2 czerwca 2012

Prawne niuanse praktyki lekarskiej, czyli o czym każdy doktor wiedzieć powinien

Coraz częściej pacjenci wytaczają lekarzom
procesy i coraz wyższe kwoty odszkodowań
i zadośćuczynień orzekają w takich sprawach sądy. Mając to na uwadze, warto o kilku
rzeczach w codziennej praktyce pamiętać.

Po pierwsze: dokumentacja
Rośnie grono lekarzy, którzy na wstępie mieli gorszą pozycję w procesie, ze względu na źle prowadzoną dokumentację medyczną. Trzeba ją prowadzić starannie, czytelnie i na bieżąco. Należy pracowicie umieszczać opis wywiadu (zawierającego także informacje o środowisku pacjenta i jego trybie życia), badania przedmiotowego, stwierdzonych objawów, wyników badań, rozpoznania, wybranej metody leczenia, wymieniać wypisane leki i podawać ich dawkowanie, zalecenia odnośnie do diety itp. Trzeba też odnotować fakt, że pacjent został poinformowany o mającym nastąpić procesie leczenia i wyraził na nie zgodę. Każde skreślenie czy dopisek musi być opisany, poświadczony podpisem, datą i pieczątką.
Niestaranna, wybrakowana dokumentacja medyczna w sądzie zawsze świadczy na niekorzyść lekarza.

Po drugie: świadoma zgoda pacjenta
Niedawno do izby przyjęć jednego z mazowieckich szpitali została przez męża przywieziona pacjentka, która gołymi palcami stopy podczas biegu uderzyła o próg. W wyniku tego urazu paluch znajdował się pod kątem ostrym w stosunku do reszty palców. Lekarz w izbie przyjęć, po wysłuchaniu historii tego zdarzenia i obejrzeniu palucha (tylko tego palucha), bez wyjaśnienia i bez ostrzeżenia chwycił go i szarpnął, próbując nastawić (prawdopodobnie, bo celu swojego działania nie wyjaśnił). Pacjentka z powodu bólu wyrwała stopę. Lekarz zapytał, czy chce, by jej pomógł. Pacjentka oczywiście wyraziła zgodę, ale zastrzegła, że nie chce, by ją to tak bolało. Kolejna próba nastawienia palucha zakończyła się podobnie, z tym że doszło do awantury z przyglądającym się temu mężem pacjentki. W końcu zajął się nią inny lekarz, który po oględzinach stopy zlecił prześwietlenie rtg. Wykazało ono złamanie kości palucha z przesunięciem. Nastawienie tym razem odbyło się po zaaplikowaniu znieczulenia.
Co może grozić pierwszemu lekarzowi? Co najmniej powództwo cywilne za podjęcie interwencji lekarskiej bez wyrażonej przez pacjentkę świadomej zgody na czynności medyczne.
Pacjent ma prawo do uzyskania informacji o stanie swojego zdrowia oraz planowanej terapii, z uwzględnieniem jej ryzyka i ryzyka zaniechania takiej terapii, rokowania oraz alternatywnych metod leczenia. To prawo pacjenta, lekarz zaś ma obowiązek takiej informacji udzielić w formie zrozumiałej dla pacjenta. Zwolniony jest z tego obowiązku w sytuacji, gdy zwłoka potrzebna na uzyskanie zgody skutkowałaby nieodwracalnym pogorszeniem się stanu zdrowia lub zgonem pacjenta, gdy chory nie jest w stanie jej wyrazić (bo np. jest nieprzytomny) lub gdy sobie takiej informacji nie życzy.
Świadoma zgoda oznacza, że pacjent został poinformowany o wszystkich wymienionych aspektach sytuacji. „Zgoda, która nie jest ťobjaśnionaŤ, jest wadliwa, wskutek czego lekarz działa bez zgody i naraża się na odpowiedzialność cywilną, nawet gdy postępuje zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej” – czytamy w książce prof. Mirosława Nesterowicza „Prawo medyczne”. Profesor przytacza orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie, w której pacjent dochodził odszkodowania za powikłania powstałe wskutek operacji tarczycy. Powikłania były przejściowe i ustąpiły, niemniej jednak lekarz sprawę przegrał, ponieważ sąd ustalił, że pacjent nie został poinformowany o możliwościach i skutkach leczenia zachowawczego oraz celowości i wynikach zabiegu operacyjnego. „Ograniczenie się lekarza do uzyskania zgody formalnej (braku sprzeciwu) jest niewystarczające i stanowi brak zgody pacjenta, co czyni zabieg nieusprawiedliwionym i uzasadnia odpowiedzialność za rozstrój zdrowia powoda” – podkreśla prof. Nesterowicz. Zaznacza przy tym, że lekarz nie ma obowiązku przekazywania wszelkich informacji, ma poinformować pacjenta o skutkach typowych, z którymi w danym wypadku należy się liczyć.
Mirosław Nestorowicz uważa, że zgoda pacjenta na dokonanie zabiegu lekarskiego czy wdrożenia terapii „ma takie znaczenie, że oprócz nadania cechy prawności interwencji lekarza powoduje, iż pacjent akceptuje ryzyko zabiegu i przejmuje je na siebie”. Profesor zastrzega jednak, że „akceptacja ryzyka kończy się, gdy w postępowaniu lekarza można dopatrzyć się winy, gdyż chory nie obejmuje zgodą szkody wynikłej z niedbalstwa czy innego zawinionego działania lekarza”. W takiej sytuacji lekarza chroni jego polisa ubezpieczenia OC. O ile świadomie ją zawarł.

Po trzecie: ubezpieczenie obowiązkowe
W ciągu ostatniego roku w istotny sposób zmieniły się przepisy w tym zakresie. Stanowi o tym art. 25 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz postanowienia rozporządzenia ministra finansów z 22 grudnia 2011 r., wydanego na podstawie tego artykułu. Rozporządzenie określa „szczegółowy zakres obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej podmiotu wykonującego działalność leczniczą za szkody będące następstwem udzielania świadczeń zdrowotnych albo niezgodnego z prawem udzielania świadczeń zdrowotnych”. W paragrafie 2 tego rozporządzenia czytamy, że ubezpieczeniem OC objęta jest odpowiedzialność cywilna „podmiotu wykonującego działalność leczniczą na terytorium RP za szkody (…) wyrządzone działaniem lub zaniechaniem ubezpieczonego”.
– Zatem ubezpieczenie to dotyczy lekarzy prowadzących praktyki lekarskie zarejestrowane w rejestrze Okręgowej Rady Lekarskiej – mówi koordynatorka zespołu radców prawnych w OIL w Warszawie mecenas Elżbieta Barcikowska-Szydło.
– Jeśli doktor Kowalski wykonywał swój zawód na podstawie umowy cywilnoprawnej i jako doktor Kowalski miał wykupioną polisę OC, pod rządami nowych przepisów nie korzysta już z tej ochrony. Musi zarejestrować praktykę lekarską wyłącznie w przedsiębiorstwie podmiotu leczniczego i tę praktykę ubezpieczyć – wyjaśnia mecenas Barcikowska-Szydło. – W rejestrze ORL trzeba wykazać wszystkie szpitale i przychodnie, z którymi zawarło się kontrakt. W przeciwnym razie grozi brak ochrony ze strony ubezpieczyciela.
Za lekarzy, którzy wykonują zawód na podstawie umowy o pracę, zawsze odpowiada pracodawca. W razie szkody pacjenta obowiązek wypłaty odszkodowania i zadośćuczynienia spada na szpital lub przychodnię, w której zatrudniony jest lekarz. Pracodawca lekarza, który przyczynił się do powstania szkody, może jednak wystąpić do niego z roszczeniem regresowym. Na podstawie kodeksu pracy górną jego granicą są trzymiesięczne pobory lekarza. Jeśli jednak lekarz przyczynił się do powstania szkody z winy umyślnej, odpowiada do pełnej wysokości szkody.
Lekarze wykonujący zawód w ramach praktyk lekarskich na podstawie umowy cywilnoprawnej za powstałe szkody odpowiadają solidarnie ze szpitalem (art. 441 par. 1 kodeksu cywilnego).
– Nic nie da wyłączenie w takiej umowie odpowiedzialności solidarnej. O tym, że będzie to właśnie solidarna odpowiedzialność, mowa jest w art. 27, ust. 7 ustawy o działalności leczniczej, która ma rangę wyższą od umowy – twierdzi mecenas Barcikowska-Szydło.
Co oznacza odpowiedzialność solidarna? Bynajmniej nie jest to odpowiedzialność pół na pół. Oznacza, że pacjent może żądać całości lub części świadczenia od szpitala i lekarza łącznie albo od każdego z osobna, a wypłata odszkodowania przez jednego ze zobowiązanych zwalnia drugiego.

Po czwarte: ubezpieczenie dobrowolne
W wielu sytuacjach warto ubezpieczyć się także dobrowolnie. Mecenas Barcikowska-Szydło zwraca też uwagę, by lekarze, którzy na zaproszenie kolegów z innego szpitala udzielają tam konsultacji lub wykonują inne świadczenia medyczne (bezpłatnie, na umowę-zlecenie itp.), ubezpieczyli tego typu działalność. Na terenie innego szpitala nie działa ochrona ubezpieczeniowa pracodawcy czy też praktyki wyłącznie w przedsiębiorstwie podmiotu leczniczego innego niż wymienione w rejestrze Okręgowej Rady Lekarskiej.

Po piąte: polisę kupować z pełnym zrozumieniem, a potem schować ją w sejfie
Nie ma rady, ogólne warunki umowy ubezpieczeniowej, wyłączenia z ochrony i wszelkie informacje w umowie trzeba nie tylko przeczytać, ale i wyciągnąć z nich wnioski. Mecenas Barcikowska-Szydło podkreśla, że do ubezpieczenia trzeba zgłosić każde ryzyko związane z działalnością, jaką się wykonuje. Prawdopodobnie nie uczynił tego dermatolog, którego pozwała pacjentka, zarzucając mu poparzenie laserem. Nie objął ochroną ubezpieczeniową zabiegów wykonywanych za pomocą tego rodzaju aparatury, a jedynie swoją działalność medyczną jako ogólne usługi dermatologiczne.
– Bardzo często polisy nie obejmują świadczeń wykonywanych za pomocą różnego rodzaju aparatury. Przed zawarciem umowy trzeba na to zwrócić uwagę. Pamiętajmy, że inaczej wygląda ubezpieczenie lekarza internisty, a inaczej zabiegowca – mówi pani mecenas.
Po zakupie polisy umowę zawarcia ubezpieczenia oraz informację o warunkach ogólnych należy schować w dobrym miejscu i przechowywać przez okres dziesięciu lat. Przedawnienie roszczeń, w zależności od ich charakteru, następuje po upływie od trzech do dziesięciu lat, licząc od daty ujawnienia szkody.

Justyna Wojteczek

Dziękuję za konsultację artykułu mecenas Elżbiecie Barcikowskiej-Szydło.

Uwaga! Niniejszy materiał zawiera jedynie informacje natury ogólnej, niewyczerpujące omawianych zagadnień. Przedstawionych informacji nie należy zatem traktować jako porad konsultingowych, prawnych czy też porad lub usług innego rodzaju. Nie należy także wyłącznie na podstawie otrzymanych informacji podejmować jakichkolwiek decyzji, które mogą dotyczyć czytelnika lub jego działalności. Przed podjęciem jakichkolwiek decyzji lub działań dotyczących kwestii finansowych czy biznesowych należy skonsultować się z wykwalifikowanym profesjonalnym doradcą prawnym, aby indywidualnie omówić swoją sprawę.

Archiwum