21 marca 2003

Być blisko człowieka

Władysław Biegański:
„…bez pierwiastka filantropijnego medycyna byłaby najpospolitszym, a może wstrętnym nawet rzemiosłem”;
„…relacje koleżeńskie między lekarzami muszą być podporządkowane dobru chorego”.

W ostatnim 70-leciu w naszym kraju nastąpiły liczne zmiany. Burza tych zmian nie uspokoiła się całkowicie, ale wyraźnie widać, że wiele spraw narodowych i społecznych się normalizuje. W tym długim okresie, w czasie mojej działalności lekarskiej, zebrałem doświadczenia i przemyślenia, którymi chciałbym się z podzielić z lekarzami rozpoczynającymi pracę zawodową. Ocenę zachodzących zmian opieram na wartościach podstawowych, które uzyskałem w mojej Alma Mater. Na autorytecie moralnym, którym była dla nas Izba Lekarska. Na normach deontologicznych, na których te dwie instytucje nas wychowały.

Lekarz z istoty swego działania musi cieszyć się powszechną życzliwością i szacunkiem. Jest on bowiem zawsze blisko człowieka wówczas, gdy ten go najbardziej potrzebuje.

Wspominam uroczystość, w której uczestniczyłem przed 67 laty, na zebraniu w Izbie Lekarskiej Warszawsko – Białostockiej. Mając dyplom lekarza, byłem przyjmowany do grona członków Izby Lekarskiej, która cieszyła się wielkim szacunkiem lekarzy i wielkim szacunkiem społecznym.
Po uzyskaniu dyplomu lekarza z wielkim przejęciem czytałem „Zbiór zasad deontologii lekarskiej”, ogłoszony w Dzienniku Urzędowym Izb Lekarskich nr 8, w 1935 r. W 4 rozdziałach tego zbioru podano 50 zasad, które w działalności lekarskiej były dla nas zarówno drogowskazem, jak
i zobowiązaniem. Przytoczę tu Zasadę 17., znajdującą się w Rozdziale II wspomnianego „Zbioru… „, omawiającym wzajemne stosunki między lekarzami w czasie wykonywania przez nich pracy lekarskiej. Zasada ta brzmi: „Równoczesne prowadzenie leczenia chorego przez kilku lekarzy bez ich wzajemnego porozumienia się jest niedozwolone”.
Nie będę przytaczał innych zasad przedstawionych w przytoczonym „Zbiorze…”, jak również w „Rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej” z dnia 25 września 1932 r. czy w „Uchwałach Sądu Najwyższego z dnia 26 października 1925 r.
Lekarz z istoty swego działania musi cieszyć się powszechną życzliwością i szacunkiem. Jest on bowiem zawsze blisko człowieka wówczas, gdy ten go najbardziej potrzebuje. Postawa moralna lekarza, jego wrażliwość na ból i cierpienie, jego rozumienie obaw człowieka o utratę życia – są przez chorego odczuwane. Gdy chory człowiek nie dostrzega u swego lekarza którejś z tych cech, traci do niego zaufanie, czuje się niepewny, rozczarowany, że nie uzyska od lekarza tego, na co liczy, czego od niego oczekuje. Chory zaczyna wówczas myśleć o tym, aby skorzystać z pomocy innego lekarza. W tych warunkach chory traci wiarę w swojego lekarza, co ma wpływ na ich dalsze wzajemne relacje. Lekarz zaś traci wówczas to, co choremu jest najbardziej potrzebne: zaufanie i szacunek do osoby, która go leczy.
Od lekarza oczekiwano zawsze wzorowego zachowania i ścisłego przestrzegania zasad moralnych. Babiloński Kodeks Hammurabiego, a więc ponad 20 wieków przed naszą erą, określał surowe zasady obowiązujące w stosunkach między lekarzami oraz między lekarzem i pacjentem. Cztery wieki przed naszą era Hipokrates ujął w przepisy normy postępowania lekarza, które do dziś obowiązują w cywilizowanym świecie. Do dziś przestrzegana jest przysięga Hipokratesa, którą lekarz składa, otrzymując dyplom. W przysiędze tej młody lekarz zobowiązuje się do jak najlepszego wykonywania swego zawodu i między innymi przyrzeczeniami oświadcza: „jeśli podczas wykonywania mego zawodu lub też stykając się z ludźmi poza mym zawodem, zobaczę lub usłyszę coś, co nie powinno być wiadome innym, będę milczał i zachowywał się tak, jakbym niczego nie widział i nie słyszał”.
Istnieje wiele czynników, które wpływają na to, że lekarza darzy się szacunkiem, że cieszy się on uznaniem w społeczeństwie. Autorytet lekarza niezmiernie wzrasta, gdy wykazuje on gotowość do poświęceń. Biegański mówił: „bez pierwiastka filantropijnego medycyna byłaby najpospolitszym, a może wstrętnym nawet rzemiosłem”.
