22 marca 2024

Medicus ex machina

Nowe technologie wdzierają się w nasze życie z prędkością dźwięku. Wystarczy, że usłyszmy o jakiejś nowince, a za chwilę wkracza ona w naszą codzienność i staje się standardowym narzędziem. Nie inaczej jest ze sztuczną inteligencją, która w szybkim tempie nie tylko przestaje zadziwiać, ale coraz trudniej wyobrazić sobie bez niej sprawne funkcjonowanie w różnych dziedzinach życia. I chociaż panna AI (bo myśląc o niej, nieuchronnie mam przed oczami niepokojący film Aleksa Garlanda z 2015 r.) wciąż jeszcze wiele musi się uczyć, jednak zaczyna być obecna w naszym życiu i próbuje być pomocna.

 

tekst HANNA ODZIEMSKA, lekarz, menedżerka, kierowniczka medyczna w Enel Medzie

 Czy panna AI może zrobić karierę w medycynie? Co ma do zaoferowania lekarzowi, a przede wszystkim choremu? Czy pacjent potrafi jej zaufać, a lekarz – efektywnie korzystać z jej pomocy? Panna AI stawia pierwsze, nieśmiałe kroki na tym polu, kroki jeszcze niepewne, ale obliczone na duży rozmach.

 

Trwa dyskusja dotycząca błędów lekarskich i zdarzeń niepożądanych w kontekście działań środowiska lekarskiego na rzecz wprowadzenia systemu no-fault, czyli rekompensowania chorym cierpienia spowodowanego tymi błędami i zdarzeniami w połączeniu z odejściem od penalizacji działań lekarzy, tego swoistego „malleus maleficarum”, które nie służy budowaniu prawidłowej relacji lekarza z pacjentem ani nie motywuje medyków do uczenia się na błędach. Według statystyk błędy medyczne są trzecią, po nowotworach i chorobach układu krążenia, przyczyną zgonów. Nawet abstrahując od tych błędów, można by zmniejszyć umieralność z powodu chorób dzięki optymalizacji szybkości wykrywania nowotworów oraz poprawie stanu zdrowia pacjentów przez skuteczną edukację zdrowotną. Niestety, problemem jest czas, jaki możemy poświęcić pacjentowi, okrojony solidnie przez obowiązek spełniania zadań biurokratycznych. A przecież, nie licząc wypadków nagłych, które rządzą się swoimi prawami, pacjenta trzeba wysłuchać, zbadać, przeanalizować jego problemy, zaplanować diagnostykę, zinterpretować wykonane badania, a następnie zaproponować optymalne leczenie, wytłumaczyć, na czym będzie polegało, a potem je monitorować i modyfikować w razie potrzeby. Gdzieś w tle powinna być też empatia i zwykła ludzka życzliwość, a jest często – niekomfortowy dla chorego – pośpiech i oczy lekarza wpatrzone w monitor komputera zamiast w oczy pacjenta.

 

Rozmawiam z koleżanką, która przeżywa swoją pomyłkę. Na szczęście nic złego się nie stało, ale w głowie temat siedzi.

 

No, nie wiem, dlaczego to zrobiłam, zaćmiło mnie. Może w wyniku pośpiechu, zmęczenia, stresu. Trudno mi teraz to odtworzyć. Wiedziałam, że pacjent jest silnie uczulony na penicylinę i pochodne, zapytałam go o uczulenia, a potem… wystawiłam receptę na antybiotyk z amoksycyliną. Napisałam w wywiadzie o uczuleniu. A potem recepta i zalecenia – amoksycylina z kwasem klawulanowym! Nie chcę myśleć, jaki mógłby być ciąg dalszy, gdyby on to wykupił i zaczął przyjmować. Na szczęście chciał jeszcze coś bez recepty w aptece i farmaceuta zapytał go o uczulenia. Przeprosiłam. Co więcej mogę zrobić, fatalnie z tym się czuję.

 

Opowiadam jej historię kolegi, który całkiem świadomie wypisał pacjentowi receptę na lek zawierający diklofenak, choć także zebrał wywiad i usłyszał informację o uczuleniach. On jednak kierował się przekonaniem, że niekoniecznie diklofenak uczulił pacjenta w zastosowanym preparacie, mogły to być substancje wypełniające. Wstrząsu anafilaktycznego pacjent nie miał w wywiadzie, ale jakieś ryzyko było.

