2 lutego 2006

Sagi rodzinne: Serafinowie

Galicyjsko-warszawskie opowieści z Himalajami w tle – cz. II

Cz. I zamieściliśmy w „Pulsie” nr 1/2006

W gronie najlepszych
Rozpoczyna się złoty okres polskiego alpinizmu. Od 1975 roku Polacy wchodzą do ścisłej czołówki światowej, inicjując nowe kierunki wspinaczki, np. himalaizm zimowy. Gierkowska władza, żądna sukcesów międzynarodowych, pomaga im w realizacji wypraw, wprowadzając płatne urlopy sportowe.
W 1976 roku dr Serafin bierze udział w drugiej w historii polskiego alpinizmu wyprawie w Góry Świętego
Eliasza na Alasce. Tym razem wszystko przebiega zgodnie z planem. Uczestnicy dokonują pięciu pierwszych wejść na szczyty o wysokości
4400-4500 metrów.
K’angcz’endzonga w Himalajach centralnych stanie się dla dr. Serafina wyprawą życia. Organizuje ją
w 1978 roku Polski Klub Górski. Uczestników jest 20, z klubów wysokogórskich z kilku polskich miast. Wyprawa ta zapisze się w historii światowego himalaizmu jako niebywały sukces. Żaden zespół wspinaczy nie odniósł wówczas podobnego.
Za jednym zamachem dokonano pierwszych wejść na dwa wierzchołki po około 8500 metrów każdy.
Dr Serafin, uczestnicząc w zakładaniu kolejnych obozów, trzykrotnie przekracza wysokość 7600 metrów. Jednak z ataku na szczyt musi
w ostatniej chwili zrezygnować – ma zapalenie płuc. Schodzi do bazy usytuowanej 2 tys. metrów niżej, kładzie się w namiocie i wychorowuje.
Ale i tak byłem szczęśliwy, że wziąłem w tym udział – zapewnia.
W 1980 roku bije własny rekord wysokości bez tlenu, osiągając na Mount Evereście (8848 m) poziom 8200 metrów. Wyprawą kieruje
Andrzej Zawada, pionier himalaizmu zimowego, który tuż po pierwszym wejściu zimowym na ten szczyt chce go zdobyć nową drogą. Udaje się to Andrzejowi Czokowi
i Jerzemu Kukuczce, najsilniejszym
i najszybszym. Serafin z Zawadą ubezpieczają ich z trzeciego obozu.

Jerzy Kukuczka będzie wkrótce uznawany za najwybitniejszego, obok Reinholda Messnera, himalaistę świata. Zdobędzie Koronę Ziemi – 14 ośmiotysięczników. Zginie
w 1989 roku przy próbie przejścia południowej ściany Lhoce.
Kiedy zdobył ostatni z tych 14 szczytów, Messner, uchodzący za zarozumialca, napisał mu w depeszy: „Nie jesteś drugi, jesteś wielki”
– opowiada profesor.
Z Wandą Rutkiewicz i Krzysztofem Wielickim prof. Serafin wspina się
w 1986 roku na Makalu (8400 m). Wielicki jako jedyny dochodzi do szczytu – jest zaaklimatyzowany po poprzednich wyprawach. Wichry przewracają namioty w bazie, uniemożliwiając poruszanie się na równej drodze. Zawraca nawet Wanda Rutkiewicz. – W sensie siły psychicznej Wanda to było półtora mężczyzny
wspomina profesor. – Była wtedy najwybitniejszą alpinistką na świecie, wspinaczka stanowiła treść jej życia. Ale wpędziła się w pułapkę biologiczną i potem szło jej coraz trudniej.
A postawiła sobie za cel zdobycie Korony Ziemi, chciała powtórzyć rekord Jerzego Kukuczki.

Z 14 ośmiotysięczników zdobyła osiem, zaginęła w 1992 roku pod szczytem K’angcz’endzongi.
K’angcz’endzonga jest niższa od Mount Everestu o 300 metrów, ale trudniejsza technicznie i pogoda jest tam gorsza – wyjaśnia profesor.
Góry i medycyna
Przyznaję, że szalenie mi było trudno pogodzić wyprawy w Himalaje
z pracą
zawodową, zwłaszcza klinicysty – mówi prof. Serafin. – Ale ze wspinaczek nie chciałem już rezygnować i jakoś się udało.
Jako klinicysta i naukowiec stara się ulepszać chirurgię. W pracy badawczej zajmuje się zagadnieniami patologii chrząstek nasadowych oraz związanych z tym zaburzeń wzrostu
i rozwoju stawu kolanowego i biodrowego; leczeniem wad wrodzonych narządu ruchu; zmianami zwyrodnieniowymi biodra i kolana,
a także traumatologią narządu ruchu.
W 1985 roku uzyskuje habilitację. Definiuje i opisuje zaburzenia wzrostowe biodra i kolana w przebiegu nieprawidłowego kostnienia śródchrzęstnego. Praca opiera się na wyjątkowo dużej w piśmiennictwie światowym liczbie przypadków biodra szpotawego (106), przedstawiając optymalny sposób leczenia tego typu zniekształceń w zależności od wieku i stopnia ich zaawansowania.
Jest współautorem cyklu prac, które pozwalają ustalić obowiązujący w Polsce model leczenia biodra dysplastycznego i wrodzonego zwichnięcia stawu biodrowego
u dzieci.

