, który w tym numerze „Pulsu” pisze o owym wydarzeniu. Przez trzy lata pełnienia funkcji ministra zdrowia Bartosz Arłukowicz obiecywał niestworzone rzeczy, ale nigdy obietnic nie zrealizował. Wydawało się, że jednym wyjątkiem będzie postulat utworzenia agencji taryfikacyjnej, która zajmowałaby się wyceną świadczeń medycznych, bo – jak mówił minister – jest patologią, że płatnik sam dla siebie wycenia procedury medyczne. W tzw. pakiecie Arłukowicza przewidziano poszerzenie uprawnień AOTM o zadania taryfikacyjne. Można było przypuszczać, że wreszcie skończymy z wycenami z „sufitu”, ale skądże. Wyceny dotyczące „pakietu onkologicznego”, przedstawione w czasie posiedzenia Rady Naukowej przy Ministrze Zdrowia, są „sufitologią” urzędników NFZ i mało prawdopodobne, aby jakiś świadczeniodawca chciał za podane stawki realizować te procedury. Więcej o zagrożeniach związanych z wejściem w życie „pakietu Arłukowicza” w felietonie „Nad przepaścią” pisze Andrzej Włodarczyk.
W opowieść o „oszczędzaniu” wpisuje się także Jacek Krajewski z Porozumienia Zielonogórskiego, który zapowiada destrukcję najsprawniej dotychczas działającej struktury w systemie ochrony zdrowia, czyli instytucji lekarza rodzinnego. Przemawia za tym fakt pseudoszkoleń z onkologii dla lekarzy POZ, brak przepisów wykonawczych do ustawy, brak dodatkowych środków finansowych na opłacenie dodatkowych obowiązków, w tym badań chorych onkologicznych itd. Kolejnym przykładem absurdu, czyli oszczędzania za wszelką cenę, jest wycena procedury leczenia gorączki krwotocznej wywołanej wirusem ebola – NFZ wycenił ją na 27 pkt., tj. około 1400 zł. Jak podały media, działania związane tylko z diagnostyką i zabezpieczeniem pacjenta z Sieradza, kosztowały blisko 17 tys. (sic!). Jeżeli dodać przygotowywanie na chybcika (wbrew oficjalnej propagandzie Ministerstwa Zdrowia) procedur związanych z ochroną przed wirusem ebola – tu zapraszam do wywiadu z dr. hab. n. med. Andrzejem Horbanem, konsultantem krajowym w dziedzinie chorób zakaźnych – to pytam: Pani Premier, na co Pani czeka?

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum