Zew samorządów, czyli ZEVA
Pozwoliłem sobie na tę żartobliwą grę słów w tytule celem wzbudzenia zainteresowania, bo kto zwróciłby uwagę na komunikat o spotkaniu jakiegoś ZEVA? Tymczasem chciałbym, aby o sympozjach przedstawicieli Izb Lekarskich Europy Środkowej i Wschodniej (to właśnie znaczy ów skrót), a więc o wspólnocie działań samorządów różnych krajów, dowiedziało się trochę więcej osób z naszego medycznego środowiska, podobnie jakbym chciał, aby więcej wiedziano o działalności naszego samorządu w Polsce. Ostatnie z bardzo wielu regularnych spotkań ZEVA odbyło się 11 i 12 września w Tiranie, a niżej podpisany wziął w nim udział obok przedstawiciela NIL-u (Grzegorza Mazura) jako obserwator, reprezentując największą izbę lekarską w Polsce, liczącą znacznie więcej członków niż większość narodowych izb lekarskich wysyłających przedstawicieli na to sympozjum. W demokratycznym świecie „małe” nie znaczy że „nieważne”. Dlatego, zabierając redaktorom „Pulsu” sporo cennego miejsca, wymienię alfabetycznie wszystkie uczestniczące kraje: Albania (miejsce obrad), Austria, Bośnia i Hercegowina (kilka kantonów), Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Niemcy, Węgry, Kosowo, Macedonia, Polska, Rumunia, Słowenia, Słowacja. W spotkaniu czynnie uczestniczyła przewodnicząca Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich Katrin Fjeldsted. Na pierwszą część obrad przybyli minister zdrowia Albanii i przewodnicząca parlamentarnej komisji pracy, spraw socjalnych i zdrowia. Minister zdrowia, będący w konflikcie z Izbą Albańską, dał jednak na forum obrad przykład zachowania, którego mógłby się od niego uczyć minister dobrze nam znany, wieloletni i na szczęście „były”. Uczestnicy spotkania odpowiadali w swych wystąpieniach na problemy i pytania, dotyczące sytuacji w ich krajach:
Nie zanudzając czytelników chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że istniejący wszędzie system punktowy jest przestrzegany i niespełnienie jego wymogów łączy się na ogół z restrykcjami, jak egzamin, a w najgorszym wypadku utratą prawa praktyki. „Na ogół” jednak nie wszędzie, aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę to, że ogólna tendencja jest bardzo wyraźna. Nie ma sankcji, tak jak w Polsce, na przykład w Czechach i Niemczech, ale dobrze wiadomo, że w bardzo wielu zawodowych okolicznościach niespełnienie wymogów punktowych zdecydowanie się tam nie opłaca. Wymiana doświadczeń i rzeczowych informacji na międzynarodowym forum wydaje mi się wprost niezbędna, pozwalając na wzbogacenie perspektyw, a czasem na naukę na cudzych błędach. Jest też rzeczą oczywistą, że żaden europejski kraj nie jest izolowaną wyspą. Tak więc ZEVA jako zew do współpracy to w istocie coś więcej niż słowna zabawa. Krzysztof Schreyer |
kj