 

To co innego – słyszę. – Z uczuleniami na leki nie jest tak „zerojedynkowo”. Czasem ta sama substancja czynna w różnych preparatach raz może być tolerowana, raz nie. Ale ja bym nie ryzykowała. Wybór leków jest tak duży, że nie ma potrzeby próbować, czy pacjenta uczula substancja czynna, czy wypełniacze tabletki. Bezpieczeństwo chorego jest najważniejsze.

 

Zastanawiam się, czy panna AI mogłaby coś zrobić dla zwiększenia tego bezpieczeństwa. Przykładowo, gdyby zbierała informacje o pacjencie, o jego przeszłości chorobowej, uczuleniach, aktualnych problemach zdrowotnych, przyjmowanych lekach, gdyby przefiltrowała to wszystko w swoim, czyli błyskawicznym, tempie, pod kątem przewidywanych zagrożeń zdrowotnych, interakcji lekowych, wskazanych kierunków diagnostycznych i analizy porównawczej, wyników badań pacjenta wykonywanych na przestrzeni kilku ostatnich lat, mogłaby być pewnie bardzo sprawną i pomocną asystentką lekarza. Tak naprawdę, to już się dzieje. Są programy i aplikacje, które zatrudniają pannę AI do wykonywania prewizyt, czyli zbierania wywiadu online od pacjenta i prezentowania jego treści w zwięzłej formie lekarzowi rozpoczynającemu wizytę, wraz z sugerowanymi wstępnymi wnioskami.

 

Przetestowałam taką prewizytę od strony pacjenta. Panna AI na czacie wypytała mnie szczegółowo o objawy, styl życia, uczulenia, wywiad rodzinny. Rozmowa była przyjemna, jeśli nie liczyć trochę frustrującego dysonansu między moim tempem klikania w klawiaturę w odpowiedzi na pytania panny AI a jej reakcją w dwie sekundy po wysłaniu moich wypowiedzi. Ale na koniec otrzymałam miły prezent: résumé tego, co napisałam, z oceną pod kątem ryzyka dla zdrowia. Niby wszystko wiadomo, ale jak ktoś to wypowie, bardziej dociera do człowieka, że trzeba się zająć problemem lub zmienić styl życia.

 

Mające już status złotego standardu determinanty zdrowia, opracowane wiele lat temu przez ówczesnego kanadyjskiego ministra zdrowia Marca Lalonde’a, jednoznacznie wskazują, że czynniki z obszaru zachowań i stylu życia mają zasadniczy (wynoszący aż 53 proc.) wpływ na zdrowie człowieka. Nawyki żywieniowe, aktywność fizyczna lub jej brak, używki, bezpieczne lub ryzykowne zachowania seksualne, wreszcie – stosunek do profilaktyki zdrowotnej, są kamieniami milowymi na drodze do zachowania dobrego zdrowia i komfortu życia. Niestety, są to również zagadnienia, na których poznanie lekarz konsultujący pacjenta ma niewiele czasu. Medycyna wciąż skupia się na działaniach naprawczych, a nie profilaktycznych, na kompensowaniu braków i zapobieganiu stratom bądź ich minimalizowaniu. Panna AI może pełnić w tym zakresie rolę bardzo pomocnej asystentki lekarza. Wyposażona w odpowiednie algorytmy i ze swoją umiejętnością szybkiego zbierania oraz analizowania danych, może uzyskać podczas prewizyty wszystkie potrzebne informacje o pacjencie i oznaczyć czerwone flagi, które pomogą np. nie przeoczyć indeksu zastrzeżonych leków uczulających chorego. Może też przekazać pacjentowi wiele cennych informacji i zaleceń w ramach edukacji zdrowotnej dostosowanej do jego problemów i zagrożeń. Panna AI ma w prezencie dla lekarza i pacjenta coś bardzo cennego – czas wyrwany biurokracji i powolnemu, ludzkiemu przetwarzaniu danych, czas na empatię i spojrzenie w oczy dające pacjentowi poczucie bezpieczeństwa, za którym idzie zaufanie do lekarza.

 

Nie oczekujmy natomiast empatii i relacji terapeutycznej od panny AI. Zdążyłam się już przekonać podczas spotkań z nią w innych, niemedycznych aplikacjach, że potrafi opowiadać mało śmieszne dowcipy i pisać mierne wiersze lub piosenki. Znacznie lepiej wychodzą jej przepisy kulinarne, czasem naprawdę można z nią ugotować coś całkiem smacznego. W roli asystentki lekarza powinna się sprawdzić – może nam pomóc szybciej rozpoznawać choroby, skuteczniej leczyć i edukować pacjentów, unikać błędów. I tego oczekujmy od panny AI.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum