12 kwietnia 2007

Muzy i My – Pędzlem i piórem. Wernisaż Zbigniewa Maciejewskiego

Nie wiadomo, dlaczego wśród lekarzy zajmujących się amatorską twórczością artystyczną dominują malarze i poeci. Że to nie przypadek, potwierdza twórczość doktora Zbigniewa Maciejewskiego, który maluje, a jednocześnie „opisuje” swoje obrazy wierszem, jakby czuł niedosyt, chciał nam powiedzieć więcej, dostarczyć więcej przeżyć i wzruszeń, niż wyraził pędzlem na płótnie.
Tak było i na wernisażu jego wystawy zorganizowanej w lutym br. w Warszawie. Lekarz – twórca dający od ćwierćwiecza upust swoim malarskim fantazjom, zafascynowany zwłaszcza twórczością francuskich mistrzów XIX wieku, przesiadujący godzinami w paryskich muzeach – przedstawia nam swoje obrazy niemające nic wspólnego z naśladownictwem.
Próbuję poznać i przedstawić na płótnie naturę kobiety myślącej. Odsłonić maskę, pod jaką większość z nich skrywa swą osobowość. Postrzegam swoje malarstwo jak narkotyk, głębokie uzależnienie nadające głębszy sens mojemu życiu. Dlatego cieszę się, że 25 lat temu uległem namowom i temu „głosowi wewnętrznemu”, który mnie skłonił do podjęcia pierwszych malarskich prób. Miałem też szczęście, że trafiłem do pracowni Jacka Bukowskiego, którego radom i dyskretnym inspiracjom wiele zawdzięczam – mówi dr Maciejewski.

wjw

Archiwum