28 października 2022

Odchodzący na zdjęciach

Z prowadzonych w ostatnich dwóch dekadach obserwacji i analiz projektów fotograficznych dotyczących choroby, umierania i śmierci wynika, że wykorzystanie tej formy sztuki może mieć duże znaczenie terapeutyczne. Rola fotografii w radzeniu sobie z sytuacjami krańcowymi i praca z fotografami pozostaje jednak niedoceniona.

Z prowadzonych w ostatnich dwóch dekadach obserwacji i analiz projektów fotograficznych dotyczących choroby, umierania i śmierci wynika, że wykorzystanie tej formy sztuki może mieć duże znaczenie terapeutyczne. Rola fotografii w radzeniu sobie z sytuacjami krańcowymi i praca z fotografami pozostaje jednak niedoceniona.

tekst Łucja Lange*

W ramach badań dotyczących reakcji na utratę bliskiej osoby rozmawiałam z kobietą, która zmagała się wiele lat z chorobą nowotworową swojego dziecka. Wiązało się to z jego długotrwałymi pobytami w szpitalach, bolesnymi procedurami medycznymi, separacją od rodziny i grupy rówieśniczej. Moja rozmówczyni wspominała najjaśniejsze momenty tego trudnego okresu, kiedy w szpitalu pojawiali się wolontariusze z fundacji opiekujących się dziećmi. Ich zadaniem było odciążenie rodziców i skupienie uwagi dzieci na czymś innym niż choroba. Nieraz w takich sytuacjach pojawiały się znane osoby, dzieci i opiekunowie przebierali się, czasami umożliwiano im kosmetyczne metamorfozy.

Kobieta, z którą rozmawiałam, doceniała możliwość zmiany swojego wizerunku, nową fryzurę, makijaż, jakiego wcześniej nigdy nie stosowała. To wszystko było ważne, dawało chwilę emocjonalnego odpoczynku. Jednakże najbardziej pozytywne emocje wzbudzała w niej obecność dokumentujących wydarzenie fotografów i zdjęcia dzieci. Były wywoływane i drukowane, rodzice mogli je powiesić w domach, stworzyć poczucie symbolicznej obecności dziecka, nawet gdy przebywało na badaniach lub na leczeniu w szpitalu. Po śmierci dziecka moja rozmówczyni wielokrotnie wracała do tych fotografii. Podczas naszej rozmowy potrafiła z detalami przywołać wszystkie uśmiechy, żarty i zabawy, które miały miejsce tego dnia. Zdjęcia dawały nadzieję na normalność, pokazywały okruchy szczęścia dzieci, które na co dzień doświadczały cierpienia, ale i rodziców, którzy stawali w obliczu trudnych decyzji i życia z wizją utraty dziecka.

Historia ta dowodzi terapeutycznego oddziaływania zdjęcia (jako przedmiotu). Fotografia znalazła się już w obszarze zainteresowania psychologów. Ale na razie to zainteresowanie ma charakter teoretyczny i nadal nie wywołuje dyskusji na temat możliwości szerszego zastosowania fotografii w pomocy umierającym i ich rodzinom.

Tymczasem przykładów projektów fotograficznych o charakterze terapeutycznym, nawet realizowanych przez osoby niezajmujące się zawodowo fotografią, można znaleźć sporo, niektóre są naprawdę wyjątkowe.

Życie przed śmiercią

Należy do nich „Now I Lay Me Down to Sleep” – inicjatywa podjęta w 2005 r. przez Cheryl Haggard, matkę dziecka cierpiącego na ciężką chorobę genetyczną, miopatię miotubularną, i fotografkę Sandrę Puc. Projekt polega na fotografowaniu umierających lub zmarłych w szpitalach dzieci. Umożliwia wszechstronne wspieranie rodziców po stracie dziecka i znalazł wielu naśladowców. Celem pierwszych fotografii było upamiętnienie i nadanie znaczenia małemu człowiekowi, który żył tylko sześć dni. Zamysł przerodził się w stałą działalność organizacji wspierającej rodziny. Zgłaszają się do niej kobiety, które poroniły, których dzieci urodzą się martwe lub z wadą letalną. Zdjęcia mają bardzo duże znaczenie w przystosowaniu się do trudnej sytuacji po utracie dziecka, do bycia „osieroconym” rodzicem.

Projekt „Life Before Death” (fotografie wykonane w latach 2002–2004) prowadzony był przez Waltera Schelsa i Beate Lakkota, dotyczył natomiast osób dorosłych. W jego ramach fotografowano pensjonariuszy hospicjum, poznawano ich życiorysy, na tyle, na ile było możliwe porozumienie się z nimi. Później, za wcześniejszą zgodą chorych, wykonywane były zdjęcia po ich śmierci. Następnie zorganizowano wystawę, na której zdjęcia zrobione za życia pensjonariuszy prezentowane były obok tych wykonanych po ich śmierci, a towarzyszyły im nagrania wypowiedzi bohaterek i bohaterów projektu.

Można zastanawiać się, jaki cel przyświecał autorom projektu, bo wydaje się dość nietypowy. Po pierwsze, chcieli zwrócić uwagę na ludzi przebywających w ośrodku. Udowodnić, że to osoby z ciekawym doświadczeniem życiowym, którym mogą się podzielić z innymi, tymczasem są często osamotnione w zamkniętych ośrodkach, gdzie czekają na śmierć. Pokazanie ich osobowości, emocji i historii, które w sobie nosili, pozwoliło zobaczyć w nich ludzi – „takich samych jak my”. Zainteresowanie, którym nagle ich obdarowano, miało również niezwykle pozytywny wpływ na samych bohaterów tych historii. Wreszcie ktoś dostrzegał ich człowieczeństwo, widział w nich więcej niż jednostkę chorobową i nadchodzącą śmierć.

Drugi cel to oswajanie widza, ale również i fotografa, ze śmiercią, której możemy się bać. Projekt miał podkreślić, że jest nieunikniona, spotyka każdego, że ciało człowieka zmienia się po śmierci. Czasami na twarzach zmarłych utrwala się grymas cierpienia, czasami widoczna jest ulga i uśmiech. Rodziny mogły w ten sposób obcować zarówno z portretem żywego, jak i martwego człowieka.

Nie tylko na Zachodzie

W Polsce również realizowane są tego typu projekty fotograficzne. Przykładowo takie, które powstały z potrzeby chwili i naturalnej reakcji dorosłego dziecka na umieranie rodzica. Michał Adamski w ciągu roku utracił oboje rodziców. Jego fotografie, zawarte w albumie „Nie mogę przebrnąć przez chaos”, ilustrują ten rok. Zdjęcia są pomnikiem wystawionym najbliższym, ale też sposobem na poradzenie sobie ze stratą. Przemek Chudkiewicz w projekcie „Nie ma takiego snu” utrwalił odchodzenie swojego ojca, który z fotografii na fotografię znika, zapada się w sobie. Zarówno Adamski, jak i Chudkiewicz poruszają nie tylko ważne dla nich osobiście, ale też społecznie aspekty życia u jego kresu, kiedy człowiek traci sprawczość, kurczy się w sobie, gaśnie.

Towarzyszenie w chorobie i umieraniu ma sens nie tylko dla osoby wykonującej zdjęcia, ale również fotografowanej. Z badań Charlotte Shuber i Adriana Koka, dotyczących wpływu fotografii hospicyjnych na osoby przebywające w tych ośrodkach, ich rodziny i osoby tam pracujące, wynika, że fotografia tego typu może pozytywnie oddziaływać na pacjentów i ich rodziny, ponieważ umacnia relacje, ułatwia rozmowy terapeutyczne, wspiera poczucie godności i własnej wartości, a nawet zwiększa satysfakcję z pracy osób zatrudnionych w hospicjach.

Zasady

Dla osiągnięcia efektu terapeutycznego konieczne jest jednak przestrzeganie pewnych reguł. W przypadku zdjęć osób chorych, również zmarłych, lepiej przygotować fotografie w wersji czarno-białej niż kolorowej. Drugą kwestię stanowi umiejętność uchwycenia śmierci jako ulgi w cierpieniu. Chodzi o takie ujęcia, które pozwalają na wywoływanie i zachowanie pozytywnych wspomnień. Zdjęcia w kolorze umożliwiają dostrzeżenie większej liczby szczegółów, co może wywoływać negatywne myśli. Pojawiają się wyrzuty sumienia, wypominanie sobie, co należało zrobić inaczej itp.

Czarno-biała fotografia, która przez sam fakt odwołania do czegoś bardziej szlachetnego, artystycznego, daje poczucie wypełnienia obowiązku względem zmarłej osoby. Jest też szansą na publiczne pokazywanie zdjęć, bez negatywnych (niewspierających!) reakcji otoczenia.

I kwestia trzecia – zapytanie o zgodę na wykonywanie fotografii. Jeśli nie można zapytać osoby chorej, należy uzyskać zgodę jej najbliższych. Trzeba bowiem pamiętać, że zdjęcia mają być wsparciem, ich wykonanie musi być zaakceptowane przez zainteresowanych. Zmuszanie kogoś do zgody na wykonanie fotografii tego typu może uruchamiać procesy psychologicznie szkodliwe i trudne do przezwyciężenia, zamiast przynosić korzyści z posiadania pamiątki. Należy więc brać pod uwagę fakt, że każda osoba ma własne potrzeby i to one powinny nas interesować najbardziej.

*Łucja Lange – wykładowczyni akademicka na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, doktor socjologii, teatrolożka, etnolożka, psycholożka zwierząt, członkini Instytutu Dobrej Śmierci. Zajmuje się m.in. różnymi nieuznawanymi społecznie stratami oraz terapią straty przez fotografię i dramę.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum