Czujemy się oszukani przez rządzących – podkreślali w piątek rezydenci, którzy piąty dzień prowadzą protest głodowy. Poinformowali, że rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Mirosław Wielgoś zaproponował mediacje; lekarze zapewniają, że są gotowi do rozmów.
Od poniedziałku lekarze rezydenci w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie prowadzą protest głodowy, domagając się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat, z drogą dojścia do 9 proc. przez najbliższe 10 lat. Chcą też m.in. zmniejszenia biurokracji, zwiększenia liczby medyków i wyższych wynagrodzeń.
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Jarosław Biliński poinformował, że obecnie głodówkę prowadzi ok. 20 osób, a trzej rezydenci przerwali ją ze względu na stan zdrowia; na tę formę protestu decydują się jednak kolejni medycy.
„Czujemy się oszukani przez rządzących” – powiedział Biliński. Przypomniał, że w swoim expose premier Beata Szydło mówiła, że lekarze powinni otrzymywać wysokie wynagrodzenie, a o konieczności podwyżek dla medyków mówili też prezes PiS Jarosław Kaczyński, wicepremier Jarosław Gowin i minister Konstanty Radziwiłł. „Czekamy ciągle na spotkanie z panią premier, liczymy, że to ona rozwiąże ten konflikt” – powiedział Biliński.
Poinformował, że rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Mirosław Wielgoś w czwartek zaproponował obu stronom mediacje z udziałem certyfikowanego mediatora i udostępnienie w tym celu budynku rektoratu WUM.
„My wstępnie wyraziliśmy chęć i zgodę, jesteśmy ciągle otwarci do rozmów, czekamy na konkrety, na odpowiedź Ministerstwa Zdrowia i rządu, w każdej chwili możemy usiąść do stołu” – powiedział Biliński. Rzeczniczka MZ Milena Kruszewska odmówiła PAP komentarza do informacji o propozycji prof. Wielgosia.
W piątek z protestującymi spotkał się prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz. Zapewniał, że samorząd lekarski „w pełni identyfikuje się” z postulatami rezydentów. Zwracał uwagę, że wiek emerytalny osiągnęło już 27 proc. polskich lekarzy. W niektórych dziedzinach medycyny ten odsetek jest jeszcze większy – w chirurgii np. 40 proc.
Poinformował, że NRL negatywnie zaopiniowała projekt rozporządzenia MZ ws. wynagrodzeń rezydentów. „Jesteśmy z wami wszystkimi. Na pewno żadne rozporządzenie ministra tak krzywdzące dla świata medycznego nie będzie przez nas pozytywnie zaopiniowane” – powiedział Hamankiewicz, zwracając się do protestujących. Rezydenci słowa szefa NRL przyjęli oklaskami.
Lekarzy wspierają przedstawiciele innych zawodów zrzeszonych w Porozumieniu Zawodów Medycznych, m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i ratownicy. Ratownik medyczny Adam Piechnik podkreślał, że pracownicy medyczni zarabiają zbyt mało, a różnice między ich wynagrodzeniami są niesprawiedliwe.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł wielokrotnie zapewniał, że nakłady na służbę zdrowia rosną, a w 2017 r. zostanie na ten cel przeznaczone prawdopodobnie 4,73 proc. PKB. „To jest sytuacja absolutnie niespotykana w przeszłości” – podkreślał w środę. W czwartek w radiowej Jedynce powiedział, że postulat rezydentów o zwiększaniu nakładów na ochronę zdrowia jest słuszny i rząd go stopniowo realizuje.
Jak poinformowano na stronie internetowej Sejmu, w poniedziałek minister Konstanty Radziwiłł przedstawi na posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia informację na temat „działań, jakie zamierza podjąć w celu poprawy sytuacji finansowej lekarzy rezydentów, jak również w sprawie przeciągającego się strajku głodowego lekarzy rezydentów”.
Wynagrodzenie za rezydenturę nie jest zapłatą za pracę – lekarze to jeden z niewielu zawodów, które mają finansowane zdobywanie dodatkowych kwalifikacji, specjalizacji; inni np. prawnicy, takiej możliwości nie mają – mówiła w piątek wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko.
Do protestu odniosła się w piątek wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, która odwiedziła Centrum Onkologii – Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach.
„Chciałabym podkreślić, że wynagrodzenie za rezydenturę to nie jest wynagrodzenie za pracę (…) to, że rząd, budżet państwa finansuje specjalizację lekarzy, to sytuacja wyjątkowa w gospodarce narodowej. Generalnie jest to jeden z niewielu zawodów, który ma finansowane zdobywanie dodatkowych kwalifikacji” – mówiła dziennikarzom.
„Te oczekiwania rezydentów dotyczące wynagrodzenia (…) należy właśnie w takim kontekście analizować. Chcę pokazać, że w innych obszarach absolwenci, np. wydziałów prawa, ekonomii, nie mają finansowania zdobywania kolejnych specjalności. I w związku z tym należy patrzeć na ten problem jako na problem inwestycji w siebie tego lekarza” – dodała.
Jednocześnie podkreśliła, że rząd dofinansowuje te specjalizacje, ponieważ jest to postrzegane jako element polityki państwa w zakresie bezpieczeństwa zdrowotnego kraju.
Wiceminister wyraziła również nadzieję, że wkrótce strony konfliktu dojdą do porozumienia.
W ocenie Szczurek-Żelazko, problem niskich wynagrodzeń w ochronie zdrowia nawarstwia się od wielu lat. „Chciałabym przypomnieć, że ostatnia systemowa podwyżka w ochronie zdrowia miała miejsce między 2005 a 2007 r., kiedy to funkcjonował rząd Prawa i Sprawiedliwości. Przez osiem lat nie było systemowych regulacji w ochronie zdrowia” – powiedziała.
Szczurek-Żelazko zapewniła, że rządzący widzą potrzebę dofinansowania służby zdrowia i sukcesywnie zwiększają na nią środki. „W tym roku podjęliśmy, po pierwsze, ustawę o minimalnym wynagrodzeniu, która gwarantuje pracownikom ochrony zdrowia minimalny poziom wynagrodzeń, jest to regulacja sektorowa, wyjątkowa (…). Ponadto realizowane jest porozumienie, które gwarantuje pielęgniarkom dodatkowe środki, tzw. 4 razy 400” – wskazała.
W jej ocenie, rząd ma też świadomość, że „ochrona zdrowia na takim poziomie finansowania, jaki jest, nie jest w stanie realizować zadań, jakie są oczekiwane przez nasze społeczeństwo”.
W MZ trwają prace nad projektem ustawy gwarantującej systematyczny wzrost finansowania ochrony zdrowia, tak by w 2025 r. osiągnął on poziom 6 proc. PKB.
Ministerstwo zwraca uwagę, że od 2015 r. nakłady na wynagrodzenia rezydentów i stażystów wzrosły, w 2018 r. mają one osiągnąć prawie 1,2 mld zł. Rezydenci będą otrzymywali wyższe pensje zgodnie z obowiązującą od sierpnia ustawą o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia. W minionym tygodniu MZ przedstawiło projekt rozporządzenia, w którym zaproponowało dodatkowe 1,2 tys. zł dla osób, które rozpoczną rezydenturę na wskazanych przez MZ specjalizacjach, w których brakuje lekarzy.
(PAP)
Tagi: głodówka rezydentów, lekarze rezydenci, Maciej Hamankiewicz, Ministerstwo Zdrowia, Naczelna Rada Lekarska