Prowadzi wielokierunkowe, najszersze wówczas w kraju badania nad zastosowaniem alloplastyki i usztywnienia biodra w zmianach zwyrodnieniowych – zastąpieniem panewki i główki kości biodrowej implantem. Dysponując wieloletnimi obserwacjami i bogatym materiałem, dokonuje analizy porównawczej wartości klinicznej endoprotez cementowych
i bezcementowych, określa też sposoby leczenia powikłań śródoperacyjnych i metody zapobiegania obluzowaniu endoprotezy.
Uściśla wskazania i przeciwwskazania do osteotomii okołostawowych
w leczeniu zwyrodnień kolana.
Jego zespół jako pierwszy w kraju wprowadza badania tomograficzne do przedoperacyjnej i pooperacyjnej oceny zniekształceń i wyników leczenia klatki piersiowej kurzej i lejkowatej.
Za swoje badania zostaje 14-krotnie wyróżniony nagrodą rektora AM,
a w 1992 roku także nagrodą ministra zdrowia. W 1989 roku otrzymuje Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski za całokształt pracy zawodowej. W dorobku naukowym ma 143 prace ogłoszone drukiem, m.in.
w czasopismach angielskich, francuskich i amerykańskich. Pod jego kierunkiem powstało 15 doktoratów. Oprócz zajęć ze studentami przez ponad 30 lat prowadził seminaria
i szkolenia dla stażystów, był też wykładowcą na kursach atestacyjnych do I i II stopnia specjalizacji z ortopedii i traumatologii.
Konsultant ds. ortopedii i traumatologii dla Warszawy oraz południowo-wschodniej Polski, sekretarz Krajowego Nadzoru Specjalistycznego, wiceprezes ZG PTOiT, członek Société Internationale de Chirurgie Orthopédique et de Traumatologie
(SICOT), członek honorowy Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego, a także Polskiego Związku Alpinizmu, klubów górskich
i wysokogórskich.
Celem ostatniej wyprawy, w której uczestniczył 10 lat temu, był szczyt Mount Kenia (5199 m), drugi w Afryce po Kilimandżaro.
Począwszy od połowy lat 70.,
prof. Jan Serafin odbył 12 wysokogórskich wspinaczek, ma na koncie sześć wejść na szczyty niezdobyte, dwie wyprawy na Alaskę, kilka
w Alpy, Himalaje, Karakorum, Pamir. W każdej z tych wypraw uczestniczył jako lekarz, towarzysząc członkom ekipy w ich zmaganiach z przyrodą i z własnymi słabościami. Sam również ulegał słabościom, walczył z własnym organizmem i trudami wspinaczki. Czy przezwyciężanie słabości, udowadnianie, że niemożliwe jest możliwe ma sens? Nawet kosztem narażania życia? – Jeszcze nikt nie udzielił na to jednoznacznej i zadowalającej odpowiedzi – zauważa prof. Serafin. – George Mallory, jeden z najwybitniejszych alpinistów, zapytany, dlaczego chce zdobyć Mount Everest, stwierdził: „Bo jest”. Podejrzewam, że w tym samym duchu odpowiedzieliby na podobne pytania Kolumb, Vasco da Gama, Amundsen, Scott
i wielu innych zdobywców i eksploratorów. Poznawanie i zdobywanie Ziemi prowadzi do poznania samego siebie. Wrażenia, jakie się z tego wynosi, można śmiało nazwać pełnią życia. A co do ryzyka, już Plutarch stwierdził: „Navigare necesse est, vivere non est necesse”, czyli: „Żeglowanie jest koniecznością, życie nią nie jest”. Warto „pożeglować” i zaznać pełni życia. Bardziej się je wtedy kocha i ceni.
Ü

Ewa Dobrowolska

Archiwum