7 marca 2018

Razem czy osobno cz. 1

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Pisownia łączna lub rozdzielna (bo tak to bywa nazywane fachowo) to jeden z trudniejszych problemów polszczyzny, ponieważ nie wystarcza opanowanie reguł zapisu. Trzeba trochę znać historię języka, gramatykę i semantykę. Na skutek różnych nakładających się na siebie zjawisk występujących w uzusie (użyciu języka) liczne pary i grupy wyrazów łączą się w jedno słowo (na przykład dwa wyrazy: okamgnienie, bogobojny, Białystok; trzy wyrazy: widzimisię, przedsiębierny). Decydują o tym: utrwalenie w języku, dokładne wydzielenie znaczenia, jego ujednolicenie i stabilizacja.

W innych wypadkach też się prosi o zrost, ale do niego nie dochodzi, ponieważ znaczenia składników są autonomiczne i wciąż odczuwa się ich funkcję jako właściwą osobnym
wyrazom. Chodzi tu o takie związki wyrazów, w których paradoksalnie łącznikiem jest spacja, czyli odstęp międzywyrazowy. Seriami spotykamy wyrażenia, które są wielowyrazowymi rzeczownikami, czasownikami lub przymiotnikami. Pełno ich w terminologii. Na ogół są to konstrukcje typu wyraz określany + wyraz określający (zawsze w tej kolejności; rozdzielenie spacją). Poprawnym terminem jest na przykład cięcie cesarskie (potocznie: cesarskie cięcie). Wyraz nadrzędny (główny) jest skojarzony z podrzędnym, który go dookreśla, identyfikuje i indywidualizuje.

Podobnie jest z nazwami osób. Najpierw ważniejsza nazwa osoby, czyli imię, potem spacja, wreszcie dookreślenie imienia, więc nazwisko. Zatem Jan Kowalski, a nie *Kowalski Jan (chyba że w jakimś urzędowym wykazie, sortowanym wedle nazwisk). Wielu traktuje nazwiska jako ważniejsze człony nazw osób, co zresztą ze względów praktycznych jest przydatne. Wszak nie bardzo wiemy, co napisał Henryk, ale wiemy na pewno, co Sienkiewicz. Ale mija się to z rzeczywistością. Imię jest nazwą główną, podobnie jak w wyrażeniach, co do których szyku wyrazów nikt nie ma wątpliwości. Są wzorcami całych klas połączeń typu lekarz chirurg, człowiek guma, drewno opałowe, płatki owsiane.

Inaczej jest z zestawieniami wyrazów semantycznie równorzędnych, w których składniki są ściśle zespolone, ale jednocześnie docelowo wciąż rozpoznawalne, niemieszające się, dające się wyraźnie oddzielić, jak w wyrażeniach typu biało–czerwony, północno-wschodni, przednio-tylny, laska-parasol. To bardzo ważne, dywiz (łącznik) nie tyle rozdziela, ile właśnie łączy, ale nie do końca (zapobiega zrostowi). Bo już w zrostach typu żółtozielony (żółty z odcieniem zielonym), północnodolnoniemiecki (dolny obszar północnego kraju Niemiec; na północy Niemiec, ale w dolnej części tego obszaru), rzymskokatolicki (katolicki, ale z Rzymu; rzymski, ale z Kościoła katolickiego) czy popularnonaukowy (popularyzujący naukę; naukowy, ale napisany popularnie) składników skutecznie wydzielić się nie da, można się ich znaczeń najwyżej domyślać. I rzecz jeszcze dziwniejsza: znaczenia te stanowią wzajemne dookreślenie.

Ciąg dalszy niebawem. Jak widać, zapowiada się ciekawie.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum