9 marca 2017

Zmieniłbym koncepcję sieci

Reforma Służby Zdrowia

Z posłem (PiS), wiceprzewodniczącym Sejmowej Komisji Zdrowia Andrzejem Sośnierzem, byłym prezesem NFZ, rozmawia Krystian Lurka.

[…]

O jakiej zmianie pan myśli?

Proponuję zasadniczą przebudowę obecnego projektu i budowę sieci szpitali o randze wojewódzkiej i wysoko- oraz wąskospecjalistycznych. To byłoby na pewno mniej kontrowersyjne i niewątpliwie pożyteczne. Poza pieniędzmi za świadczenia medyczne, czyli z NFZ, mogłyby one, a nawet powinny, otrzymywać dodatkowe z budżetu państwa. Dla tych placówek zniósłbym wymóg startowania w konkursie. Te szpitale, biorąc pod uwagę ich znaczenie dla systemu opieki zdrowotnej, po prostu nie mogą zniknąć, bo nie ma ich kto zastąpić, więc ich startowanie w konkursie, który i tak muszą wygrać, jest bezsensowne. Natomiast pozostawiłbym coroczne negocjacje wielkości budżetu, ponieważ z jednej strony należy ocenić przynajmniej raz w roku, czy te szpitale spełniają swoją rolę systemową, z drugiej strony, placówki te niewątpliwie powinny się rozwijać, unowocześniać, zmieniać swą strukturę, wprowadzać nowe technologie. Coroczne negocjacje to doskonała okazja wprowadzenia finansowania zmian. W sieci szpitali wysokospecjalistycznych leczeni byliby pacjenci z rzadkimi i skomplikowanymi schorzeniami. Wykorzystując tę sieć, należałoby stworzyć ogólnopolski system dostępu do świadczeń wysokospecjalistycznych, rzadkich, dzięki czemu pacjenci trafialiby do ośrodków z kadrą doświadczoną w leczeniu tych rzadkich lub trudnych schorzeń. Leczenie wszystkiego wszędzie jest nie tylko drogie, ale i nieskuteczne. […]

Kto miałby te ośrodki wskazać?

Towarzystwa naukowe, doraźnie powołane zespoły specjalistów, broń Boże nie administratorzy lub politycy. Środowiska medyczne najczęściej doskonale wiedzą, gdzie są najlepsi fachowcy. Wystarczy zapytać lekarza, gdzie sam chciałby się leczyć, gdyby zachorował.

Minister Radziwiłł chce zapewnić szpitalom sieciowym budżetowanie. To dobra decyzja?

Nie. Budżetowanie oznacza, że pieniądze „idą” przed pacjentem, który staje się dla szpitala kosztem. Oczywiście, takie działanie może niektórym szpitalom się podobać, ale to w sposób niewłaściwy odwraca optykę. Dzisiaj pacjent leczony i wyleczony to przychód dla szpitala. Przyjmuje się chorego i za to przysługuje wynagrodzenie. Nierzadko przyjmuje się pacjentów nawet ponad uzgodnione z Narodowym Funduszem Zdrowia limity. Ale wolę sytuację, w której przyjmuje się nadmiarowo, od sytuacji kiedy kosztownego pacjenta odsyła się do innego szpitala lub do domu, co zdarzało się, gdy szpitale były budżetowane. Sieć szpitali w obecnym kształcie to system destrukcyjny, niekorzystny dla pacjentów. Powiem inaczej: szpital jak każde przedsiębiorstwo będzie się starał pacjenta-kosztu unikać. Powinno się utrzymać obecny model finansowania. Żeby dostać pieniądze, trzeba najpierw wykonać usługę i się z niej rozliczyć. […]

Co pana zdaniem stałoby się, gdyby sieć zaczęła obowiązywać w obecnym kształcie?

Jeśli obecny projekt ustawy wszedłby w życie, szpitale, które do sieci nie trafią, zaczną mieć narastające problemy finansowe, choć nie wynika to wprost z zapisów projektu ustawy. Ale jeśli w momencie wejścia w życie ustawy pieniądze NFZ zostaną podzielone między szpitale sieciowe i niesieciowe według aktualnych potrzeb, już w kolejnym roku budżetowym narastające potrzeby szpitali sieciowych, którym obiecuje się, że ich budżety będą zwiększane wraz z wykazanymi nadwykonaniami, spowodują, że nieuchronnie nastąpi przesunięcie budżetu w stronę szpitali sieciowych, a szpitalom niesieciowym pozostanie coraz mniejsza reszta. Co więcej, konsekwencją wprowadzenia sieci jest eliminacja z systemu placówek niepublicznych, gdyż głównie one znajdą się poza siecią. […] ■

Opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 19.02.2017 r.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum