Część cierpiących na schizofrenię boryka się nie tylko ze swoją chorobą. Regulatorzy opieki zdrowotnej w Polsce tworzą bariery, które zniechęcają do stosowania długodziałających leków w tej jednostce chorobowej. Zaniechanie reformy systemu opieki psychiatrycznej zmniejsza natomiast szanse osoby chorej na możliwie pełny powrót do życia społecznego.
Nie pomaga w leczeniu, nie tylko chorych na schizofrenię, ale i innych cierpiących na zaburzenia psychiczne, skostniały system finansowania psychiatrii, który promuje długie hospitalizacje. Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego miał tę sytuację zmienić: powstać miały w każdym powiecie lub dzielnicy dużego miasta centra zdrowia psychicznego, ściśle współpracujące z niewielkim lokalnym oddziałem psychiatrycznym, opieką społeczną oraz organizacjami pozarządowymi zajmującymi się pomocą dla osób z zaburzeniami psychicznymi i ich rodzin.
W praktyce nie został zrealizowany.
– 75 proc. budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia na psychiatrię trafia do szpitali i szpitalnych oddziałów psychiatrycznych. W latach 2010-2013 wydłużył się średni czas hospitalizacji na oddziale psychiatrycznym – mówi były minister zdrowia Marek Balicki. Podkreśla, że przy takich bodźcach finansowych ze strony regulatora nie opłaca się rozwijać ambulatoriów i psychiatrycznej opieki środowiskowej.
A ten model: krótkie, często wręcz interwencyjne pobyty szpitalne i ciągła opieka blisko miejsca zamieszkania pacjenta, obejmująca także jego rodzinę, daje najlepsze efekty i jest… tańsza. Musi być jednak silny impuls do zmiany. Takiego natomiast nie ma.
Z farmakoterapią też nie jest dobrze.
– Kluczowe jest nie tylko dobranie leku, ale i zakres współpracy lekarza z pacjentem. A z tym różnie bywa. Chory często nie jest świadomy swojej choroby, nie przyjmuje zapisanych leków, przyjmuje je nieregularnie lub ich nadużywa – tłumaczy prof. Marcin Wojnar z Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Są dostępne na rynku leki o przedłużonym działaniu. Chory dostaje zastrzyk raz na jeden lub dwa tygodnie. Są dane potwierdzające, że stosowanie tych preparatów w schizofrenii zmniejsza ryzyko hospitalizacji o 60 proc., łatwo jest lekarzowi stwierdzić, czy brak odpowiedzi na leczenie wynika z braku współpracy z pacjentem, czy ze źle dobranej dawki, czy samego leku. Tabletki łatwo nadużywać, z zastrzykami jest już inaczej.
Leki te są nawet refundowane. Jest jednak kruczek, który – zdaniem Marka Balickiego i Marcina Wojnara, część lekarzy odstrasza od zapisywania ich pacjentowi na recepcie na leki refundowane. Warunkiem refundacji jest bowiem stwierdzenie złej współpracy pacjenta z lekarzem.
– Musimy nie tylko leczyć, ale i kombinować, jak zapisać lek i nie podpaść kontrolerom z Narodowego Funduszu Zdrowia – mówi prof. Wojnar.
A kontrole się zdarzają.
Pełny koszt miesięcznej terapii to ponad 600 zł. Niewielu pacjentów ze schizofrenią stać na taki wydatek.
Miesiąc pobytu w szpitalu kosztuje natomiast 5 400 zł.
Justyna Wojteczek
Tagi: Marcin Wojnar, Marek Balicki, opieka psychiatryczna, schizofrenia