14 lutego 2003

Czy czekamy na NFZ?

Reformatorzy zapewniają nas, że wraz z wprowadzeniem ujednoliconych zasad kontraktowania usług przez NFZ nastąpi poprawa finansowania i dystrybucji środków, co w efekcie może dać lepsze finansowanie dla zakładów służby zdrowia. Wiemy, że od uchwalenia ustawy o NFZ nie przybędzie pieniędzy ze składek na ubezpieczenie. Nie oczekujmy „manny z nieba”.
Już w chwili obecnej dyrektorzy zakładów publicznych i niepublicznych, mając umowy zawarte na 3 miesiące, nie mogą planować rozwoju zakładu, zaciągać kredytów w bankach, rozpoczynać inwestycji ani kupować nowego sprzętu medycznego.
Samorządy, będące organami założycielskimi, ze swoich budżetów nie są w stanie finansować wydatków na służbę zdrowia. A więc cóż pozostaje? Oszczędzać, oszczędzać i jeszcze raz oszczędzać. Niestety istnieje pewna granica oszczędności, poza którą nie tylko wydłuża się czas oczekiwania na poradę lekarską i leczenie szpitalne, ale także istnieje ryzyko popełnienia błędu lekarskiego.
Cięcia kosztów diagnostyki i leczenia są efektem cen płaconych przez kasy chorych. Ceny te są nieadekwatne do ponoszonych kosztów.
Wydaje się więc, że po wejściu ustawy o NFZ nadal będziemy dzielić dotychczasową biedę, może tylko – jak obiecują reformatorzy – będzie ona dzielona równo. Z nadzieją oczekujemy wypowiedzi w tej sprawie nowego ministra zdrowia, Marka Balickiego. Samorząd lekarski, jak i całe środowisko pracowników i organizatorów służby zdrowia, chce aktywnie uczestniczyć w zmianach opieki zdrowotnej.

Grażyna PACOCHA
sekretarz komisji ds. kontaktów
z kasami chorych i samorządami lokalnymi

Archiwum