Podstawową formą działalności leczniczej jest kontakt pojedynczego lekarza z pojedynczym chorym. W tych warunkach działania lekarz sam się prezentuje choremu i w wyniku tego powstaje u chorego ocena jego działalności lekarskiej. Na podstawie tych ocen wyłaniają się w opinii chorych lekarze cenieni, szanowani, a nawet uwielbiani, jak również lekarze, do których chorzy niechętnie się zwracają.
Na autorytet i pozycję społeczną lekarzy bardzo duży wpływ mają również relacje między lekarzami. Winni oni zawsze dbać o dobro chorego przede wszystkim. Dlatego we współpracy między sobą powinni rygorystycznie przestrzegać zasady, aby utrzymywać u chorego pewność, że leczący go lekarz, kierujący go na konsultację do innego lekarza, jest pełnowartościowym opiekunem jego zdrowia. Jakakolwiek wątpliwość wzbudzona w tym zakresie wywołuje u chorego niepokój i niepewność, czy ten drugi lekarz jest inny niż ten pierwszy, skrytykowany przez następnego lekarza.
Świadomy tej sytuacji lekarz winien być szczególnie uważny w swojej pracy zawodowej, aby swoim zachowaniem lub swoimi powiedzeniami nie naruszać autorytetu swego zawodu i przez to nie obniżać roli społecznej swego powołania. Biegański był szczególnie wrażliwy na stosunki pomiędzy lekarzami. Gdy w Częstochowskim Towarzystwie Lekarskim między dwoma lekarzami powstał spór o charakterze prestiżowym, Biegański wygłosił w kwietniu 1914 roku odczyt, w którym przedstawił swój pogląd na obowiązki lekarza wobec swych kolegów. Stwierdził on między innymi, że relacje koleżeńskie między lekarzami muszą być podporządkowane dobru chorego.
Najważniejsze oceny lekarzy wynikają więc z ich zachowania się w zespołowej pracy zawodowej, gdyż wówczas cały czas biorą w tym udział ich pacjenci, czujni obserwatorzy ich wzajemnych zachowań. Jednym z ważnych czynników wpływających na postrzeganie zawodu lekarza jest wzajemna lojalność koleżeńska i okazywany wzajemny szacunek.
We współpracy lekarzy powinno istnieć wzajemne zrozumienie, skłonność do ustępstw, umiejętność szczerego i koleżeńskiego współżycia, a nade wszystko ich wspólna odpowiedzialność za zdrowie chorego. Lekarze we współpracy między sobą winni więc zachować takt i okazywać sobie szacunek zawodowy. Ma to szczególne znaczenie wobec faktu, że chory jest między lekarzami nośnikiem wyrażanych opinii, w których tonacja rozmowy i gesty odgrywają nieraz dużą rolę. Każda lekceważąca opinia jest przez chorego wyolbrzymiana, a niestety przez lekarza, którego to dotyczy, często odwzajemniana. Brak wzajemnego szacunku między lekarzami szkodzi nie tylko lekarzom, ale również wszystkim leczącym się u nich chorym.
W tradycji lekarskiej współpracy lekarze, motywowani dobrem chorego, często kierowali swoich pacjentów do innego lekarza z prośbą o konsultację. Takie postępowanie wywoływało u chorego poczucie wdzięczności i pewność, że jego problemy zdrowotne będą dobrze rozwiązane; w związku z tym zwiększało się zaufanie pacjenta do lekarza kierującego go na konsultacje do innego lekarza. Dzisiaj w opinii społecznej podzielono lekarzy na lepszych i na gorszych przez wprowadzenie określenia: specjalista, co spowodowało, że lekarze tracą obecnie na autorytecie, chorzy zaś tracą zaufanie do systemu opieki zdrowotnej. Przecież każdy lekarz ma zadania wynikające z jego funkcji w systemie opieki zdrowotnej. Jest więc naturalną rzeczą, że przy określonych potrzebach diagnostycznych czy leczniczych lekarz rodziny kieruje swojego chorego na konsultację do lekarza kardiologa czy lekarza chirurga. Z kolei lekarz kardiolog czy lekarz chirurg przekazuje swoje uwagi po konsultacji lekarzowi rodziny tego chorego. On bowiem będzie dalej opiekował się pacjentem – zgodnie z informacjami uzyskanymi w czasie konsultacji wykorzysta je w odpowiednich warunkach do opieki zdrowotnej nad rodziną tego pacjenta.
Chory człowiek musi odczuwać tę więź między lekarzami. Musi mieć pewność, że lekarze ci wspólnie działają na jego korzyść i na korzyść jego rodziny.

Drogie Koleżanki, drodzy Koledzy, przyjmijcie te uwagi jako wyraz mojej do Was serdeczności. Życzę Wam serdecznie, abyście byli szczęśliwi, prowadząc tak piękną działalność humanistyczną, jaką jest pomoc choremu człowiekowi, i abyście w tej działalności zawsze mogli liczyć na życzliwą pomoc swoich Kolegów, lekarzy.

Edward RUŻYŁŁO

Tekst wygłoszony przez Profesora w czasie
uroczystości wręczenia młodym lekarzom
dokumentów „Prawo wykonywania zawodu”,
która odbyła się 23 listopada 2002 roku.

Archiwum